czwartek, 31 grudnia 2015

Rzut oka na 2015 - blogowe podsumowanie roku

Właśnie mija piąty rok mojego blogowania i choć samą mnie to zadziwiło, okazało się, że 2015 był najbardziej płodnym rokiem pod względem ilości wpisów. Bardzo mnie cieszy, że tak licznie tu zaglądacie, a grono czytelników stale rośnie :) Myślę sobie, że choć w głowie mam ciągle nadmiar blogowych planów i pomysłów, na których realizację brakuje mi czasu, to i tak podsumowując blogowo ten rok, jestem całkiem zadowolona.

Lubicie czytać o metamorfozach zachodzących w naszym mieszkaniu, które pokazywałam między innymi tu, tutu i tu, a TOP 3 najchętniej  czytanych w 2015 r. wpisów to:
Urodzinowe before and after - Kuchnia z jadalnią
Urodzinowe before and after - Sypialnia
Blogerki świątecznie, czyli mały falstart

Jak widzicie zaszczytne miejsce na podium zajął również wpis dotyczący spotkania blogerek. Strasznie lubię te nasze spotkania. Dziewczyny zawsze zarażają dobrą energią i motywują do działania. Fajnie jest spotykać się w realnym świecie z osobami, które podzielają nasze pasje i z którymi można toczyć niekończące się rozmowy o życiu. Bardziej lifestylowe wpisy też były obecne na blogu, m.in. w postaci relacji z różnych bliższych i dalszych podróży :)

W tym roku wystartowałam z trzema nowymi cyklami wpisów: Piękne drzwi, Ale to już było i Dobre bo polskie. Będę się starała kontynuować je w przyszłym roku. Do tego w planach mam jeszcze jeden cykl, o dobrze zaprojektowanych przestrzeniach uczenia (szkoły, przedszkola, miejsca edukacji nieformalnej). Na razie nazwałam go roboczo Eduspaces. Mam nadzieję, że również zyska Wasze zainteresowanie.  Ale zanim zanurzymy się w 2016 rzućmy jeszcze okiem na to, co za nami. Było tak:

Styczeń:

sobota, 26 grudnia 2015

Piękne drzwi - podsumowanie cyklu 2015

Jeśli dopiero teraz znaleźliście chwilkę, żeby odpocząć po przedświątecznych przygotowaniach, rodzinnych wizytach, jedzeniowych grzeszkach, itp. i nie widzieliście jeszcze bożonarodzeniowych kadrów z naszego mieszkania, to zapraszam do nadrabiania zaległości z poprzedniego wpisu.

Ja wykorzystałam ten leniwy dzień na przygotowanie podsumowania cyklu weekendowych wpisów z pięknymi drzwiami w roli głównej. Przez cały rok zamieściłam tutaj ponad 50 zdjęć różnych drzwi, kołatek i innych detali, które sfotografowałam w rożnych zakątkach Europy. Były drzwi bardzo ozdobne, pałacowe, z rzeźbionymi portalami i kutymi detalami. Były drzwi w fantazyjnych kolorach, były skromniutkie furteczki i drzwi z zupełnie różnych epok. Niektóre pięknie odnowione, a inne nadgryzione zębem czasu, co moim zdaniem tylko dodaje im uroku. Każde z tych drzwi czymś zwróciły moja uwagę. Coś mnie w nich zachwyciło i postanowiłam uwiecznić je na zdjęciu, a potem się tym zdjęciem z Wami podzielić. Choć są bardzo różnorodne, to wszystkie piękne.

Poniżej przegląd z całego roku. Zastanawiam się, które Wam się najbardziej spodobały?


środa, 23 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Święta tuż tuż, dlatego chciałabym Wam złożyć z tej okazji najlepsze życzenia. 
Niech Boże Narodzenie przyniesie radość, miłość i nadzieję.
Odpocznijcie, cieszcie się obecnością bliskich osób, znajdźcie czas na przyjemności. Śpiewajcie kolędy, jedzcie smakołyki i idźcie na świąteczny spacer. W końcu pogodę mamy tak piękną i wiosenną, że szkoda tego nie wykorzystać ;) 
Wesołych Świąt!


A teraz zapraszam Was jeszcze na kilka świątecznych kadrów z naszego mieszkania. Choinka do sufitu rozsiewa niesamowity aromat. Jemioła plącze się tu i tam. Do tego jakieś drobne stroiki, pierniki itp. Niewiele, ale wystarczy, żeby poczuć nastrój :)


poniedziałek, 21 grudnia 2015

Ale to już było - zapakuj pięknie swój prezent

Jak tam wasz stan gotowości przed Świętami? U mnie w weekend stanęła choinka do sufitu i ruszyła hurtowa produkcja pierników. Zostało mi jeszcze do kupienia kilka prezentów i będę gotowa. Jeśli wy też szukacie ciekawych podarunków, to przypominam, że czeka na was rabat w sklepie Love Poland Design. Po szczegóły zapraszam TUTAJ.

Kupienie prezentów to dopiero połowa roboty. Trzeba je jeszcze ładnie zapakować. Pisałam o tym kiedyś dla portalu Zwierciadło.pl ale temat jest wciąż aktualny, dlatego zapraszam do lektury i obejrzenia inspirujących zdjęć.

---

Za kilka dni Święta - czas rodzinnych spotkań, choinki, śpiewania kolęd i dawania prezentów.
I choć większość z nas już wyrosła z wieku dziecięcego i nie wierzy w Mikołaja, to i tak nie wyobrażamy sobie Świąt bez podarunków. A ucieszyć nas może nie tylko ich zawartość, ale także oryginalne opakowanie. Zbojkotuj w tym roku torebki i pomyśl jak ciekawie i pomysłowo i inaczej niż zwykle zapakować prezenty. Na pewno masz w domu wiele materiałów, które można w tym celu wykorzystać.

Najprostsze rozwiązanie to papiery i wstążki. Owiń prezent papierem, a następnie obwiąż różnokolorowymi wstążkami. Możesz w ciekawy sposób przeplatać je ze sobą, tworząc kolorowy wzór. Jeśli wolisz, zastąp wstążki kolorową włóczką albo rafią. Takie kolorowe prezenty na pewno ucieszą szczególnie dzieciaki. Ale wstążki to nie jedyne ozdoby. Do dekoracji mogą posłużyć również wycinanki, kolorowe piórka, guziki, koraliki, dzwoneczki i cokolwiek wpadnie Ci w ręce.

Jeśli chcesz uzyskać efekt bardziej eko, wykorzystaj szary papier do pakowania i zwykły sznurek. Dodaj do tego zieloną gałązkę, szyszki lub zasuszony liść. Dzięki temu opakowanie będzie proste i eleganckie jednocześnie.

Jeśli nie znalazłeś w sklepie papieru, którego wzór Ci się podoba, pomyśl o zastąpieniu go czymś innym. Może to być tapeta lub kawałek tkaniny. Możesz również spróbować ozdobić papier samodzielnie wykorzystując stemple i tusze. A jak nie masz ich pod ręką, wróć do czasów dzieciństwa i pobaw się wycinając stemple z ziemniaka. 

Nie zapominajmy, że prezenty trzeba podpisać. Tutaj również możemy wykazać się kreatywnością i samodzielnie przygotować etykiety. Wystarczy wyciąć je ze sztywnych, kolorowych kartoników. Mogą to być kawałki tekturek, a nawet wzorniki farb. A może wolisz zastąpić etykiety wycinając poszczególne litery z kolorowego papieru i naklejając bezpośrednio na prezent?

Pamiętaj, że pięknie zapakowany podarunek może podwójnie ucieszyć. W końcu nie zawsze liczy się tylko to, co w środku, a wygląd zewnętrzny ma znaczenie.

---


niedziela, 20 grudnia 2015

Drzwi nr 50

Czasem, gdy spaceruję z aparatem, trafiam na różne, ciekawe drzwi, których ostatecznie nie fotografuję. Dlaczego? Bo są tak zapyziałe i zaniedbane, że mimo wspaniałych kształtów wcale nie wyglądają ładnie. 
Ale zdarza się też tak, że drzwi, które w świetle dziennym wyglądają mizernie i robią raczej żałosne wrażenie, zupełnie odmieniają swoje oblicze, gdy zmienia się światło. Czasem wystarczy, gdy promienie zachodzącego słońca zmienią temperaturę zdjęcia, czasem wieczorem w wyniku spadku kontrastu zmiękczają się cienie, a czasem, tak jak w przypadku poniższego zdjęcia, z pomocą przychodzi sztuczne oświetlenie. 
Zamontowane w chodniku lampy podświetlają od dołu fasadę starego kościoła, wspaniale wydobywając rzeźbione kształty i faktury materiałów. Dzięki temu stare, zapomniane, wiecznie zamknięte, boczne drzwi zyskały bardzo na urodzie. Jaki z tego morał? Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wasz upatrzony obiekt nie grzeszy urodą, warto spróbować sfotografować go w innych okolicznościach przyrody, o innej porze dnia, a nawet o innej porze roku. Wyobrażacie sobie jak magicznie wyglądają te drzwi, gdy na gzymsach zalega warstewka świeżego, bielutkiego śniegu?

Wrocław / Polska


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

A już w przyszły weekend zapraszam was na małe podsumowanie cyklu. Pięćdziesiąt wpisów z drzwiami za nami. Kiedy to zleciało?

Miłego dnia!
Marta

sobota, 19 grudnia 2015

Mam dla Was prezent :)

Właśnie nadrabiam zaległości w kupowaniu prezentów i pomyślałam, że na pewno niektórzy z was też są ciągle w lesie z tym tematem. Dlatego postanowiłam podzielić się informacją, która być może w ferworze gorączki przedświątecznej gdzieś wam umknęła. Otóż uprzejmie donoszę, że dziewczyny z Love Poland Design (które do niedawna można było spotkać przy okazji rożnego rodzaju targów) otworzyły sklep internetowy ze swoimi produktami. Ja właśnie w nim buszuję poszukując plakatu na prezent do pokoju dziecinnego i nie mogę się zdecydować, który wybrać. Poniżej mała próbka:


poniedziałek, 14 grudnia 2015

Dobre bo polskie - PORT

Zawsze twierdziłam, że w życiu siedzę trochę okrakiem na barykadzie. Z jednej strony kręci mnie architektura, projektowanie wnętrz i dobry design. Między innymi w związku z tymi zainteresowaniami powstał blog Foto st(w)ory. Ale ciągle pozostaje to w sferze mojego hobby, ponieważ z drugiej strony jest temat szeroko pojętej edukacji, którą zajmuję się zawodowo (nie, nie jestem nauczycielem) i z którą jakoś nie mogę się rozstać :)

Dzisiejszy wpis to cudowne połączenie moich obu pasji i to na wielu poziomach:

Po pierwsze dlatego, że powstał przy okazji projektu „Kids design space – dzieci projektują przestrzeń”. To świetna inicjatywa wspierająca edukację artystyczną i estetyczną, w ramach której dzieciaki wcielały się w rolę designerów i uczyły pod okiem najlepszych, zawodowych projektantów, rozwijając swoją kreatywność. A jak wiadomo, czym skorupka za młodu nasiąknie… itd.

Po drugie dlatego, że wspólnie z innymi blogerami wnętrzarskimi postanowiliśmy przy okazji przybliżyć sylwetki różnych utalentowanych, młodych, polskich projektantów, co jak wiecie staram się robić nie od dziś m.in. w cyklu postów „Dobre bo polskie...”. Dlatego z ogromną przyjemnością przedstawiam Wam pracownię projektową PORT, o której więcej za chwilę.

Po trzecie dlatego, że PORT wśród wielu wspaniałych projektów ma również takie, które są poświęcone bezpośrednio tematowi przestrzeni edukacyjnych. Zachwyciło mnie szczególnie zaprojektowane przez nich przedszkole w Chróścicach. Ta realizacja nie tylko zgarnęła wiele nagród i została dostrzeżona w Polsce i za granicą, ale przede wszystkim jest doskonałą odpowiedzią na potrzeby rozwojowe dzieciaków. To najlepszy przykład na to, że dobrze zaprojektowane jest nie tylko ładne, ale też praktyczne.

Zresztą sami zobaczcie. Jest tu wszystko, czego potrzeba dzieciakom. Przestrzeń do samodzielnego eksplorowania świata została doskonale zagospodarowana. Jest miejsce na naukę, wspólną zabawę z innymi dziećmi, a także na odizolowanie się, gdy ktoś potrzebuje chwili odpoczynku lub samotności. Sale dla dzieci w różnym wieku wyróżniają się kolorami przewodnimi, które choć intensywne, w otoczeniu bieli i naturalnego drewna nie walą po oczach. Są półeczki i wieszaki zamontowane tak, by spokojnie dosięgnęli do nich mali ludzie. Są tablice na wysokości oczu dzieciaków i pomysłowa sala zabaw, w której dzięki sprytnej zasłonie można wydzielić strefę odpoczynku. Więcej o projekcie przeczytacie m.in tutaj. A teraz zapraszam do przedszkola Mali Odkrywcy.


niedziela, 13 grudnia 2015

Drzwi nr 49

Wydaje mi się, że większość drzwi, jakie tu pokazuję, jest drewniana. Ale to nie oznacza, że tylko takie lubię. Bardzo podobają mi się również wielkie kute drzwi, które najłatwiej można znaleźć w zamkach i kościołach. Zawsze podziwiam zdolności ludzi którzy je wykonywali. Bez talentu i umiejętności na pewno nie udałoby im się zmienić trudnego materiału we wzór wyglądający jak delikatne koronki, jak chociażby ten z dzisiejszego zdjęcia.

Lubię te drzwi. Bije od nich dostojeństwo i spokój. Podoba mi się jak dzięki oszczędnej formie zdobień fasady udało się wyeksponować urodę samych drzwi. Wystarczyły trzy naturalne kolory i delikatne rzeźbienie, żeby uzyskać efekt elegancji. Nawet klamki nie mają formy fikuśmych zawijasów, tylko zwykłych gałek. Doskonały balans pomiędzy szykownością i prostotą.

Warszawa / Polska



Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

środa, 9 grudnia 2015

Grudniowe okruszki

Pewnie jak zwykle szał dekorowania dopadnie mnie dopiero przed samą wigilią. Wtedy w domu będzie już żywa choinka, rozsiewająca zapach lasu. Mam teorię, że to ten zapach działa jak jakiś narkotyk i uruchamia w mózgu funkcję "wyciągaj natychmiast bożonarodzeniowe ozdoby!".
W każdym razie to wszystko jeszcze przede mną, bo tym roku jakoś nie mogę się wkręcić w świąteczny nastrój. Nie mam kupionego ani jednego prezentu (a potrzebuję kilkunastu). Nie mam nawet własnej listy marzeń prezentowych. Większość ozdób  czeka na wyciągnięcie ze schowków, a o kupowaniu nowych nie ma mowy, bo ciągle mi nie po drodze do sklepów. Do tego zdiagnozowałam u siebie niedobory weny twórczej i choć plany są, to ciągle nie uplotłam żadnego wianka świątecznego.
W ramach terapii postanowiłam stosować metodę małych kroków i zacząć od drobnych dekoracji tu i tam. W kuchni zawisła srebrna gwiazda, a w kącie do pracy duży piernikowy wianek. W jadalni pojawiły się lampki i świecznik adwentowy. W salonie z półek zniknęły stare aparaty fotograficzne, a w ich miejsce postawiłam białe, drewniane ozdoby i srebrne bombki. I tyle. Takie małe akcenty. Grudniowe okruszki.


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Jak Pantone zerżnął ode mnie kolory roku 2016

Kilka dni temu Pantone ogłosił, że kolorami roku 2016 zostają Rose Quartz i Serenity. Popatrzyłam, podumałam i doszłam do wniosku, że znowu wyprzedziłam trendy. Chcecie dowodów? Proszę bardzo, oto mój fotel i kanapa w salonie.


Na co dzień stoją na przeciwko siebie, ale "przytuliły" się żeby ładnie zapozować do zdjęcia. I choć teoretycznie kolory te są na topie, choć należą do moich ulubionych, to nie mogę się doczekać kiedy wreszcie znikną z mojego salonu. Marzy nam się nowa kanapa i fotele... i nowe biurko... i nowe krzesło... i nowa lampa podłogowa... i to wszystko raczej w takim stylu. Oj, chyba szykuje się remoncik w naszym największym pokoju ;)

Bądźcie czujni, nigdy nie wiadomo kiedy agenci Pantone zapragną podglądać wasze wnętrza ;)

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 6 grudnia 2015

Drzwi nr 48

Dzisiaj nie będę się za bardzo rozpisywać. Po prostu zachciało mi się słońca i koloru, dlatego zdecydowałam się podzielić z Wami fotografią tych soczyście zielonych drzwi. 
Wiem, że zima jeszcze nawet się na dobre nie zaczęła, ale ja już czekam niecierpliwie na lato, gorące słońce i ganianie na bosaka po trawie ;)  A to zdjęcie przypomina mi wakacje.

 Lanzarote / Wyspy Kanaryjskie / Hiszpania


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

poniedziałek, 30 listopada 2015

Blogerki świątecznie, czyli mały falstart ;)

Jaki jest mój przepis na udany dzień?
Po pierwsze ludzie, których lubimy i w których towarzystwie dobrze się czujemy.
Po drugie piękne i wygodne miejsce, w którym można się spotkać.
Po trzecie  pyszne jedzenie umilające wspólny czas.
Wystarczy zmieszać te trzy składniki i wspaniale spędzony dzień mamy gwarantowany. I tak właśnie czułam się w ostatnią sobotę.

Spędziłam czas w gronie świetnych dziewczyn, autorek blogów: Izy - pomysłodawczyni i organizatorki całego zamieszania, Beaty, Ani, Oli, Magdy, Kasi i Asi. Z częścią dziewczyn znamy się i lubimy już od dawna. U innych bywałam do tej pory jedynie wirtualnym gościem i dopiero teraz pierwszy raz miałyśmy okazję poznać się w realu (w końcu!).
A teraz wyobraźcie sobie jakiekolwiek babskie spotkanie. Macie to? Słyszycie ten nieustanny gwar rozmów? Niekończący się potok słów? Niewyczerpywane źródło nowych tematów? No to u nas było dokładnie tak samo ;)

Spotkałyśmy się w pięknym miejscu jakim jest Kuchnia Spotkań urządzona przez IKEA. To jest naprawdę genialna przestrzeń. Kuchnia spotkań jest udostępniana bezpłatnie, wyposażona we wszystko co potrzebne do gotowania, biesiadowania i odpoczynku. Wystarczy przynieść produkty, zaprosić znajomych i już można spędzić czas na wspólnym gotowaniu i jedzeniu. My dodatkowo postanowiłyśmy wyskoczyć przed peleton i wystylizować świąteczny stół. Skoro sklepy mogą już atakować nas lastchristmastami i świątecznymi wystawami, to my możemy urządzić bożonarodzeniowy obiad ;)

Okazało się, że gdzie kucharek osiem, tam pyszności w ilościach nie do przejedzenia. Do piekarnika co chwila wjeżdżały kolejne smakołyki. Były pierniczki, cynamonowe bułeczki, pieczone ziemniaki, ryba i oczywiście beza. Do tego śledzik i pierogi, które dzielnie lepiłyśmy. Wykorzystałyśmy w pełni możliwości kuchni, ale ponieważ blogerkom kulinarnym możemy jedynie buty czyścić to ograniczyłam się do jednego zdjęcia dokumentującego zastawiony jedzeniem stół. Tylko pyszna beza załapała się na sesję świątecznego stołu.

Bo to właśnie sesja była głównym pretekstem naszego spotkania. Pod czujnym okiem Izy ćwiczyłyśmy robienie zdjęć w naturalnym świetle. Choć to mocno na wyrost napisane, bo ciemnica była okropna. Za oknem pochmurny dzień, nasza stylizacja w stylu nordic też trochę mroczna. Powiem wam, że łatwo nie było. Poniżej możecie podejrzeć moje nieudolne próby uchwycenia tego magicznego klimatu. Muszę jeszcze sporo poćwiczyć, ale najpierw pora zainwestować w nowy statyw.


niedziela, 29 listopada 2015

Drzwi nr 47

Piękne drzwi potrzebują pięknej oprawy. Dziś chcę Wam pokazać taki właśnie zgrany duet. Fantastyczne drewniane drzwi z okuciami wyglądającymi jak misternie pleciona koronka doskonale wyglądają na tle bogato rzeźbionej fasady kamienicy. Podoba mi się jak orzechowy kolor drewna kontrastuje z jasną, piaskową elewacją. Na pierwszy  rzut oka całość może się wydawać zbyt przeładowana ozdobnymi detalami, ale tak naprawdę wszystko doskonale tutaj pasuje i ze sobą współgra. 
Podobają mi się również dodatkowe, ciekawe elementy przykuwające uwagę, takie jak głowa z rozwianym włosem, która groźnie spogląda na wszystkich wchodzących do budynku i klamki o nietypowym kształcie. Lubię też, gdy tego rodzaju przepych jest uroczo nadgryziony zębem czasu.
Mogłabym przez takie drzwi wchodzić do mojego wymarzonego mieszkania w kamienicy ;)

Ptuj / Słowenia


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

wtorek, 24 listopada 2015

Marzy mi się... mieszkanie w kamienicy

Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy w maleńkiej kawalerce w starej kamienicy. Metraż zdecydowanie był minusem, ale mieszkanko miało w sobie to coś. Wysokie wnętrza, duże okna z szerokimi parapetami, drewniane podłogi - przyznam, że chętnie wróciłabym do tego klimatu. Oczami wyobraźni widzę jeszcze wspaniałą stolarkę drzwi i okien, stylowe klamki, żeliwną wannę... 

Podobałaby mi się nawet odrobina sztukaterii (choć wiem, że musiałabym stoczyć o nią walkę z Adamem). Ale przecież sztukateria nie musi od razu oznaczać pałacowych dekoracji. Ja widziałabym ją pomalowaną na biało, w towarzystwie stonowanych barw, dużej ilości drewna i miksu starych i nowoczesnych mebli. Do tego koniecznie ciekawe lampy i grafiki. Poniżej wybrałam zdjęcia wnętrz, które albo wydają mi się idealne i mogłabym się od razu do nich wprowadzić, albo są bliskie ideału i dobrze obrazują kierunek moich marzeń.














źródło zdjęć: Pinterest

Ciekawa jestem, jaki jest wasz stosunek do tego typu mieszkań. I co sądzicie o takiej delikatnej sztukaterii? 
A może waszym marzeniem (może spełnionym) jest raczej dom z ogrodem?

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 22 listopada 2015

Drzwi nr 46

Przez kilka ostatnich weekendów pokazywałam Wam bardzo dostojne, eleganckie i bogato zdobione drzwi. Chyba nadszedł czas, żeby przełamać ten trend. Przecież prostota też jest piękna. 

Dziś zapraszam na Wawel. Pewnie większości z nas zamek na wzgórzu kojarzy się, ze wspaniałymi krużgankami, bogatymi zdobieniami, a nawet z przepychem. Ale jak się okazuje, można tam trafić również na takie piękne, surowe, skromne, drewniane drzwi. Pewnie właśnie przez ten kontrast z otoczeniem wydały mi się ciekawe i warte sfotografowania.

Kraków / Polska


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

poniedziałek, 16 listopada 2015

Dylematy niedoszłego tapicera

Często całkiem blisko nas istnieją miejsca pełne niesamowitych skarbów, o których istnieniu zwykle nie mamy pojęcia. To piwnice i strychy naszych dziadków. Nie macie już dziadków lub mieszkacie daleko od nich? Nie szkodzi, bo w grę wchodzą również zakamarki, w których od dawna "niepotrzebne rupiecie" składują starsze ciotki, sąsiadki lub dziadkowie waszych przyjaciół. Dlatego jeśli kiedyś, ktoś poprosi was o pomoc przy sprzątaniu tego bałaganu, nie odmawiajcie! A nuż traficie na "śmiecia", który dla was okaże się skarbem. My w ten sposób weszliśmy w posiadanie większości staroci, które teraz dumnie prezentują się w naszym domu. 

Jednym ze skarbów znalezionych w czeluściach starej, rodzinnej piwnicy jest fotel art deco. Zakochaliśmy się w nim od razu, bo mimo wieku jest bardzo wygodny. Kiedyś musiał być piękny, ale dziś malinowy aksamit nie zdobi już tak jak kiedyś, a drewniane, gięte podłokietniki wymagają szlifowania i woskowania. Fotel od kilku lat czeka aż się nad nim zmiłuję, ale jakoś się nie składało. W końcu dorosłam do decyzji, że sama jednak nie dam rady rozprawić się z renowacją i postanowiłam, że oddam go w dobre ręce.

I tu mam pytanie do Was. Znacie jakiegoś dobrego tapicera w Warszawie, który poradzi sobie z fotelem na sprężynach? Możecie polecić kogoś, kto będzie umiał to zrobić ładnie, a jednocześnie tak, żebym nie zbankrutowała? Macie jakieś dobre rady dotyczące wyboru tkaniny?

Kolejny problem to kolor obicia. Początkowo chciałam zaszaleć z jakimś wzorem lub mocniejszym kolorem (np. czerwone wino lub bakłażanowy fiolet), ale ponieważ nie mogę się zdecydować, to chyba stanie na bezpiecznej szarości, do której będę mogła dodawać kolorowe poduszki w zależności od kolorystyki aktualnie obowiązującej w salonie. Zebrałam kilka inspiracji z drewnianymi fotelami retro z obiciem w różnych odcieniach szarości. Żaden z nich nie ma kształtu jak ten nasz, ale chodzi o kolorystykę. Co o tym myślicie?






źródła zdjęć: Pinterest

Wiem, że zaglądają tu osoby, które same nie jeden fotel uratowały. Doradźcie mi proszę coś mądrego.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 15 listopada 2015

Drzwi nr 45

Trzy tygodnie temu pokazywałam Wam drzwi ze wspaniałym, rzeźbionym w kamieniu portalem, na które natknęłam się u naszych południowych sąsiadów. Dzisiaj mam coś równie ładnego, a na dodatek sporo starszego. Te wspaniale odnowione drzwi pochodzą z 1548 roku. Nieźle! Wspaniałe są te kolumny i wykute roślinne wzory. Podoba mi się jak piaskowy kolor kamienia kontrastuje z ceglastą fasada budynku i szarą kostką brukową. Ciekawy jest też pomysł na użycie wielkich tafli szkła, jako wypełnienie skrzydeł. Dzięki temu, mimo krat i okazałego portalu, drzwi nie wydają się przytłaczające. Dobra wiadomość jest taka, że żeby je zobaczyć, nie trzeba jechać na drugi koniec świata. Wystarczy, że wybierzecie się do Poznania :)

Poznań / Polska


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 8 listopada 2015

Drzwi nr 44

Ostatnio pisałam tutaj trochę o Mariborze. W tym ciekawym mieście nie brakuje pięknych drzwi. Najładniejsze znalazłam w starych kamienicach wybudowanych na początku poprzedniego wieku, których wiele stoi w okolicach pięknego parku (Mestni Park). Zarówno budynki jak i drzwi zachwycają rozmiarami i zdobieniami. Z pewnościa należały niegdyś do najbogatszych i najbardziej znanych mieszkańców miasta. 
Nie widać tego na zdjęciu, ale drzwi, które Wam dziś pokazuję, były bardzo wysokie. Wspaniale prezentowały się na tle dosyć prostej ściany. Przyciągały wzrok swoim kształtem, kutymi elementami i ciepłym, orzechowym odcieniem drewna.

Maribor / Słowenia


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

piątek, 6 listopada 2015

Retro w (ko)modzie

Jak wiecie, lubię, gdy we wnętrzach miesza się nowe elementy wyposażenia ze starociami. Wydaje mi się, że dzięki temu mieszkania nabierają fajnego, przytulnego klimatu i po prostu mają duszę. Chyba nie tylko ja tak uważam, bo jak się rozejrzycie, to dostrzeżecie, że coraz śmielej na salony wkraczają meble retro.
 
Niektórzy z was pewnie widzą oczami wyobraźni okropne, ciężkie, ciemne meblościanki, które mimo wątpliwej urody królowały w większości polskich domów w drugiej połowie poprzedniego wieku (a często są tam do dziś). Przyznaję, że mnie to jakoś ominęło. Ani u moich dziadków, ani w domu moich rodziców takich mebli nie było, więc nie mam żadnych miłych ani niemiłych skojarzeń z dzieciństwa z nimi związanych. Może dzięki temu mam do tego rodzaju mebli dystans i ani nie pałam do nich szczególną miłością, ani nie skazuję ich na wieczne potępienie i puszczenie z dymem w kominku.

Dzisiaj chciałabym zwrócić waszą uwagę na nowy trend. Coraz częściej widuję we wnętrzach komody retro. Też to zauważyliście? Wydaje mi się, że są one bardzo wdzięcznym elementem wyposażenia, skupiającym na sobie uwagę. Na poniższych zdjęciach zobaczycie, że wpisują się świetnie w każdy styl, a na dodatek można nadawać im nowe funkcje, na przykład wykorzystując jako szafkę pod umywalkę w łazience lub do przechowywania butów w przedpokoju. Agnieszka udowadnia, że nadają się też do pokoju dziecinnego. Koniecznie do niej zajrzyjcie.













Ciekawa jestem jak wam się podoba ta nowa moda? Widzicie u siebie miejsce na retro komodę? A może budzi tak złe skojarzenia, że nawet jakby wam dopłacali, to nie zgodzicie się, żeby stanęła u was w mieszkaniu?

Miłego dnia!
Marta

środa, 4 listopada 2015

Słowenia cz. 2

Już prawie miesiąc minął od czasu, gdy opisałam na blogu pierwsze wrażenia z naszej wyprawy do Słowenii. Obiecałam wtedy, że pokażę więcej zdjęć, dlatego dzisiaj zabieram was na wirtualną wycieczkę do zupełnie innej części tego małego, ale przepięknego kraju. 

Poznawanie Słowenii rozpoczęliśmy od jej północno-wschodniej części. Zatrzymaliśmy się w Mariborze. To drugie co do wielkości miasto Słowenii stało się w 2012 roku europejską stolicą kultury. Słynie przede wszystkim z tego, że rośnie tu najstarsza winorośl na świecie i co roku wielkim świętem jest winobranie. Niestety ominęła nas ta impreza, bo odbywała się tydzień po naszym wyjeździe z miasta. Ciekawostką jest fakt, że jednym z elementów świętowania są wybory miss. Ale nie jest to typowy konkurs piękności, bo panny muszą wykazać się przede wszystkim wiedzą nt. uprawy winorośli i robienia wina. No cóż... pewnie domyślacie się jakie są efekty, gdy kryterium urody schodzi na dalszy plan. Ale może wystarczy wypić więcej wina i miss od razu wydają się piękniejsze ;)

Dla mnie Maribor to miasto kontrastów. Widać jego wielowiekowa historię. Są tu budowle pamiętające czasy średniowieczne, wspaniałe kamienice art deco, wątpliwej urody osiedla z lat 60-70-tych ubiegłego wieku, a między tym wszystkim plomby bardziej nowoczesnej architektury i murale. Duża część zabytków i starych kamienic jest pięknie odnowiona, ale zdarza się, że w dość turystycznym miejscu stoją w ciągu trzy domy, z których dwa skrajne są świeżo odremontowane, a ze środkowego wyrasta sobie całkiem śmiało spore drzewo. Dziwne to jakieś.
Maribor jest pięknie położony i bardzo zielony. Jest tu duży park, z którego wychodzi się na wzgórza z winnicami. Na szczycie każdego z okolicznych pagórków stoi mały kościółek lub kaplica ze strzelista wieżyczką (typowo słoweński widoczek). Miasto można też podziwiać niemalże z lotu ptaka, bo leży u podnóża wielkiej góry Pohorje - największego centrum sportów zimowych w Słowenii. Zachód słońca jaki oglądaliśmy z jej szczytu był naprawdę obłędny!






Okolice Mariboru słyną z produkcji wina, nie mogliśmy więc odmówić sobie wyprawy szlakiem winnic. Zwiedziliśmy przy okazji klimatyczne, średniowieczne miasteczka, między innymi Ptuj i Murską Sobotę. Dojechaliśmy również do Jeruzalem - maleńkiej miejscowości, z której roztacza się wspaniały widok na pagórki i winnice. W każda stronę, jak okiem sięgnął, widać równe rzędy winorośli. Byliśmy tam w czasie, gdy właśnie zaczynały się zbiory, mogliśmy więc podziwiać krzewy uginające się pod jędrnymi dojrzałymi gronami, a nawet coś skubnąć. Oczywiście najmilej delektować się widokami przy jednoczesnej degustacji efektów pracy tutejszych rolników. Niebo w gębie wynagrodziło mi nawet nieco pochmurną pogodę ;)







Trochę przydługi post mi wyszedł więc o Ljubljanie i Alpach Julijskich napiszę następnym razem. 
Jeśli chcecie wybrać się na urlop do Słowenii (polecam!) i macie jakieś pytania, to piszcie. Będe się dzielić tym co wiem.

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...