W tym roku w grudniu wszelkiego rodzaju jarmarki, targi i inne imprezy w tym stylu mnożą się jak króliki. Połowę odpuszczam, bo przecież nie da się wszystkiego zobaczyć, ale tradycyjnie już odwiedziłam Targi Rzeczy Ładnych, na których promowany jest polski design i rękodzieło. Tym razem targi zagościły w nowej miejscówce. Teoretycznie było bardzo ekskluzif, ale praktycznie było strasznie tłoczno, głośno, no i światło tragiczne (dlatego zrobiłam tylko kilka zdjęć).
Ale od początku. Chyba nie byłabym sobą, gdybym nie wykręciła jakiegoś numeru. Gdy przyszłam, zobaczyłam wieeeeelką kolejkę do wind, którymi wjeżdżało się na targi. Myślę sobie: "Świetnie, minimum pół godziny czekania, a ja jestem już 10 min. spóźniona na spotkanie blogerów. Nie ma głupich, nie czekam". No i postanowiłam jakoś inaczej dostać się na 2 piętro, na które jedyna droga (teoretycznie) prowadziła przez owe windy. Dostrzegłam, że z niepozornych drzwi pomiędzy dwoma sklepami centrum handlowego wylazł facet. No skoro wylazł, to znaczy, że te drzwi muszą gdzieś prowadzić, ale pewnie trzeba mieć jakaś kartę, bo na pewno są zabezpieczone. Otóż - nie były. I tym sposobem znalazłam się w wąskim, krętym korytarzyku prowadzącym na jakąś niewykończoną jeszcze klatkę schodową. Są schody, jest git. Wlazłam na górę, pokręciłam się po jakimś labiryncie i wyszłam prosto na pana ochroniarza pilnującego wejścia na targi ;) Pan był chyba przekonany, że skoro tu jestem to znaczy, że mogę. Zwłaszcza, że jak się później okazało, ominęłam kasę, która znajdowała się na dole przy wejściu do wind, o czym nie miałam pojęcia. Tak więc nielegalnie (ale tylko trochę, bo blogerzy mieli darmowe wejście) znalazłam się w końcu na miejscu.
Wystawców było jak zawsze dużo. Większość niestety ciągle tych samych. I choć bardzo miło jest spotkać starych znajomych i porozmawiać o nowych projektach, to jednak odczuwałam niedosyt nowości. Trochę mnie to rozczarowało. Postanowiłam, że skupię się w tym poście na stoiskach, które chyba pierwszy raz były na TRŁ.
Od razu na początku zachwyciły mnie nietypowe nóżki meblowe od DAJ MI NOGĘ. Taki szary fotel uszak z pasiastymi nóżkami idealnie pasowałby do mojego salonu. Kto wie, może kiedyś?
Kolejny wspaniały projekt to zagłówki modułowe od MADE FOR BED. Pisałam o nich już kiedyś tutaj. Koniecznie zajrzyjcie na ich stronę. Znajdziecie tam galerię fantastycznych inspiracji.
Wpadło mi w oko również stoisko SZTUKA MEBLA z pięknie odrestaurowanymi fotelami. Mam fotel art deco, który czeka na odnowienie więc ich prace były dla mnie dobrą inspiracją.
Jak wiecie mam słabość do drewna, dlatego trochę czasu spędziłam na rozmowie z chłopakami z ROBIMY STOŁY. Mają w swojej ofercie piękne meble z wypalanego drewna, a także takie, w których miejsca po sękach są wypełniane aluminium. Świetnie to wygląda. A na zdjęciu widać, że nie tylko stoły mają w swojej ofercie ;)
I na koniec DEKOEKO, które prezentowało dużo dekoracji i dodatków do wnętrz. Zachwyciły mnie jak zawsze drewniane domki i stoliki z pieńków.
Już wkrótce w Warszawie kolejne wydarzenie tego typu, czyli WZORY. Na pewno będę i może coś w końcu kupię, bo tym razem nie umiałam się na nic zdecydować.
P.S. Zgadnijcie którędy wyszłam z tagów, gdy zobaczyłam tłok przy windzie, żeby zjechać na dół ;)
Miłego dnia!
Marta