W poprzednim mieszkaniu nie mieliśmy balkonu więc cieszę się, że obecnie jesteśmy "szczęśliwymi posiadaczami" owego. Szkoda tylko, że to taka długa i wąska kiszka. Nie da się poszaleć z rozkładaniem leżaków i hamaków. Nie zmieści się donica z magnolią ani parasol osłaniający przed słońcem. Ale pocieszam się, że niektórzy mają jeszcze gorzej, bo ich balkony może i są kwadratowe, ale ledwo pozwalają obrócić się jednej osobie. Taki to już urok mieszkania w starszym budownictwie. Ale nie zamieniłabym się na żadne nowe, stumetrowe tarasy, bo teraz mam za oknem przestrzeń i zieleń, a nowe budownictwo jest tak gęste, że proponuje mi oglądanie sąsiada w wyciągniętych gaciach mieszającego zupę w garze. Jeśli was też nie kręcą takie widoki, to pozostaje nam polubić się z małymi balkonami i je jakoś oswoić (albo wygrać w totka, kupić wielką działkę w lesie i wybudować dom z ogromnym tarasem i widokiem na jezioro). A do tego nie trzeba wiele.
Podstawa to kwiaty i zioła - wiadomo. Można je powiesić na barierce, postawić na zewnętrznym parapecie lub podłodze. Można też piąć się w górę ustawiając je na drabinkach, regałach lub podwieszając na bocznej ścianie. Do tego przyda się jakieś siedzisko. Jeśli nie mieści się krzesło, to warto wykorzystać niewielkie pufy i poduszki. Dywanik sprawi, że będzie przytulniej, a lampki i latarenki dostarczą wieczorami nastrojowego światła. Więcej pomysłów opisałam w zeszłym roku. Zerknijcie też na poniższe inspiracje. Są doskonałym dowodem na to, że małe jest piękne!