Sprawa kaloryferów, o której pisałam w poprzednim poście, nadal nie znalazła szczęśliwego finału. Ciągle nie dostaliśmy zgody ze spółdzielni, chociaż termin na odpowiedż już dawno minął. Tak więc prace związane z montowaniem szafek w kuchni na razie utknęły. Ale za to Adam zbudował regał w spiżarni. Pomysł z jej wydzieleniem był strzałem w dziesiątkę. Jest bardzo pojemna i wygodna w użytkowaniu. Póki co wygląda tak:
Zamontowaliśmy też tymczasowe lustro w łazience. Tymczasowe, ponieważ wciąż poszukuję odpowiedniej,
rzeźbionej ramy. Obecne lustro wisiało kiedyś u moich dziadków, którzy jakiś czas temu postanowili je wyrzucić, ponieważ farba zaczęła się łuszczyć. Dla mnie to właśnie było jego główną zaletą więc przygarnęłam.
Nie jestem w stanie zrobić zdjęcia, które oddawałoby prawdziwe kolory łazienki. Bez zapalonych lampek jest za ciemno, a z nimi robi się albo niebiesko, albo żółto. Mam nadzieję, że do czasu ostatecznego urządzenia łazienki, dogadam się z moim aparatem i będę mogła pokazać Wam, jak to naprawdę u nas wygląda. Zamierzam też pozbyć się do tego czasu tych okropnych sznureczków z wywietrznika i ukryć w szafce (którą najpierw trzeba powiesić) kolekcję kosmetyków :)
W wc na razie nic się nie dzieje (choć plany na zagospodarowanie są bardzo konkretne), jeśli nie liczyć "nowego" stojaka na papier toaletowy. W tej roli występuje stara tara wygrzebana z dna piwnicy naszego poprzedniego mieszkanka. Wyczyściłam ją i zaolejowalam tak, że dobrze komponuje się kolorystycznie z innymi drewnianymi elementami w tym pomieszczeniu.
Docelowo marzy mi sie jednak nieco inny stojak, chociaż też staroć. W tej roli widzę stare prawidła od oficerek, z charakterystycznymi rączkami. Najlepiej w tym stylu:
W tej chwili głowy zaprzątają nam głównie szafy. Adam pracuje nad zbudowaniem szaf na ubrania we wnękach, które mamy w sypialni, a ja zabrałam się za przerabianie wielkiego, starego mebla do jadalni. Pisałam kiedyś
tutaj o szafach, będących od lat w rodzinie, które dostaliśmy w prezencie. Oto pierwsza z nich:
Jest trochę zniszczona, ale na szczęście nie zrzerają jej żadne robale:) Wadą jest pomarańczowy odcień drewna i fornirowe maziaje na drzwiach. Dlatego zapadła decyzja o przemalowaniu. Tak więc szlifuję i w między czasie poszukuję odpowiedniego koloru farby. Zadaniem Adama będzie jeszcze dorobienie półek. Szafa w środku ma drążek, ale jest dość płytka i nie mieszczą się w niej ubrania na wieszakach. No chyba, że ubranka dziecięce, ale takich póki co nie posiadamy.
Chciałabym uporać się z wszystkim do końca lipca, ale nie jestem pewna, czy do tego czasu uda mi się wybrać farbę:)
Przypominam o
CANDY. W losowaniu mogą brać udział również osoby, które nie posiadają bloga (tylko zostawcie namiary do siebie).
Miłego dnia!
Marta