Moja Mama co roku dekoruje dom własnoręcznie robionymi świątecznymi stroikami, ale nigdy nie było u nas tradycji plecenia wianków. Mam na myśli oczywiście wianki świąteczne, bo takie zwykłe, z polnych kwiatków plotłam w dzieciństwie bardzo chętnie i dumnie nosiłam na głowie.
W tym roku postanowiłam pierwszy raz coś samodzielnie w temacie wianków świątecznych wykombinować. Niestety zielonych gałązek nie miałam pod ręką. Pod blokiem żadna choinka nie rośnie, a gdyby nawet, to przecież i tak bym jej nie ogołociła, bo tu hurtowa ilość zielska byłaby potrzebna. Brzozowego zagajnika też brak w okolicy więc i cienkich, giętkich gałęzi nie ma gdzie zebrać. Doszłam więc do wniosku, że to nie będzie nic tradycyjnego i rozejrzałam się po mieszkaniu, zastanawiając co by tu wykorzystać. Mój wzrok padł na górę kartonów po drzwiach do regałów i wtedy mnie olśniło.
Z kartonów wycięłam kilka obręczy, które skleiłam ze sobą i oplotłam
rafią. W ten sposób powstała baza wianka, do której klejem do wszystkich
rodzajów powierzchni przykleiłam jedną warstwę pierniczków. Gdy klej
wysechł i upewniłam się, że pierniczki nie próbują wybić się na niepodległość, przykleiłam drugą warstwę ciastek w nieco mniejszym rozmiarze. Dodałam też plastry suszonych cytrusów (pomarańcze i mandarynki wysuszyłam kiedyś na kaloryferze). Z efektu jestem całkiem zadowolona, a wianek ma dodatkowe walory - zapachowe ;) Następnym razem będę pamiętała, żeby piekąc pierniczki zostawić więcej sztuk bez dziurek, bo to chyba jedyny mankament.
A Wy robicie wianki świąteczne? Gdybyście chcieli spróbować podrzucam kilka inspiracji. Choinkowe gałązki, bombki, orzechy, szyszki, wstążki, dzwoneczki, a nawet korki od wina i kłębki wełny - wszystko może się przydać. I okazuje się, że świąteczne wianki wcale nie muszą być okrągłe ;)
Dzisiejszy post sponsorują literki P i A oraz cyferka 5 :)
A już jutro kolejny post w ramach Projektu Adwentowego. Znajdziecie go wchodząc
TU i klikając w cyferkę 6.
Miłego dnia!
Marta