Jaki jest mój przepis na udany dzień?
Po pierwsze ludzie, których lubimy i w których towarzystwie dobrze się czujemy.
Po drugie piękne i wygodne miejsce, w którym można się spotkać.
Po trzecie pyszne jedzenie umilające wspólny czas.
Wystarczy zmieszać te trzy składniki i wspaniale spędzony dzień mamy gwarantowany. I tak właśnie czułam się w ostatnią sobotę.
Spędziłam czas w gronie świetnych dziewczyn, autorek blogów: Izy - pomysłodawczyni i organizatorki całego zamieszania, Beaty, Ani, Oli, Magdy, Kasi i Asi. Z częścią dziewczyn znamy się i lubimy już od dawna. U innych bywałam do tej pory jedynie wirtualnym gościem i dopiero teraz pierwszy raz miałyśmy okazję poznać się w realu (w końcu!).
A teraz wyobraźcie sobie jakiekolwiek babskie spotkanie. Macie to? Słyszycie ten nieustanny gwar rozmów? Niekończący się potok słów? Niewyczerpywane źródło nowych tematów? No to u nas było dokładnie tak samo ;)
Spotkałyśmy się w pięknym miejscu jakim jest Kuchnia Spotkań urządzona przez IKEA. To jest naprawdę genialna przestrzeń. Kuchnia spotkań jest udostępniana bezpłatnie, wyposażona we wszystko co potrzebne do gotowania, biesiadowania i odpoczynku. Wystarczy przynieść produkty, zaprosić znajomych i już można spędzić czas na wspólnym gotowaniu i jedzeniu. My dodatkowo postanowiłyśmy wyskoczyć przed peleton i wystylizować świąteczny stół. Skoro sklepy mogą już atakować nas lastchristmastami i świątecznymi wystawami, to my możemy urządzić bożonarodzeniowy obiad ;)
Okazało się, że gdzie kucharek osiem, tam pyszności w ilościach nie do przejedzenia. Do piekarnika co chwila wjeżdżały kolejne smakołyki. Były pierniczki, cynamonowe bułeczki, pieczone ziemniaki, ryba i oczywiście beza. Do tego śledzik i pierogi, które dzielnie lepiłyśmy. Wykorzystałyśmy w pełni możliwości kuchni, ale ponieważ blogerkom kulinarnym możemy jedynie buty czyścić to ograniczyłam się do jednego zdjęcia dokumentującego zastawiony jedzeniem stół. Tylko pyszna beza załapała się na sesję świątecznego stołu.
Bo to właśnie sesja była głównym pretekstem naszego spotkania. Pod czujnym okiem Izy ćwiczyłyśmy robienie zdjęć w naturalnym świetle. Choć to mocno na wyrost napisane, bo ciemnica była okropna. Za oknem pochmurny dzień, nasza stylizacja w stylu nordic też trochę mroczna. Powiem wam, że łatwo nie było. Poniżej możecie podejrzeć moje nieudolne próby uchwycenia tego magicznego klimatu. Muszę jeszcze sporo poćwiczyć, ale najpierw pora zainwestować w nowy statyw.
Po pierwsze ludzie, których lubimy i w których towarzystwie dobrze się czujemy.
Po drugie piękne i wygodne miejsce, w którym można się spotkać.
Po trzecie pyszne jedzenie umilające wspólny czas.
Wystarczy zmieszać te trzy składniki i wspaniale spędzony dzień mamy gwarantowany. I tak właśnie czułam się w ostatnią sobotę.
Spędziłam czas w gronie świetnych dziewczyn, autorek blogów: Izy - pomysłodawczyni i organizatorki całego zamieszania, Beaty, Ani, Oli, Magdy, Kasi i Asi. Z częścią dziewczyn znamy się i lubimy już od dawna. U innych bywałam do tej pory jedynie wirtualnym gościem i dopiero teraz pierwszy raz miałyśmy okazję poznać się w realu (w końcu!).
A teraz wyobraźcie sobie jakiekolwiek babskie spotkanie. Macie to? Słyszycie ten nieustanny gwar rozmów? Niekończący się potok słów? Niewyczerpywane źródło nowych tematów? No to u nas było dokładnie tak samo ;)
Spotkałyśmy się w pięknym miejscu jakim jest Kuchnia Spotkań urządzona przez IKEA. To jest naprawdę genialna przestrzeń. Kuchnia spotkań jest udostępniana bezpłatnie, wyposażona we wszystko co potrzebne do gotowania, biesiadowania i odpoczynku. Wystarczy przynieść produkty, zaprosić znajomych i już można spędzić czas na wspólnym gotowaniu i jedzeniu. My dodatkowo postanowiłyśmy wyskoczyć przed peleton i wystylizować świąteczny stół. Skoro sklepy mogą już atakować nas lastchristmastami i świątecznymi wystawami, to my możemy urządzić bożonarodzeniowy obiad ;)
Okazało się, że gdzie kucharek osiem, tam pyszności w ilościach nie do przejedzenia. Do piekarnika co chwila wjeżdżały kolejne smakołyki. Były pierniczki, cynamonowe bułeczki, pieczone ziemniaki, ryba i oczywiście beza. Do tego śledzik i pierogi, które dzielnie lepiłyśmy. Wykorzystałyśmy w pełni możliwości kuchni, ale ponieważ blogerkom kulinarnym możemy jedynie buty czyścić to ograniczyłam się do jednego zdjęcia dokumentującego zastawiony jedzeniem stół. Tylko pyszna beza załapała się na sesję świątecznego stołu.
Bo to właśnie sesja była głównym pretekstem naszego spotkania. Pod czujnym okiem Izy ćwiczyłyśmy robienie zdjęć w naturalnym świetle. Choć to mocno na wyrost napisane, bo ciemnica była okropna. Za oknem pochmurny dzień, nasza stylizacja w stylu nordic też trochę mroczna. Powiem wam, że łatwo nie było. Poniżej możecie podejrzeć moje nieudolne próby uchwycenia tego magicznego klimatu. Muszę jeszcze sporo poćwiczyć, ale najpierw pora zainwestować w nowy statyw.