Liczni krewni i znajomi królika kierują w naszą stronę coraz intensywniejsze wezwania do ujawnienia zmian, jakie zachodzą w mieszkanku. W związku z tym nie pozostając na nie obojętną, zmieniłam plany dotyczące kolejnych blogowych wpisów. Dzisiaj teleportujemy się więc na chwilę z górskiej głuszy do naszego "mieszkania pokazowego" (jak to określił ostatnio mój kolega).
Regały w salonie to z pewnością największa gabarytowo zmiana. Zgodnie z moimi wcześniejszymi przewidywaniami padło póki co na zwykłe ikeowskie BILLY. Planujemy jeszcze dokupić do nich drzwiczki, co przede wszystkim uchroni książki przed kurzem, ale również zmieni nieco charakter mebli. A może kiedyś w przyszłości uda się wymienić regały na jakieś bardziej wymarzone. I bardziej pojemne:) Bo na dzień dzisiejszy, żeby zmieściła się gdzieś reszta naszych książek, musimy wygospodarować miejsce na jeszcze co najmniej jeden regał. Albo półki. Na przykład pod parapetem, obok kaloryfera. Widać to miejsce na pierwszym zdjęciu i na tym poniżej.
Zdjęcie powyżej dedykuję mojej mamie, która ma w domu mnóstwo kwiatów i której wydaje się, że ja nie mam ani jednego:)
Kaloryfer planujemy jakoś zgrabnie zabudować, ale musi poczekać na swoją kolej. No i nasze wizje muszą nabrać mocy urzędowej zanim zostaną wprowadzone w życie;)
A teraz druga strona pokoju. A tam druga z naszych przedwojennych szaf. Pierwszą już dobrze znacie m.in. z tego posta. Ta, która stoi w salonie będzie miała dzisiaj swoją premierę na blogu. Tadam!
Kiedyś myślałam o tym, żeby pobielić ją leciutko, tak żeby było widać fakturę drewna. Ale się rozmyśliłam. Podoba mi się taka, jaka jest. Jedyna rzecz, która wymaga ingerencji, to uchwyty. Obecna, plastikowa "kość słoniowa" zdecydowanie nie zdobi. Problem jest tylko taki, że muszą to być uchwyty podwójne, a nie zwykłe gałki, no i nigdzie nie mogę znaleźć nic ładnego.
Jak już jesteśmy przy gałkach ...W salonie stoją jeszcze inne skarby, ale o tym napiszę przy innej okazji. Teraz tylko mała zajawka.
Kolejny nowy mebel w domu to szafko-ławka w przedpokoju. Doskonale wpasowała się rozmiarem. Zastanawiam się tylko nad tym, czy i jak dorobić jej drzwiczki, żeby buciory nie były tak na widoku. Jakieś sugestie?
Zmiany zachodzą również w innych pomieszczeniach. W sypialni rozgościła się nowa komoda i stary wiklinowy kufer, ale o tym będzie już kiedy indziej. Wystarczy tych nowości jak na jeden raz:)
I jeszcze chwila na autoreklamę, czyli zapraszam do lektury na zwierciadło.pl
Miłego dnia!
Marta