niedziela, 27 listopada 2011

Co ciekawego dziś w gazecie?

Może się tak zdarzyć, że aż do wiosny nie będzie odpowiedniego światła, żeby w niektórych kątach naszego mieszkania zrobić jako takie zdjęcia. A przecież miałam pokazać tapetę w przedpokoju. Trudno, jest jak jest. W świetle żarówki kąt wieszakowy prezentuje się obecnie tak:


Trochę problemów sprawiło nam oklejenie drzwiczek do rozdzielni. Tak się składa, że klej do tapet niespecjalnie trzyma się gładkich, metalowych powierzchni. Na szczęście klej do decoupage'u dał radę. Ciekawe na jak długo;)
"Gazeta" nadaje się raczej do oglądania niż do czytania. Tekst to urywki jakiś artykułów bez sensu, za to pisanych ładną czcionką. Ale obrazki są super.


Nie mogę znaleźć ładnego wieszaka. Marzy mi się taki z ceramicznymi gałkami, ale jeszcze chyba nie wyprodukowali tego idealnego:) Póki co powiesiliśmy stary wieszak i tym samym zamieniliśmy jeden problem na drugi. Teraz jest już gdzie powiesić kurtki, ale za to zaczęliśmy się martwić, że ta prowizorka zostanie z nami na długie lata.
Rozmyślamy też nad ławeczką. Chciałabym, żeby miała pod spodem zamykane szafki na buty, a wszystkie ławeczki jakie widzieliśmy w sklepach mają otwarte półki. Chyba nie pozostanie nam nic innego, jak zbudowanie jej samodzielnie, tzn. rękami Adama.


Gdzieś, kiedyś, ktoś anonimowy napisał w komentarzach, że nasze mieszkanie jest strasznie blade i nie ma w nim kolorów. Robiąc remont uznaliśmy, że styl skandynawski najbardziej odpowiada naszym obecnym gustom i faktycznie jako baza króluje u nas biel i pastele. Nie oznacza to jednak, że nie lubimy i nie mamy w domu kolorów. Prawda jest taka, że wciąż się urządzamy i dużej części mieszkania jeszcze nie widzieliście, bo nie wrzuciłam tu zdjęć. Na fotkach przedpokoju możecie zobaczyć dywan w kolorze bakłażana. W jadalni mamy malinowe zasłony. W salonie stoi bordowa kanapa i stara drewniana szafa. Dzięki jasnemu tłu akcenty kolorystyczne są bardziej wyeksponowane, a jednocześnie nie przytłaczają wnętrza.
Kolor przewija się także w sezonowych dekoracjach. Tak już mam, że znoszę w tym celu do domu różne przydasie. Dzięki temu, chociaż na dworze dziś strasznie ponuro, w naszym mieszkanku wciąż jest złota jesień.








Trzymajcie się ciepło. Nie dajcie się ponurym, listopadowym nastrojom i choróbskom.

Miłego dnia!
Marta

środa, 23 listopada 2011

Prywatny salon SPA

Jakiś czas temu trochę się pozmieniało w naszej łazience. Oczywiście inaczej niż zakładał pierwotny plan, ale to już raczej nikogo nie dziwi. 
Chcieliśmy przesunąć kaloryfer bardziej nad wannę, tak żeby wygodnie móc powiesić szafkę i zamontować wieszaki na ręczniki. No i zgodnie z zasadą, że kaloryfery to jakaś nasza zmora w tym mieszkaniu, czekała nas masa nerwów. Pan hydraulik ze spółdzielni przyszedł, obejrzał i powiedział, że zrobi. Pięknie. Miał zadzwonić za kilka dni i powiedzieć kiedy się zjawi. Już gorzej. Potem sami przez ponad miesiąc wydzwanialiśmy do niego, a on za każdym razem zwodził nas że za kilka dni przyjdzie. Nie przychodził. Beznadziejnie. W międzyczasie próbowaliśmy umówić się z innymi hydraulikami - bezskutecznie. Aż pewnego pięknego październikowego dnia okazało się, że sezon grzewczy należy uznać za rozpoczęty i z przesuwania kaloryfera nici. No i d... W rozgrywkach kaloryferowych między nami a spółdzielnią jest 1:1, z kuchnią się udało, z łazienką przegraliśmy.
Ale ponieważ ja uparta jestem, to szafka musiała i tak zawisnąć. Trzeba było odkręcić uchwyty, bo inaczej drzwiczki wyrąbałyby nam dziurę w ścianie, ale się udało. W końcu 1 cm zapasu z każdej strony to kupa miejsca:) Dzięki temu z blatu mogła zniknąć wystawa kosmetyków, a w ich miejsce zagościły dekoracje i świeczniki.


Nowy wygląd zyskała też kącik pralniczy. Adam zabudował go blatem. Teraz musimy jeszcze zamontować szufladkę nad pralką i zamówić wyplatany na wymiar kosz na brudne ciuchy, który stanie między pralką a wanną, pod małym blacikiem. Zastanawiam się czy pralkę też zasłaniać zasłonką. Chodzi za mną pomysł, żeby okleić ją jakoś fajnie. Chyba znowu za dużo inspirujących zdjęć się naoglądałam:)



Jak tak patrzę na te fotki to widzę, że na nic moje kombinowanie z licznymi opcjami aparatu. Kolor ścian nie jest nawet zbliżony do rzeczywistego, a drewno ma jakiś dziwnie pomarańczowy odcień:( Brak dobrego światła to ZŁO! Za to białe kafelki cegiełki i umywalka błyszczą jak w najlepszej reklamie jakiegoś cudownego środka do czyszczenia powierzchni:)



Chyba już kiedyś pisałam, że docelowo zasłonki mają być inne. Ale póki co, nawet nie znalazłam odpowiedniego materiału więc o szyciu już nie wspomnę. I chociaż co chwila zmieniam różne dodatki (jak np. wazon z butelki po starym syfonie), to pewne elementy, np. lawendowe motywy chyba nie przestaną się pojawiać i dobrze by było, gdyby zasłonki jakoś się do tego dopasowały.




A na koniec pokarzę jeszcze moje cudnej urody pudełko na korale. Chociaż ta puszka jest duża, to i tak ledwo je mieści. Muszę jednak powiesić jakieś wieszaczki, żaby było wygodniej odnaleźć odpowiednią biżuterię, ale jeszcze nie obmyśliłam na nie miejsca.


A teraz uciekam się pluskać w moim domowym SPA. Łazienki królewskie to to nie są, ale wersji bardzo mini też jest fajnie:)

Miłego dnia!
Marta

czwartek, 17 listopada 2011

Kawa na ławę i wyróżnienie

No i stało się. Jesień długo nas oszczędzała, ale dziś zrobiło się naprawdę zimno. I z bólem serca, pierwszy raz w tym sezonie założyłam czapkę. Nie cierpię czapek, kapeluszy, kapturów...itd. Niezależnie od fasonu zawsze drapią mnie w czoło i robią z włosów siano. No i wyglądam w nich jeszcze gorzej niż zwykle;)


Na szczęście ten dzień ma też swoje dobre strony. Na przykład takie, że Agea przyznała wyróżnienie dla mojego bloga. Dziękuję:)


Zasady zabawy, oprócz wskazania kto przyznał wyróżnienie, zobowiązują mnie też do napisania 7 przypadkowych faktów o sobie i nominowania kolejnych 15 blogerek.

Jeden fakt już dzisiaj był, ten o czapkach:) Jest on ściśle powiązany z kolejnymi. Nie lubię zimy. Jestem ciepłolubna. Nie przeszkadzają mi upały, bo i tak zawsze mam zmarznięte ręce i nos. Zima jak dla mnie powinna trwać tydzień w roku, koniecznie wtedy, kiedy na stoku szaleję na snowboardzie. Wtedy ma być mroźno, słonecznie i duuuużo śniegu! Co prawda jakiś czas temu szaleństwa takie zakończyły się dla mnie skomplikowanym złamaniem ręki z przemieszczeniem wszystkich kości nadgarstka, ale przynajmniej teraz wiem, kiedy idzie deszcz:)
Kocham góry - im wyższe tym lepiej. Mają być skały, a nie jakieś tam kapuściane pola. Na krótkie wakacje najlepsze są Tatry, poza sezonem ma się rozumieć:)
W wolnym czasie dużo czytam. Fakt, że nie mamy w domu telewizora, bardzo to ułatwia:) Ostatnio "połknęłam" książkę "81:1 Opowieści z Wysp Owczych". Przy okazji bardzo ją polecam - to zbiór krótkich reportaży, które naprawdę świetnie się czyta.
No i ostatni fakt - uwielbiam kawę. Jestem od niej totalnie uzależniona i nie zamierzam z tym walczyć. Kiedyś znalazłam rysunek, który dokładanie obrazuje jak wyglądają moje poranki:


Jeśli chodzi o nominowanie kolejnych blogów, to nagnę zasady i tego nie zrobię. Po pierwsze dlatego, że 15 to zdecydowanie za mało, żeby wskazać te ulubione. Po drugie, ponieważ część z nich została już wielokrotnie wyróżniona i dziewczyny doskonale wiedzą, że mają wielu fanów :)

Miłego dnia!
Marta

wtorek, 15 listopada 2011

Ma(ł)pujemy

Od jakiegoś czasu po Warszawie jeżdżą samochody Google'a i robią zdjęcia widoków z ulic, które mają posłużyć stworzeniu panoramy miasta. Nie wiem co z tego wyniknie, ale na pewno ciekawie jest popatrzeć jak miasto rozwija się i zmienia.
Już prawie rok temu dostałam od Adama reprodukcje dwunastu starych planów Warszawy, obejmujących lata od 1856 do 1950. Na jednym jest nawet wstawka z planem z roku 1650. Dużo czasu spędziliśmy z nosami utkwionym w tych mapach, rozszyfrowując nazwy ulic spisanych np. po rosyjsku, odnajdując znajome miejsca i patrząc jak się to nasze miasto rozrastało.
Postanowiliśmy, że trzy najciekawsze i najładniejsze mapy zawisną w naszej jadalni jako ozdoba, tym samym wpisując się w trend traktowania map jako elementów dekoracyjnych. Teraz ściana prezentuje się tak (przepraszam za jakość zdjęć, ale pogoda nie sprzyja odpowiedniemu oświetleniu):




Mapy to nie jedyne nowości na naszych ścianach. Wczoraj dzielnie wytapetowaliśmy kąt w przedpokoju. Niestety przy takiej ponurej aurze jest w nim zbyt ciemno, żeby zrobić ładne zdjęcie. Jak słońce znowu będzie trochę jaśniej świecić, to wtedy zrobię fotki i wrzucę na bloga. Z tapetowaniem oczywiście było trochę problemów, ale daliśmy radę. Tapeta dziś rano nadal wisiała na ścianie i to najważniejsze:)

Przy okazji chciałam się pochwalić, że kolejne moje teksty zostały opublikowane na stronie zwierciadło.pl Możecie je znaleźć TUTAJ i TUTAJ. Zapraszam więc do lektury.

Miłego dnia!
Marta

czwartek, 10 listopada 2011

Wyniki Candy

Wczoraj były moje urodziny, ale zgodnie z tym motto, znalezionym kiedyś w sieci, zamierzam świętować również dzisiaj i - mam nadzieję - każdego kolejnego dnia:


Dzisiejsze świętowanie zaczęło się od tego, że musiałam wyczyścić rano zamrażalnik. Wczoraj wieczorem mój kochany mąż włożył do niego "na chwilkę" wino, żeby się schłodziło. Jak możecie się domyślić, chwilka trwała całą noc i rano usłyszałam dziwne stuknięcie. Co było dalej... wiadomo :) Dodam, że w zamrażalniku były trzy na maksa wyładowane zapasami szuflady. Ech, szkoda dobrego wina :)

A teraz to, na co wszyscy czekają, czyli wyniki candy!

Bardzo dziękuję za tak liczny udział w zabawie. Tym razem wybrałam tradycyjną metodę losowania więc musiałam przygotować ponad setkę losów!
A pod wyciągniętym numerkiem kryje się AF, czyli Agnieszka, do której wędruje ta pucha:


Cieszę się bardzo, że tak licznie komentowaliście, ponieważ dzięki temu poznałam całe mnóstwo świetnych blogów, do których na pewno będę często zaglądać.
A część pozostaje dla mnie wciąż do odkrycia, ponieważ nie wszędzie zdążyłam się rozejrzeć. Ale wszystko nadrobię :)
Jeszcze raz gratuluję zwyciężczyni.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 6 listopada 2011

Od deski do deski

Pan Zdzisław wciąż grasuje w mieszkaniu (z przerwami, ale jednak), a w pokoju, który w przyszłości ma aspirować do miana salonu wciąż piętrzą się skrzynki z narzędziami, kabelkami, drewienkami, przydasiami... itd. Mimo to, do naszego mieszkanka zaczynają nieśmiało zakradać się elementy wystroju nie mające znaczenia funkcjonalno-praktycznego, a jedynie estetyczno-umilające. Wczoraj np. zawisły na ścianie kolekcjonowane od jakiegoś czasu deseczki ze skrzynek po winie.


Ponieważ wszystko u nas wciąż się zmienia, zdjęcia robione rano, wieczorem były już nieaktualne. A to dlatego, że dowiesiliśmy jeszcze jedną dechę. Ale chyba już się oswoiliście z myślą, że nie należy się za bardzo przywiązywać do naszych różnych koncepcji:)
Jeśli chodzi o te deseczki, to mam na ich punkcie bzika. Jeszcze zanim zaczęliśmy remontować mieszkanie, było wiadomo, że muszą znaleźć gdzieś swoje miejsce. Niestety na etapie planowania miejsce nie zostało jasno określone, dlatego trochę przeszkadza włącznik światła. No trudno, gdy będziemy remontować kiedyś kolejne mieszkanie, to już będziemy wiedzieć, że nasza wyobraźnia powinna sięgnąć nieco dalej.



Uważnym podglądaczom na pewno nie umknęło, że na drugim planie dumnie prezentują się nasze nowe szafki z przedpokoju. Wreszcie jest gdzie schować kurtki i całą masę różnych mniej i bardziej potrzebnych rzeczy. Są jasne, gładkie i wtapiające się w otoczenie, na czym nam bardzo zależało.
Przyznaję, że mamy traumę związaną z szafkami odziedziczonymi po poprzednich właścicielach. Były ogromne, ciemne, atakujące z wszystkich czterech ścian wokół przedpokoju - brzydkie i przytłaczające. A do tego była żółta boazeria, bleee.


Teraz ten kąt wygląda zupełnie inaczej.


I inne ujęcie.



Trochę się zmieniło, od czasu kiedy pisałam tutaj o początkach naszych remontowych zmagań:)
A poniżej zdjęcie kąta, w którym ma być wieszak i ławeczka. To właśnie to miejsce chciałabym okleić, ale wciąż nie mogę znaleźć ładnej tapety :( Przeglądanie zagranicznych blogów zaostrza apetyt i sprawia, że rosną wymagania, a w naszych sklepach straszna bida w temacie tapet. Jak się wkurzę, to przerobię jakieś swoje zdjęcie na fototapetę i tyle.


Oczywiście tradycyjnie przypominam o losowaniu puszeczki. Wszyscy, którzy chcą wziąć udział w zabawie znajdą szczegóły w tym poście. Szczęśliwy numerek wylosuję 9 listopada.

I jeszcze chciałam Wam bardzo podziękować, za gratulacje dotyczące mojego artykułu na zwierciadło.pl W najbliższych dniach pojawi się kolejny tekst więc już teraz zachęcam do lektury. Czekam na propozycje tematów, o których chcecie przeczytać. Wpisujcie je śmiało w komentarzach.

Miłego dnia!
Marta

piątek, 4 listopada 2011

Debiut

Nie, nie chodzi o koncerty debiutantów w Opolu czy Sopocie. Nie mam na myśli również debiutu filmowego młodego reżysera, ani debiutu giełdowego jakiejś firmy produkującej "to i owo". Tym razem rzecz dotyczy mojej skromnej osoby.
W poprzednim wpisie wspominałam o nowym, miłym wyzwaniu przed jakim stanęłam. Dzisiaj mogę już zdradzić sekret niecierpliwym dopytywaczom i pochwalić się moim pierwszym artykułem opublikowanym na stronach zwierciadło.pl


Jeśli więc lubicie mój styl pisania, albo po prostu jesteście ciekawi co tam nasmarowałam, to zapraszam do lektury.

Miłego dnia!
Marta

środa, 2 listopada 2011

Przygoda, każdej chwili szkoda...

Zupełnie niepostrzeżenie liczba odwiedzin na blogu przekroczyła kolejny magiczny próg. Stuknęła nam kilka dni temu dziesiątka, a konkretnie - dziesięć tysięcy.
Jakiś czas temu postanowiłam dokumentować nasze remontowe zmagania w postaci foto story, żeby mieć gdzie odsyłać znajomych, zadających w niezliczonych ilościach niewygodne pytania w stylu: "jak tam wasze mieszkanko?", albo "jak wam idzie remont?".
A tu się okazuje, że nie tylko krewni i znajomi królika, ale również niespodziewani goście z drugiego końca świata zaglądają w nasze skromne progi :) A ponieważ lubimy gości, to uprzejme informuję, że wszyscy podglądacze są mile widziani i zachęcam do pozostawania po sobie śladu w postaci komentarzy. Końca urządzania mieszkania póki co nie widać i tematów raczej nam nie zabraknie, dlatego jeśli jesteście ciekawi jak nam idzie, to zapraszamy do kolejnych odwiedzin :)
Z tym mini świętem zbiegła się ciekawa dla mnie propozycja, która mam nadzieję, okaże się początkiem kolejnej fajnej przygody. Tak więc...


I oczywiście zachęcam do udziału w mojej urodzinowej zabawie. Szczegóły znajdziecie TUTAJ.

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...