Ciacho, boho i Staracho... tak można by streścić dzisiejszy wpis. A teraz rozwinięcie:
Staracho - bo akcja ma miejsce w Starachowicach, w rodzinnym domu Izy. Część z was na pewno pamięta, jak opisywałam to polskie Santorini w cyklu zeszłorocznych letnich postów (tu, tu, tu i tu). Tym razem spędziliśmy tu z Adamem kilka ostatnich dni naszego intensywnego urlopu. Był to cudowny, wesoły, relaksujący czas. Nie mogło być inaczej, bo spędziliśmy go w towarzystwie Oli, Ani i Lu oraz ich rodzin.
Iza ma wielkie serducho i niebywałą cierpliwość do naszej bandy, bo
zaprosiła nas już po raz kolejny. Wszyscy przeżyli, panowie się
polubili, dzieciaki szalały jak zwykle, a my miałyśmy wreszcie czas na
to, co lubimy najbardziej (czyli hektolitry kawy, bujanie w hamakach, plażowanie,
robienie zdjęć i objadanie się pysznościami). Nie odmówiłyśmy sobie
również małego szaleństwa dekoratorskiego i korzystając z dobrej pogody
postanowiłyśmy urządzić kolację pod gruszą.
Boho - ten styl stanowił dla nas inspirację przy aranżowaniu garden
party. Miało być na luzie, kolorowo, z dużą ilością poduch, kwiatów i
światełek. Stół zbudowałyśmy ze starych, odrapanych drzwi położonych na dwóch skrzynkach. Wyciągnęłyśmy z domu wszystko co się nadawało. Narzuty i poduchy posłużyły nam za siedziska. Na stole poustawiałyśmy złote tace i świeczniki. Słoiki i butelki sprawdziły się jako wazony, do których powkładałyśmy bukiety zebranych na spacerze polnych kwiatów. Z jednego kąta przytaszczyłyśmy drabinę, z innego świeczniki. Adam wyniósł nam żółty fotel, który niewątpliwie "robi robotę". Jeszcze tylko kilka sznurów mniejszych i większych lampek, łapacze snów podwieszone na gałęzi, jedzenie w kolorowych naczyniach i gotowe.
Ciacho - czyli obłędny w smaku i wyglądzie "nagi tort" przygotowany przez Izę i Olę. Na szczęście poza posypywaniem jagodami nie miałam z nim nic wspólnego, bo na pewno byłby zakalec - moja specjalność ;) Tort składał się z czterech warstw biszkopta nasączonego sokiem z pomarańczy i przekładanego owocami oraz kremem z ubitej śmietanki i serka mascarpone. Tutaj również dekoracje zrobiłyśmy z tego, co było pod ręką: owoce, mięta, kwiaty malwy. Deser godny największych łasuchów. Niebo w gębie. Ale choć był taki smaczny, to ledwo go zmieściliśmy, gdyż wcześniej wspaniałe potrawy zaserwował nam Damian do spółki z Olą. Zresztą co ja wam będę pisać, sami zobaczcie jak było.
Jak widzicie najpierw kolację pięknie oświetlał nam zachód słońca, a później lampki i płomienie świec. Komary dały żyć i choć wieczory nie są już tak ciepłe jak w czerwcu, to siedzieliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się do późnej nocy. W takich chwilach myślę sobie, że mamy szczęście do fajnych ludzi wokół nas. I kto by pomyślał, że takie znajomości mogą się narodzić dzięki pisaniu bloga :)
A jeśli ktoś jeszcze nie wie, czemu o starachowickim domu Izy mówimy "polskie Santorini" to niech zerknie na poniższą fotkę.
A w następnym poście będzie o moich wakacyjnych wyjazdach, bo dawno nie było podróżniczego wpisu. I mam nadzieję, że uda mi się opublikować go szybciej niż za miesiąc ;)
Miłego dnia!
Marta
Życie jest piękne :)
OdpowiedzUsuńtak, do szczęścia wystarczą fajni ludzie i drobne przyjemności. Trzeba łapać chwile i umieć się nimi cieszyć :)
UsuńNie dość, że piękne to jeszcze pewnie smaczne... Mniam.
OdpowiedzUsuńpyyyyyysznie :)
UsuńWszystko wygląda na prawdę super :) ale ja nie do końca lubię taki styl garden party.
OdpowiedzUsuńJak możesz się domyślić podglądając moje mieszkanie, nie jest to styl, który byłby mi bliski na co dzień. Ale fajnie jest od czasu do czasu wyjść ze swojej strefy komfortu i stanąć przed wyzwaniem przygotowania czegoś w innej stylistyce niż zwykle :)
UsuńPięknie i pysznie:) Fajny pomysł na letnią kolację!
OdpowiedzUsuńtrzeba korzystać z ostatnich letnich dni!
UsuńI na pierwszym zdjęciu takie pyszności :D Uwielbiam tego typu imprezy :)
OdpowiedzUsuńSuper blog. Świetna inspiracja. Uwielbiam blogi tego typu.
OdpowiedzUsuńSwietny blog. Chętnie urządziłabym takie garden party na swoje urodziny. Szkoda że mam je w styczniu.
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujący artykuł!
OdpowiedzUsuńDokładnie, mam analogiczne odczucia :)
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńAle pieknieee:)
OdpowiedzUsuńGarden party widać bardzo udane :) Stół syto zastawiony, można świętować!
OdpowiedzUsuń