Efekty spotkań z przyjaciółkami-blogerkami są zawsze takie same... zmiany, zmiany, zmiany. Zanim człowiek dotrze z powrotem do domu, już układa w głowie plan. Próbuje przypomnieć sobie, gdzie jest ta puszka z farbą, którą pół roku wcześniej skitrał głęboko. Zastanawia się, czy trzeba dokupić jakieś pędzle. I przegląda w telefonie resztki letnich wyprzedaży w sklepach z dodatkami do domu.
Jeśli tak nie macie, to pewnie tylko dlatego, że wasze koleżanki nie są blogerkami wnętrzarskimi.
Lipcowe spotkanie w gronie tych kreatywnych babek (kto śledzi mój instagram, wie o co chodzi) było kopem motywacyjnym do metamorfozy sypialni. Całkiem okazałym kopem, bo nie ograniczyłam się do wymiany kilku poduszek, ale postanowiłam zaszaleć z kolorem i wreszcie przemalować jedną ze ścian.
Już od dawna planowaliśmy poprawić trochę optycznie proporcje naszej małej, długiej i wąskiej sypialni. Początkowo chcieliśmy położyć tapetę o jakimś wyrazistym wzorze na ścianę obok okna. Wiecie, taką w stylu: wielkie ciemne kwiaty a la Alfons Mucha, stado sów, które obsiadły gałąź o zmroku, albo przegląd najbrzydszych ryb z głębin oceanów.
No dobra, trochę przesadzam, ale wcale nie tak bardzo jak możecie przypuszczać, bo jestem zafascynowana tapetami marki Cole & Son z rysunkami Pierra Fornasettiego w takim właśnie klimacie. Ostatecznie stanęło na tym, że w przyszłości w przedpokoju wyląduje tapeta z wielorybami, ale ściana w sypialnia nadal pozostawała goła.
I oto, pewnego słonecznego lipcowego dnia postanowiłam, że dłużej tak być nie może. A ponieważ jestem szalenie przebiegłą przepowiadaczką trendów, wróżką dekoratorskich nurtów, dyktatorką mody wnętrzarskiej (powiedzcie mi, kiedy za bardzo się zagalopuję), to jeszcze zanim w sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia z najnowszego katalogu IKEA (takie jak TO), machnęłam rzeczoną ścianę na kolor morskich głębin. Nie wiem jak go nazwać. O poranku przebijają odcienie niebieskiego, a wieczorem jest to głęboka, butelkowa zieleń.
Potem jeszcze dwa tygodnie zajęło mi dotarcie przed zamknięciem do sklepu (do trzech razy sztuka, wiadomo) po grunt przyczepnościowy, żeby przemalować tą samą farbą również rury. No ale co się odwlecze...
Tak więc wreszcie cieszę się odmienioną sypialnią. Kupiłam nowe poszewki na poduszki, wełniany koc i kosz, w którym zamierzam to wszystko przechowywać. Okazało się, że kolor musztardowy, który do tej pory podobał mi się u innych, ale nie wyobrażałam go sobie we własnym domu, pasuje tu idealnie. Dołożyłam trochę drewnianych dekoracji i złotych dodatków. No i kwiaty - tonę w kwiatach. Brakuje jeszcze dywanika i narzuty, ale pracuję nad tym. Chcę też wywołać w dużym formacie jedno z moich zdjęć z gór i powiesić na ścianie.
Poniżej zobaczycie jak to wygląda teraz, a jeśli chcecie przypomnieć sobie poprzednie wcielenia sypialni, to zapraszam TU i TU.
Ciekawa jestem co sądzicie o nowym wcieleniu sypialni? Może być ten mocny kolor i odrobina złota w dodatkach? Hit, czy kit? Bo jak kit, to wracam do szukania odpowiednio odjechanego wzoru tapety ;)
Miłego dnia!
Marta
Marta jest moc!.. Alez i teraz podoba :) ps. przez ta wyprzedaz w h&m wszystkie bedziemy miec takie same poduchy ;p
OdpowiedzUsuńNo właśnie próbowałam sobie przypomnieć, które kupowałaś jak byłyśmy razem, ale jakoś nie mogłam :)
UsuńNawet gdyby butelkowa była na większym obszarze to równie pięknie byłoby! :-)
OdpowiedzUsuńJa postawiłam na jaśniejszą wersję natury, ale też po głowie chodziła mi butelkowa ;)
Bardzo podoba mi się ten kolor, ale w tym pokoju nie da rady na większym obszarze. Zdjęcia trochę przekłamują proporcje, ale to jest naprawdę mały i bardzo wąski pokój (popatrz na łóżko od ściany do ściany i z płaskim zagłówkiem). Źle by wyglądało, gdyby duże ściany tak przemalować, bo jeszcze bardziej by się do siebie wizualnie przysunęły. Żałuję.
UsuńŚwietny pomysł z tą mocną ścianą, wygląda cudnie. Bardzo podoba mi się całokształt :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness :)
i ja pozdrawiam :)
UsuńMarta, super ten kolor! Pomyśl, czy by nie zrobić ze zdjęcia, które chcesz wywołać (lub innego, który tę odrobinę morskiej toni ma w sobie), fototapety na całą ścianę za łóżkiem. Ależ by to głębi dodało!
OdpowiedzUsuńKurcze, no jakoś nie mogę się przekonać do fototapet. Ciągle mi się kojarzą ze zdjęciem rajskiej wyspy, zdobiącym w latach 80-tych kibelek u mojej cioci ;)
Usuńfajna scianeczka wyszła , bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńfajna, fajna :)
UsuńJest świetnie! Super kolory!
OdpowiedzUsuńNiby w naszym mieszkaniu jest sporo kolorów, ale sypialnię zawsze traktowałam ascetycznie. Ciesze się, że zdecydowałam się na zmianę. Myślę, że wyszło na plus.
UsuńBardzo ładne dodatki :)
OdpowiedzUsuńDzięki, to głównie zdobycze z graciarni i wyprzedaży
UsuńEkstra...ja mam tak samo mala.sypialnie i w tym miejscu mam grantową zasłone...taka namiastka sciany :p
OdpowiedzUsuńU nas łóżko do samej ściany i miałabym zasłonę na głowie. A wiesz, że granat, to był drugi rozważany przez mnie kolor na tę ścianę ;)
UsuńFajnie jest, nie wiem czy nie pociągnęłabym tej zieleni za kaloryferem (i najlepiej jakby on został białY) ale to mi się tak widzi na zdjęciu. Może w realu jest ok.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne dodatki, podobają mi się łączenia wzorów (poduszka w koszu doniczka w kwiatki) i ta decha zeżarta przez kołatki. Cudo!
Naprawdę fajna metamorfoza :)
Renia, ja już mało rąk nie połamałam malując ścianę za rurami:) Nie dam rady pociągnąć za kaloryfer, żeby było równo i żeby to jakoś wyglądało. Na początku, jak zostawiłam białe rury, wyglądało to słabo i myślę, że bały kaloryfer też średnio by się prezentował na tym tle.
UsuńCudownie! Moja sypialnia jest w kompletnie innych kolorach, ale kusisz... swoją drogą jak weszłam do HM Home to zachorowałam na zieloną pościel... w nowej kolekcji jest właśnie taka w tym kolorze
OdpowiedzUsuńNic mi nie mów. Ta pościel też mi chodzi po głowie :))) Myślę, że szałwiowy odcień fajnie by tu pasował.
UsuńPewnie, że hit! My niedawno przemalowaliśmy na ciemny granat ścianę za łóżkiem. na początku miałam obawy, ale teraz jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńGranat to był mój wybór nr dwa. Pomyślałam, że jak się nie przekonam do tej morskiej zieleni, to machnę na granatowo. Ale na razie mi się podoba.
UsuńWspaniały kolor! świetnie sprawdziłby się jako dodatek np. na jedną ścianę w pokoju dziecięcym. Taki odcień bardzo miło mi się kojarzy :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę bardziej stonowane kolory ale ta butelkowa zieleń wygląda świetnie. Odrazu sypialnia wygląda ciekawiej.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo interesujący wpis. Butelkowa zieleń to jeden z moich ulubionych kolorów. Poprostu SUPER :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% :D
UsuńZdecydowanie hit! Ja już od dawna marzę o salonie w tym kolorze, ale nie wiem czy wszystkie ściany będą tak dobrze się prezentować w butelkowej zieleni i czy nie będzie za ciemno...
OdpowiedzUsuńSzukałam właśnie inspiracji z butelkową zielenią, wyszło cudownie :-) ten kolor ma coś w sobie. To kolor zapewne z mieszalnika, czy jest szansa dowiedzieć się jaki to nr?
OdpowiedzUsuńRównież chciałabym poznać dokladniejszy namiar na farbę i kolor bo prezentuje się świetnie.
OdpowiedzUsuńSzukam takiej farby od tygodni. Czy mogłaby Pani zdradzić skąd ona :)?
OdpowiedzUsuńPięknie jest! Jak będę kidys robiła moją wymarzoną sypialnię, to będzie wyglądała właśnie tak :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń;0