Dzisiaj celebrujemy ostatnie leniwe chwile przed kolejnym etapem poważnych robót w mieszkaniu. A jutro nastąpi deja vu, gdyż z samego rana znów wkracza do działania pan Zdzisław:) Tym razem będzie walczył z zabudową przedpokoju. Mam nadzieję, że stawiając kilka ścianek z karton-gipsu i wycinając trochę drzwiczek z płyty, wyczaruje nam śliczne szafki. Pożądamy zwłaszcza szafy na kurtki, bo sezon jesienno-zimowy zaczął się jakiś czas temu, a u nas póki co brak jakiegokolwiek wieszaka na tzw. okrycia wierzchnie. Jak się możecie domyślić, krzesło, które spełnia obecnie tą funkcję, ledwo daje radę.
Pan Zdzisio stwierdził, że w tydzień się uwinie, co oznacza, że będzie u nas co najmniej dwa tygodnie:) Nie to żebym mu nie wierzyła (choć to trochę też - w końcu znamy się nie od dziś), ale mamy zamiar wykorzystać go jeszcze do kilku drobnych prac. Mam tylko nieśmiałą nadzieję, że uda się zdążyć przed moimi urodzinami, tak żebyśmy mogli przy tej okazji wreszcie jakąś porządną parapetówkę urządzić.
Miałam zamiar zrobić dzisiaj zdjęcia naszej kuchni, bo chociaż wciąż nie jest skończona, to jednak zaczęła wreszcie ładnie wyglądać. Niestety Adam pokrzyżował mi plany wychodząc z domu i zabierając aparat. Dlatego postanowiłam podzielić się moimi jesiennymi migawkami.
Lubię taką słoneczną jesień. Gorzej kiedy robi się pochmurno i ponuro. Mimo, że urodziłam się w listopadzie (albo właśnie dlatego) jestem bardzo ciepło i światłolubna, dlatego życzę sobie i Wam jak najwięcej takich słonecznych dni.
Miłego dnia!
Marta
Oj dzięki pięknej pogodzie jaką póki co mamy, też zaliczyłam kilka takich jesiennych spacerów:)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuń