W ostatni weekend odbyła się w Warszawie wiosenna edycja Targów Rzeczy Ładnych. Słowo wiosenna jest tu co prawda mocno na wyrost, bo pogoda przypominała raczej listopadowe zawieje, ale nie czepiajmy się szczegółów. Kto by się przejmował tym, że pod koniec kwietnia trzeba chodzić w czapce, szaliku i ciepłych gaciach, no kto?
Na targi poszłam mocno wyposzczona, bo przyznaję, że poprzednich kilka edycji z rozmysłem ominęłam. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że w kółko widzę te same stoiska. Że nic nowego się nie pojawia. Dobrze zrobił mi ten odwyk, bo zdążyłam się stęsknić za pięknymi przedmiotami i za rozmowami z ich kreatywnymi twórcami.
Postanowiłam uzbroić się w dużo cierpliwości (ach te tłumy) i w aparat fotograficzny. Aparat na takich wydarzeniach oficjalnie służy do tego, żeby umieć potem dopasować produkty do nazwy sklepu i odszukać kontakt do wystawców (po nazwach na większości wizytówek często nie sposób się domyślić, co ta firma sprzedawała). A nieoficjalnie zdjęcia stanowią narzędzie wymyślnych tortur - zamęczam nimi Adama wmawiając, że powinniśmy to czy tamto koniecznie kupić, że marzę, że piękne, że doskonale by pasowało do naszego mieszkania... itd. Dobra, dobra - wiem co sobie myślicie. Ale kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem ;) I tak jestem dzielna, bo postanowiłam bez jego wiedzy nie kupować dwóch składanych, kinowych foteli. Uważam, że to mega poświęcenie z mojej strony!
Zdjęć zrobiłam strasznie dużo i w tym poście was nie oszczędzę. Ale
postanowiłam ograniczyć się tylko do kilku (no dobra, kilkunastu)
stoisk, których produkty albo szalenie podobają mi się od dawna, albo
widziałam je pierwszy raz ale wpadły mi w oko, albo są oryginalne,
pomysłowe i jedyne w swoim rodzaju. Pod zdjęciami znajdziecie linki do sklepów.
Na pierwszy ogień idzie ceramika. Mam do niej ogromną słabość i po każdych takich targach obiecuję sobie, że w końcu odwiedzę moją koleżankę z lat młodzieńczych, która umie takie cuda tworzyć i ma piec do wypalania. Bardzo bym chciała znaleźć czas na ulepienie sobie kilku miseczek lub talerzyków. W dzieciństwie ćwiczyłam dużo w piaskownicy, lepiąc pączki z błota więc na pewno dam radę.
Talerze od Aoomi, które widzicie na zdjęciach powyżej, to najlepszy dowód na to, że siła tkwi w prostocie. Zestawienie czerni z nakrapianą bielą jest obłędne!
A poniżej małe i urocze doniczki na oplątwy. W tych głębszych da się posadzić również inne niewielkie roślinki. Przyznaję, że skradły moje serce i od 3 dni zastanawiam się, gdzie mogłabym znaleźć dla nich miejsce w swoim domu. Chcę, chcę, chcę.
Podczas tegorocznej edycji targów znalazło się dużo miejsca dla strefy vintage. Jeju, jakie tam były skarby! Meble, lampy, ceramika, szkło. Kolorowy zawrót głowy. No i możecie zobaczyć te fotele kinowe, z którymi o mało nie wyszłam. Starałam się za bardzo nie rozglądać w tej części, bo mogłabym tu zbankrutować ;)
Nie zrobiłam wielu zdjęć meblom, ale chciałam pokazać wam dwa dowody na to, że komody nie muszą być nudne.
Wpadły mi w oko świetne drewniane gałki i nóżki w różnych kolorach i kształtach. Jeśli kupujecie meble z sieciówki, ale chcielibyście dać im trochę indywidualnego charakteru, to wymiana tych elementów jest strzałem w dziesiątkę. (Dowodem na to jest moja kuchnia - dzięki ceramicznym, błękitnym gałkom nikt nie chce wierzyć, że to Ikea).
Drugi pomysł, to komody z poniższego zdjęcia. Nie mają tradycyjnych drzwiczek ani szuflad. Otwiera się je przetaczając okrągłe fronty. Kółka poruszają się lekko w specjalnych korytkach. Można wybrać ich kolor i w ten sposób dopasować mebel do wnętrza. Ponieważ szafka nie jest szczelnie zamykana, raczej nie nadaje się do przechowywania bielizny, chociaż może to tylko ja jestem taka przesadnie pruderyjna.
Jak zawsze przy takich okazjach moją uwagę przyciągają detale. Zachwycam się stolikami, które uwypuklają naturalną fakturę drewna, słoje, sęki, ślady po kornikach. Czuję, że ludzie, którzy dostrzegają te drobiazgi i tworzą meble wydobywając piękno z pozornej niedoskonałości, to moje bratnie dusze.
Podoba mi się, że na targach poza meblami, lampami i rzeczami typowo użytkowymi, przydatnymi dla domu, można znaleźć również takie, których najważniejsza rolą jest upiększanie przestrzeni. Popatrzcie na te złote diamenciki ze zdjęcia poniżej. Teoretycznie to osłonki na oplątwy, ale równie dobrze wyglądają same. Są jak biżuteria dla wnętrza.
Jest jeszcze jedan rzecz, którą doceniam na targach - ciekawie zaaranżowane stoiska. Nie jest łatwo na małej przestrzeni zmieścić się z wszystkimi gratami, które chce się sprzedać, a jednocześnie zadbać o scenografię, która będzie dla nich dobrym tłem. Podziwiam jak niektórzy wystawcy świetnie sobie z tym radzą. Zobaczcie na zdjęciu u góry w jaki ciekawy sposób Noo.ma design wyeksponowała swoje plakaty. Prosty pomysł i jest efekt wow.
Kindforms
Na targach fajne jest to, że wielbiciele różnych stylów znajdą to coś dla siebie. Przykładem niech będą poduszki. Są geometryczne wzory, są motywy folkowe i etniczne, jest skandynawska prostota, jest ponadczasowy len, są nietypowe sploty i bogactwo kolorów.
Tradycyjnie można było przygarnąć również roślinki, a nawet zainwestować w zielona ścianę. Zresztą botaniczne klimaty przewijały się również na pościeli, plakatach i tapetach. Jeśli więc macie dar mordowania wszelkiego rodzaju kwiatków, to nic straconego. Zainwestujcie w martwą naturę ;)
Neony zostawiłam na deser. Od kilku lat taka duża litera (albo cały napis - po co się ograniczać) jest na mojej liście must have. Oczami wyobraźni widzę ją na ścianie w salonie. Co prawda liczyłam na to, że trafi mi się jakiś oryginalny staruszek, ale chyba mam wokół siebie jakieś nieodpowiednie pole magnetyczne, bo ściągam ten neon myślami i ściągam i nic z tego nie wychodzi. To może jak tak o nim myślę, to go raczej odpycham?
Strasznie długi wpis mi wyszedł, ale mam nadzieję, że przydatny. Może coś wam wpadło w oko, to już wiecie gdzie kupić.
Ktoś z was był na targach? Jak wasze wrażenia? Co wam się najbardziej spodobało. Macie jakieś zakupowe łupy?
A może nie byliście, ale coś z mojego wpisu szczególnie wam się spodobało. Ciekawa jestem czy wasz gust pokrywa się gdzieś z moim.
Miłego dnia!
Marta
Już widzę siebie na takich targach, pewnie jęczałabym , wzdychała bo lubię patrzeć na ładne rzeczy... a na sam koniec dnia, nie mogłabym spać, bo całą noc zajęłoby mi planowanie, co gdzie postawić, albo najgorszy scenariusz, dlaczego Tego nie kupiłam?!
OdpowiedzUsuńdlatego ja zawsze biorę wizytówki. Upewniam się u sprzedawców, czy da się coś kupić przez internet, jak już się na 100% namyślę i przekonam siebie, że coś jest mi naprawdę potrzebne.
UsuńNo, prezentuje się to naprawdę wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuńA to tylko mały ułamek tych cudeniek, które były dostępne.
UsuńJa niestety jak zwykle "zaspałam"... No ale może to i lepiej, bo bym za dużo wydała heh ;)
OdpowiedzUsuńTeraz będzie sporo tego typu wydarzeń więc stay tuned :)
UsuńJA przyjechałam z miseczką od Kasi Białek, ale niestety rozbiła mi się w drodze powrotnej- jej rzeczy są przepiękne! i z plakatem od Poli Augustynowicz :)
OdpowiedzUsuńSzukam, czytam i nie widzę, może z przejęcia... Skąd te drewniane kontakty i włączniki światła? Piękne zestawienie, serce rośnie!
OdpowiedzUsuńCiekawe produkty. Kilka z nich chętnie bym przygarnęła. Muszę się wybrać kiedyś na tego typu wydarzenie :)
OdpowiedzUsuń