piątek, 19 czerwca 2015

Książki we wnętrzach - element obowiązkowy!

Oglądam bardzo dużo zdjęć ładnych wnętrz. Bo lubię. Właściwie codziennie trafiam na jakieś ciekawie urządzone mieszkania, ale zauważyłam, że coraz częściej czegoś mi w nich brakuje. Niby piękne zdjęcia. Niby fajne meble. Niby ciekawe pomysły. A jednak coś jest nie tak. I nawet nie chodzi o to, że mieszkania często są tak niepraktycznie wystylizowane, że wręcz niemożliwym jest normalne, codzienne w nich funkcjonowanie. Rzecz w tym, że nie ma w nich książek! Czasem leżą na jakimś stoliku dwa smętne albumy, które służą do dekoracji, a nie do czytania. To się dla mnie nie liczy. Niby wiem, że ludzie coraz mniej czytają. Ale, żeby w ogóle nie mieć książek i miejsca przeznaczonego do ich przechowywania??? A może książki to zbędny, "nieładny" balast, który trzeba jakoś ukrywać?

U mnie książki zajmują całą ścianę w salonie, a i tak regularnie jakieś wydaję lub "puszczam w obieg", bo nie umiem się oprzeć kupowaniu kolejnych. Moją biblioteczkę już znacie - pokazywałam Wam ją m.in. TUTAJ i TUTAJ. A dziś chciałabym pokazać Wam zdjęcia innych, fajnych wnętrz, których właściciele nie wstydzą się książek. I wcale nie trzeba być posiadaczem hurtowych ilości. Rozumiem, że nie każdy jest takim molem książkowym jak my. Czasem wystarczy kilka półek i już jest inaczej. To, czy w domu są książki, czy nie, naprawdę wiele mówi o człowieku.









Dla ewentualnych nieprzekonanych chciałam jeszcze tylko dodać, że są ciekawe badania dotyczące czytelnictwa, które wskazują, że jeśli dziecko wychowuje się w domu, w którym były książki, to w dorosłym życiu chętniej po nie sięga. Taki wynik niby był łatwy do przewidzenia, ale to nie wszystko. 
Rzecz w tym, że nawet jeśli dziecko nigdy nie widziało, żeby rodzice czytali i książki stanowiły jedynie element "dekoracji" mieszkania, to i tak w późniejszym dorosłym życiu chętniej po nie sięga i częściej czyta. 

Miłego dnia!
Marta

20 komentarzy:

  1. Biblioteki to Ci szczerze zazdroszczę, jest naprawdę wspaniała.
    Ja książek mam mnóstwo, tak było w moim rodzinnym domu i tak zostało . Niestety nie mam miejsca, żeby wszystkie umieścić razem, czego bardzo żałuję. Porozkładane są po całym domu, w każdym pokoju, a nawet w kuchni, a część poskładana w skrzyni w sofie. Biblioteka z prawdziwego zdarzenia, taka na całą ścianę, marzy mi się, jednak nie ma na to szans :/
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam te książki w każdym kącie, oj znam :) Dlatego urządzając nowe mieszkanie od razu zaplanowałam, że chcę je mieć w jednym miejscu i "uwolnić" od nich resztę mieszkania. W praktyce i tak mi to nie wychodzi, bo zawsze jakaś leży na stole w jadalni, jakaś w sypialni przy łóżku, a jakaś, którą aktualnie czytam jadąc do pracy, okupuje komodę w przedpokoju ;)

      Usuń
  2. U mnie książki ( a jest ich całe mnóstwo) zajmują duży drewniany regał na przedpokoju, bo nigdzie indziej nie ma miejsca.Przedpokój jest w literę L także nawet ładnie się to prezentuje.Jest ich tak dużo że razu pewnego , późno w nocy gdy wszyscy spali, górna półka pod ich naporem się zarwała i poleciało jak domino.Wyobraź sobię kochana jaki był hałas ;)Słyszałam że sąsiedzi się pobudzili i wyszli zobaczyć na klatkę co się stało;) Najlepsze w tym jest to że żadna półka się nie złamała, tylko tak jakby się rozjechały ;) Także przygody z książkami są;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niezła przygoda, pewnie sąsiedzi potem dziwnie na was patrzyli :))) dobrze, że poza łomotem, nic poważnie nie ucierpiało.

      Usuń
  3. Nie tylko na zdjęciach, ale i w wielu domach moich znajomych coraz częściej obserwuję bolesny brak książek- bolesny dla mnie, bo wychowałam się wśród nich i nie wyobrażam sobie "domu" bez nich. Czy chodzi tylko o brak czasu do czytania? Nie sądzę. Mam wrażenie, że czytanie przestało sprawiać przyjemność. Powodów zapewne jest wiele, myślę, że główne to brak odpowiednich wzorców dla dzieci i nie do końca dobry wybór lektur w szkołach- nie twierdzę, że trzeba wykreślić z kanonu klasyków, ale czasy niestety się zmieniły i większość dzieci od przygód Cezarego Baryki woli Harrego Pottera. Może lepiej byłoby najpierw pozwolić im czytać rzeczy prostsze, po to, by wpoić nawyk czytania i miłością do książek zarazić, a potem dopiero przejść do arcydzieł?
    Wyszukane inspiracje ujmują- tym bardziej, im więcej książek:) Dla naszych wymurowaliśmy regał z wiekowych cegieł- z perspektywy czasu widzę, że lepiej byłoby postawić go w salonie, ale burzyć nie zamierzam, więc muszę oswoić go na tyle, by pasował do pokoju trzylatki. Większość książek będzie musiała więc znaleźć inne miejsce- tak bardzo spodobało mi się zastosowane przez Was rozwiązanie, że z coraz większą uwagą rozważam system Billy- i tu pytanie do Ciebie? Jak on wygląda w rzeczywistości? Mam olbrzymią słabość do mebli drewnianych i trochę się obawiam, czy dobrze się wpasuje, ale opcja ta kusi ceną.
    Pozdrawiam
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tylko mi nie przypominaj Cezarego Baryki! O ile pamiętam nie dobrnęłam do końca. W ogóle Żeromski jakoś mi słabo podchodzi. Ale ogólnie masz rację. Gdyby nie to, że w domu rodzice podsuwali mi mnóstwo ciekawych książek, to pewnie lektury raczej skutecznie by mnie zniechęciły do czytania.
      Billy sprawdza się bardzo dobrze. Jak za tę cenę to nawet wspaniale :) Trzeba się tylko trochę pobawić z regulacją drzwiczek, żeby wszystko było równiutko. Moim zdaniem warto zainwestować w drzwiczki. Dzięki nim regał zyskał 300% na elegancji. Szybki ładnie odbijają światło i porządkują przestrzeń. No i książki się nie kurzą. Prosta forma mebla też jest dla mnie plusem, bo trochę łagodzi chaos różnokolorowych grzbietów książek.

      Usuń
  4. I ja nie wyobrażam sobie domu bez książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdaje się, że w dobie e-booków jesteśmy trochę staromodne :)))

      Usuń
  5. Jeśli jestem w jakimś domu i zauważam regał z książkami to wiem, że z tą osobą będę miała tysiąc tematów do rozmów :) Taki dom z książkami zyskuje już swój własny niepowtarzalny charakter, tętni życiem :)
    Nie wyobrażam sobie domu bez książek. Mam ich sporo, ale dopiero w swoim domu będę miała prawdziwą biblioteczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię patrzeć co właściciele mieszkania mają na półkach, jaki mają czytelniczy gust. To trochę mówi o ludziach i jest fajnym tematem do rozmów.

      Usuń
  6. Ja również wychowałam się wśród książek i mam je u siebie w domu. Niestety mam taki problem, że mam ich z milion i nie potrafię ich jakoś sensownie poustawiać :) Stoją po prostu w rządkach na regałach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie też stoją w rządkach, ale są poukładane tematycznie. Układanie kolorami zupełnie się u mnie nie sprawdza. Czasem szukam jakiejś książki, ale nie pamiętam koloru okładki (zwłaszcza, że grzbiety często mają inny kolor niż fronty) i za dużo czasu zajęłoby przeszukiwanie całej biblioteczki ;)

      Usuń
  7. Ja dla odmiany mam książek całe mnóstwo !! Właściwie są w każdym kacie naszego domu :) W salonie, w sypialni własnie stoją na caluteńkim kredensie, że u dziewczynek nie wspomnę .. I życia sobie bez nich nie wyobrażam i już :0)
    Pozdrawiam Martuś wieczorową porą ..

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja muszę przyznać, że podglądałam wielokrotnie Twoją domową biblioteczkę, która zainspirowała mnie do kupienia nieśmiertelnego Bill'ego z Ikea.

    Faktycznie szkoda, że w tych pięknych wnętrzach książek spotyka się coraz mniej. Dla mnie są mimo wszystko wyjątkową ozdobą. Jak wchodzę do czyjegoś domu, to natychmiast zwracam uwagę na książki - jeśli w nim są.

    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki ustawione kolorami wyglądają pięknie, ale zawsze budzą we mnie podejrzenia, że służą tylko do ozdoby.
    Lubię klasyczne białe regały ze szklanymi drzwiami i takimi zabudowaliśmy cała ścianę. Niestety, nie pomiescily nawet połowy książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to zupełnie niepraktyczne rozwiązanie. Zwłaszcza jeśli chcesz znaleźć jakąś konkretna książkę. Ja układam tematycznie.
      Przyznaję, że mam zastawione książkami 3 regały, a reszta plącze się w różnych zakątkach mieszkania, ale staram się niedopuścić do przesadnie hurtowych ilości. Jeśli wiem, że do jakiejś książki nie wrócę, to po prostu ją wydaję i w ten sposób robię miejsce na nowe.

      Usuń
  10. W moim domu rodzinnym trudno było znaleźć kawałek płaskiej powierzchni bez stosiku książek, chyba tylko w łazience :) więc i własnego mieszkania inaczej sobie wyobrazić nie umiem; ale z racji zawodu wiem, że nie jest to powszechna potrzeba niestety... Chociaż z drugiej strony znam też osoby, które czytają bardzo dużo, a książek wcale nie gromadzą, korzystają z bibliotek - więc jednak nie oceniajmy książek po okładkach, hehe ;P
    Książki ułożone kolorami wyglądają na zdjęciach super... ale z ciekawości próbowałam kiedyś tak ułożyć część swoich i - zgodnie z przewidywaniami - wyszło mi, że czytam niewłaściwe książki, bo mają za mało kolorowe okładki, niby sporo u nas tego towaru, a jakoś nie mam nic w rozsądnych ilościach w takich radosnych żółciach, błękitach itd żeby wyszła cala tęcza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o widzisz, a o tym aspekcie, że może mi zbraknąć jakiegoś koloru nigdy nie pomyślałam. Ja nie układam tak książek, bo potem nie mogę nic znaleźć :)
      Może nie wynika to jasno z treści posta, ale mi nie chodzi o to, że każdy w domu powinien mieć stosy makulatury. Dla mnie wystarczy nawet niewielka ilość książek, ale żeby były. Przecież jak ktoś wypożycza książki z biblioteki, to po pierwsze zwykle ma choć kilka własnych, a po drugie, te wypożyczone też mu się plączą po domu. Rzecz w tym, że coraz częściej spotykam pięknie wystylizowane wnętrza, w których zupełnie nie ma miejsca na książki, a przecież to w jakiś sposób kształtuje świadomość osób, które te zdjęcia oglądają.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...