No dobra misie-pysie, czas na lekki rachunek sumienia. Jak tam z waszymi nałogami? I tylko nie mówcie, że żadnych nie macie - nie uwierzę. Ja przyznaję się bez bicia, że nie umiem się obejść bez naparu bogów - kawy mianowicie. Dziennie wypijam hektolitry. Tak, tak, wiem, magnez i te sprawy...
Do tego w końcu ostatnio przyznałam się sama przed sobą do zakupoholizmu. Ale nie takiego jak myślicie. Bo ja nie jestem stereotypową kobietą, która dla poprawy humoru kupuje sobie jakiś ciuch. O nie! Ja nienawidzę kupować szmat. I z butami też nie idzie mi najlepiej. Mój chłop ma więcej butów i ciuchów niż ja. Każda wizyta w sklepie kończy się zakwasami od noszenia stert ubrań do przymierzalni, wściekłością na własną, nietypową figurę i parą skarpetek kupioną na otarcie łez. Żeby się nie okazało, że po trzech godzinach poszukiwań i walki wychodzę ze sklepu z pustymi rękami.
Gdzie ten zakupoholizm, spytacie?
Gdzie ten zakupoholizm, spytacie?
Są
sklepy, z których nigdy, ale to nigdy nie wychodzę bez łupów. O księgarniach już wiecie, ale to nie wszystko. Istnieją takie cudowne
miejsca, w których absolutnie tracę rozum. Miejsca, które jednocześnie
są rajsko piękne i piekielnie wodzące na pokuszenie. Miejsca w których
zostawiam zdecydowanie za dużo pieniędzy... sklepy ogrodnicze.
Ściślej
rzecz ujmując pod tą definicję podchodzą również panie handlujące
kwiatkami na bazarze, dział ogrodniczy IKEA, a nawet regał w biedrze. Za
każdym razem kiedy wmawiam sobie, że nie mam już miejsca na nowe
kwiaty, trafiam na jakiś piękny, tani, niepowtarzalny okaz. Ostatnio, po
tym jak kupiliśmy trzy kartony roślin na balkon, uznałam, że nie
zmieszczę już w mieszkaniu nawet bukietu ciętych kwiatów. I co? I
złamanie postanowienia zajęło mi dokładnie 24 godziny, kiedy to wróciłam do domu
z kolejnymi czterema doniczkami. I wiem, że to się nie skończy przynajmniej do października.
Na zdjęciach w dzisiejszym wpisie możecie zobaczyć małą część moich roślinek, które aktualnie mieszkają w jadalni. Jak się w końcu wezmę za zagospodarowanie balkonu, to pokażę wam jaka tam jest dżungla. Ale na to musicie jeszcze chwilę zaczekać.
A w między czasie przyznajcie się w komentarzach jakie są wasze nałogi. A może też bez opamiętania coś kupujecie. Torebki, gadżety elektroniczne, notesy (o matko, notesy, to też o mnie!)? Kto da więcej?
Na zdjęciach w dzisiejszym wpisie możecie zobaczyć małą część moich roślinek, które aktualnie mieszkają w jadalni. Jak się w końcu wezmę za zagospodarowanie balkonu, to pokażę wam jaka tam jest dżungla. Ale na to musicie jeszcze chwilę zaczekać.
A w między czasie przyznajcie się w komentarzach jakie są wasze nałogi. A może też bez opamiętania coś kupujecie. Torebki, gadżety elektroniczne, notesy (o matko, notesy, to też o mnie!)? Kto da więcej?
Jak widać, zdjęcia robiłam w pochmurny i deszczowy dzień, ale mam nadzieję, że ten maj wreszcie trochę się ogarnie i przestanie być jak rozchwiana emocjonalnie nastolatka. W końcu to mój ulubiony miesiąc i nie tak miał on wyglądać. Życzę zatem sobie i wam dużo słońca, ciepełka, zapachu konwalii i bzów oraz widoku dzieciaków w szatach komunijnych szalejących na hulajnogach ;)
Miłego dnia!
Marta
U mnie również kwiatki i wszelakiej maści puszki, pojemniki, sściereczki i akcesoria kuchenne, lubię tez miec kolekcję chemii do sprzatania oraz swieczek, a z zakupow spożywczych nigdy nie wracam bez slodkich zapasow, szafka z lakociami nigdy nie moze byc pusta
OdpowiedzUsuńpiekne kwiaty uwielbiam , a ten z prawej z kwiatuszkami jak sie nazywa ?
OdpowiedzUsuńja jestem uzalezniona od herbaty uwielbiam i kupuje namietnie chhoć mogłabym juz sklep otworzyć ;p poprostu mam słabość jak zobaczę jakąś nowa , której jeszcze nie piłam ... oj trzepie po kieszeni , bo dobra herbata nie jest niestety tania ;p , druga słabość to porcelana najlepiej stara i zawsze coś przywlekę do domu ...;/ no i mam słabość do biżu tez ...
Och, cos o tym wiem. Tylko, że ja zbieram kuchenne gadżety gdzie się da. Znajomi, przyjaciele, rodzina no i czasami sklepy. Możemy sobie zaśpiewać: być kobietą, być kobietą.... :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHerbaty, notesy;)koce i drewniane klocki
UsuńPodobnie jak ty nie cierpię kupować ciuchów, butów i jeszcze spożywki. Natomiast z miłością kupuję kolejne metry tkaniny, bo mam na nią pomysł, by potem dopchnąć ją w regale z tkaninami z etykietką "kiedyś z niej TO (tu dość konkretny pomysł) uszyję. To też jest nałóg.
OdpowiedzUsuńOstatnio kawiarki i naczynia do parzenia kawy (bo też jestem kawoszką i lubię mieć w czym parzyć kawę) roślin już nie kupuję, bo brakuje mi miejsca w domu. Ach... jeszcze koszyki, kolorowe kubki i talerze na sztuki (też koniecznie kolorowe) ... to moja ostatnia faza.
Więcej grzechów nie pamiętam, czekam odsłonę twojego balkonu :)
Ja ostatnio kwiaty na rabatki, balkon. Oczywiście doniczki, osłonki i mój bzik wielki kolorowe kubki. Nie wspomnę o materiałach papierniczych. A i kocyki, poduszki. Zresztą można wymieniać bez liku, ciszę się że nie jestem osamotniona w tym szaleństwie. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty! Ja też sporo ich kupuję, może nie nałogowo ale trochę:) Problem (a może właśnie nie) w tym, że moje zazwyczaj mają krótkie życie... potem kupuję następne i obiecuję sobie że tymi to już na pewno się zaopiekuję. Ostatnie zakupu są i żyją od lutego, więc może jest jakaś nadzieja :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUbrania to też nie moja bajka ;) Za to nie mogę się opanować gdy widzę ozdobne kubki, ładnie zapakowanym herbatki (mam kolekcję ponad 4 tys. różnych torebek), zeszyty, notesiki, pudełeczka i wogóle wszystkiemu co ma dla mnie ładny design, ale nie kosztuje za wiele
OdpowiedzUsuńPo co mi nowe bluzki skoro w TKMaxx są melaminowe talerzyki z Rice :D
Dzień bez kawy to dzień stracony ;p
OdpowiedzUsuńPrzyznam się,że ostatnio wolę zrezygnować z zakupu jakiegoś ciucha na rzecz czegoś do domu :))
Pięknie u ciebie! Pozachwycam się jeszcze moment :)
Ja przez ostatni miesiąc kupiłam więcej rzeczy do domu niż kosmetyków, gdzie na ogół jest odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne i gdybyś nie powiedziała, to bym nawet nie zwróciła uwagi, że za oknem było nieciekawie ;)
OdpowiedzUsuńJa ciągle kupuję różne drobiazgi i ozdoby do domu, albo przybory i potrzebne rzeczy do wykonania :) Co chwilę coś zmieniam, kombinuję :) Po prostu nie mogę się powstrzymać!
OdpowiedzUsuńMam to samo! Chociaż sama do końca nie wiem, jak to się dzieje! :P
OdpowiedzUsuńHohoho niezła kolekcja :-). Też jestem nałogowym kawoszem i staram się i walczę żeby pic 2 dziennie i niewiele wychodzi z tego....
OdpowiedzUsuńDokładnie, wspaniała kolekcja :D
UsuńUwielbiam takie dodatki i pierdołki które mogą wzbogacić i urozmaicić wnętrze. Zawsze jest na czym zawiesić oko :)
OdpowiedzUsuń