czwartek, 13 lutego 2014

Pod prąd

Gdy pomyślałam o święcie zakochanych, nie wiadomo dlaczego przypomniały mi się słowa piosenki "z prądem rzeki płyną tylko zdechłe ryby". Pewnie niektórych zdziwi to skojarzenie, ale może nie tych, którzy podczytują mój blog od dawna i wiedzą, że my raczej niewalentynkowi jesteśmy. Pisałam o tym troszkę TU i trochę więcej TU. Jak się okazuje w tym roku również płyniemy pod prąd i zamiast na komedię romantyczną idziemy... odwiedzić moich dziadków. Ha, założę się, że tego się nie spodziewaliście :))) Ale właściwie, jak się tak zastanowić, to czy może być lepszy sposób na świętowanie dnia zakochanych, niż z ludźmi, którzy kilka miesięcy temu obchodzili 60 rocznicę ślubu?

Mimo wszystko wynalazłam w necie kilka romantycznych inspiracji do wykorzystania na co dzień, a nie tylko od święta. 
Co byście powiedzieli na przykład na takie pyszne ciasteczka zamiast zdrowego śniadania?


A może ktoś chciałby wykonać drobne, proste dekoracje?


Czy może być romantycznie bez świec i kwiatów, choćby takich włożonych do wiaderka na wino?


 Lubicie pisać liściki miłosne? To może przydałaby się taka tablica do ich zostawiania?


 A może lubicie takie drobne akcenciki pojawiające się jak gdyby przypadkiem na przedmiotach codziennego użytku?


Ciekawa jestem jaki jest wasz stosunek do walentynek? Miło mi będzie jak zostawicie kilka słów komentarza i dacie się bardziej poznać od tej zupełnie nie wnętrzarskiej strony ;)

Miłego dnia!
Marta

21 komentarzy:

  1. Nie przywiązuję zbyt dużej wagi do tego "święta". Jest to jednak dla mnie okazja do zmiany dekoracji w domu i nie przeczę że radość zawsze sprawia mi jakiś drobiazg od MOJEGO:)
    Co do dekoracji to moja córka w drzwiach i oknie pozawieszała papierowe serca a na ścianie już od kilku dni wisi serduszkow girlanda. Możecie ją obejrzeć u mnie na blogu. Zapraszam:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Mój bojkotuje po całości ;) ale nie mogę na niego narzekać, bo często dostaję kwiaty bez okazji.
      Lecę obejrzeć girlandę, pozdrowionka.

      Usuń
  2. U mnie dokładnie jak u przedmówczyni, bez większej wagi ale jakieś drobne walentynkowe akcenty, czemu nie. Taki lekki, przyjemny dzień niczym romantyczna komedia, dobrze że jeden bo w nadmiarze mógłby zmęczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja odczuwam nadmiar już na co najmniej 2 tygodnie wcześniej ;) atakujące z każdej wystawy sklepowej czerwone serduszka, róże sprowadzane z Kenii, których uprawy powodują wysychanie zbiorników wodnych, pluszowe misiaczki, itp. to nie dla mnie. Jakoś odbieram to jako kolejną okazję do napędzenia konsumpcji.
      Rany, ale ze mnie zrzęda ;)))

      dzięki za komentarz i ujawnienie się, bo chyba pierwszy raz się tu odzywasz. Wpadaj częściej ;)
      pozdrowionka

      Usuń
  3. Zacytuje dziś pewną nastolatkę z radia eska: "bardziej od walentynek jara mnie tłusty czwartek". Taki jest mój stosunek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja tam lubię ten dzień, jest tak ciepło i kwiatowo-sercowo wszędzie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie najfajniej, że ciepło :) wiosna coraz bliżej!

      Usuń
  5. W sumie to też w jakiś sposób dotyczy naszego wnętrza ;) Ja tam nie przepadam za tym szałem w sklepach i gadżetami, który jest obsypywany świat, ale w jakiś miły sposób zawsze spędzamy z mężem ten czas :) Chociaż dzisiaj raczej ze znajomymi, ale oni też przecież bliscy mojemu sercu :)))) Buziale Martita! Miłości i szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i wzajemnie! podziwiałam Wasze ślubne fotki. Promieniejecie na nich radością i miłością. Niech tak będzie zawsze :)
      buźka

      Usuń
    2. Lu, pamiętam o stolarzu, ale ciągle nie mam numeru :( Czy sprawa aktualna? Mam drążyć temat?

      Usuń
  6. Dla mnie to takie "urodziny miłości" - jasne należy się kochać na co dzień , kwiaty dostawać nie tylko z okazji Dnia Kobiet a laurkę nie tylko w Dniu Matki/Babci/Dziadka ale uważam ,że w te szczególnie oznaczone dni można to robić bardziej, mocniej , z fantazją tak jak świętujemy urodziny nie co dzień a raz do roku. Lubię wszystkie święta , choć z okazji walentynek nie dostaje prezentu ale kwiat, zajadamy się odświętną kolacją i popijamy winko. Jest miło a ja najzwyczajniej w świecie lubię świętować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wszystko zależy od naszego podejścia. Czy czujemy, że chcemy, czy że musimy, bo tak wypada i wszyscy to robią. Mój mąż przynosi mi bardzo często kwiaty bez okazji, ale nigdy nie robi tego w walentynki, ani w dzień kobiet. Ja bez okazji robię uroczyste kolacje. A urodziny każdy ma kiedy indziej i nie ma jakiejś medialno-komercyjnej nagonki, która próbuje mi narzucić sposób ich obchodzenia.
      Ja nie mam nic przeciwko świętowaniu i lubię widok par plączących się tego dnia po mieście. Mam nadzieję, że miałaś miły dzień ;)

      Usuń
  7. hej kochana:))) my też specjalnie nie świętujemy samych walentynek, bo dziś wypadają urodziny mojego męża, więc jest raczej urodzinowo :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie! Przekaż mężulkowi troszkę spóźnione życzenia ode mnie ;)
      buziole!

      Usuń
  8. U mnie bez szaleństwa. Ale poranne kwiaty mnie ucieszyły :D Najbardziej drażnią mnie tandetne gadżety, które są wszędzie :/ Dla mnie to komercyjne święto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie, może gdyby nie ta wszechogarniająca tandeta, nie byłabym nastawiona tak bardzo anty. Też uważam, że to komercyjne święto.

      Usuń
  9. Mam podobne wiaderko na wino i też zamierzam je tak wykorzystać ;p
    Ja i mój pan mąż nie obchodzimy jakoś szczególnie 14 lutego ale na pewno pojawią się jakieś symboliczne czekoladki i tulipany :)
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pokaż aranżację z wiaderkiem! tak sobie myślę, że bardzo będzie pasowało, do stylu w jakim jest urządzone Twoje mieszkanko ;)
      pozdrowionka

      Usuń
  10. Mnie to święto jakoś nie rusza, bo trochę przereklamowane. Również nie poszlibyśmy na komedię romantyczną (szkoda mi tych facetów, co to muszą wysiedzieć 90 minut na jakimś "łzawniku" i jeszcze udawać, że im się podobało), a na horror raczej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, ubawiłam się czytając twój komentarz:))) Mi jeszcze szkoda tych dziewczyn, które cały wieczór muszą nosić w ręku kwiatki. Dostają je na początku randki, a potem przez kilka godzin nie mają co z tym balastem zrobić. A w domu okazuje się, że kwiat podwiędł i zmarzł i wygląda tak smętnie, że raczej nie uda się go już uratować.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...