poniedziałek, 23 września 2013

Im dalej w las...

Pogoda ostatnio nie rozpieszcza więc jak dziś rano zobaczyłam nieśmiało wyglądające zza wielkich chmur słońce, nie zastanawiałam się długo. Postanowiłam wykorzystać jeden z moich ostatnich wolnych dni, wsiąść na rower i pojechać do lasu, doładować akumulatory. Oczywiście zanim się odpowiednio ubrałam, spakowałam plecak, aparat i wyruszyłam w drogę, po słońcu wszelki ślad zaginął :( 


Do lasu nie mam daleko, ale po drodze zatrzymały mnie różne ważne sprawy, jak np. zbieranie i objadanie się dzikimi jeżynami. Oddawałam się również marzeniom, oglądając nowo budowane pod lasem wypasione wille. A gdy w końcu wjechałam na rowerowy szlak, przywitały mnie ogromne kałuże. Wtedy dopiero przypomniało mi się, że całą noc padał deszcz, a ja obuwie raczej sportowe, a nie kaloszowe włożyłam. Na szczęście po kilkudziesięciu metrach wielka woda się skończyła i jedyne zagrożenie stanowiły żołędzie spadające na głowę.
Do lasu pojechałam głównie w celu robienia zdjęć i zbierania różnych materiałów do jesiennych dekoracji. No ale nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała rozejrzeć się również za grzybami. I powiem wam, że grzybów było mnóstwo! Cały las zarośnięty grzybami! Co krok to grzyb! I oczywiście wszystkie niejadalne :))) A przynajmniej jak dla mnie niejadalne. Nie znam się na grzybach za dobrze i jestem przekonana, że wśród tych połaci blaszkowych grzybów prawdziwi zbieracze znaleźliby smakowite okazy. Ja znalazłam 7 niewielkich podgrzybków (słownie: siedem). Oszałamiająca ilość :))) No ale jak ktoś wybiera się do lasu, który leży jeszcze w granicach miasta i na dodatek robi to w poniedziałek, po weekendzie, gdy grasowały tam hordy grzybiarzy, raczej nie może liczyć na nic lepszego. No nic, siedem sztuk wystarczy do jajecznicy ;)









Las o tej porze roku jest fantastyczny! Drzewa zaczynają mienić się różnymi kolorami. Na ziemi leżą już wielkie ilości żółtych brzozowych i dębowych liści. Mech jest puchaty i zieloniutki, a wrzosy kwitną na potęgę. No i te wszędobylskie grzyby w najdziwniejszych kolorach. Jak było widać na drugim zdjęciu, spotkałam nawet księciunia. Ale nie próbowałam się całować, bo już jednego w domu mam i co ja bym z drugim zrobiła ;)


Po dwóch godzinach załadowałam do plecaka tyle skarbów, że ledwo się dopiął. Wsiadłam na rower, żeby wracać do domu, a on coś nie chce jechać. Okazało się, że w tylnym kole mam kompletnego flaka. I w ten oto sposób spędziłam na spacerowaniu kolejną godzinę ;) Doturlałam się do autobusu, potem z autobusu pod blok, a tam przywitał mnie nasz zawsze miły, ale tym razem zmartwiony pan dozorca. I to wzbudziło moją czujność, jak się okazało - całkiem słusznie. Pan dozorca oznajmiał ze współczuciem, że windy nie działają i zmartwił się, jak ja dam radę się z tym rowerem do domu wtarabanić. Co, ja nie dam rady?! Nie po to kilka godzin akumulatory ładowałam, żeby mnie wnoszenie roweru na szóste piętro mogło zniechęcić. W końcu dodatkowy fitness zawsze się przyda, prawda?

Miłego dnia!
Marta

29 komentarzy:

  1. Martuś no to miałaś przygodę! kurcze tez bym się wybrała do lasu na grzybki...taki spacer to coś wspaniałego:))) zuch dziewucha z Ciebie! grunt to mieć w sobie moc, prawda?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wycieczka pełna przygód :) Ja mieszkam przy lesie i uwielbiam spacerować ... jednak grzybów się boję ... i nie dotykam się.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja kilka gatunków dobrze znam i tylko te zbieram. Ale myślę, że gdybym miała bliżej las to bym się zaprzyjaźniła z jakimś atlasem grzybów ;)

      Usuń
  3. Martuś! cudownie przelewasz słowa na papier-aż chce sie więcej:-) Dzień pełen przygód :-) a tak na marginesie to muchomory w tym roku szaleją-nawet odwiedziły mój ogród:-) Buźka Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. więcej? no więc zapomniałam jeszcze dodać, że jak się błąkałam po podmokłym lesie w poszukiwaniu grzybów, odkryłam, że komary mają się dobrze. W spotkaniu ze mną okazują niezwykłe ożywienie i strasznie chcą zawrzeć przymierze krwi ;)

      Usuń
  4. Piękna jesień :))
    Muszę z córą wybrać się do lasu, moze i u nas taka piękna też już jest ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. idźcie koniecznie - las jest cudowny! tylko załóżcie porządne, nieprzemakalne buty ;)

      Usuń
  5. ojejku! To zaliczyłaś wyprawę :-)
    Nie obyło się bez niespodzianek. Ja jestem pewna, że gdybyś była bez roweru i poszła troszkę głębiej w las na pewno nazbierałabyś pełno grzybków. Pogoda sprzyja, jest mokro i w lasach jest teraz wysyp grzybów. Mój tato codziennie przynosi małe wiaderko grzybów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja poszłam głębiej w las :) zostawiałam rower i krążyłam, albo krążyłam z rowerem. Myślę, że to właśnie wtedy złapałam gumę ;( muszę się wybrać któregoś dnia rano, jeszcze przed weekendem, bo teraz po porostu wszystko było wyzbierane. Ale i tak miło było się po lesie poszwędać.

      Usuń
  6. Przepiękne zdjęcia! Uwielbiam łazić po lesie, a grzyby to już w ogóle kocham :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! ja już strasznie dawno na grzybach nie byłam i miło było sobie przypomnieć jak to jest ;)

      Usuń
  7. Jednym słowem wyprawa z przygodami ale jest co wspominać ;) Śliczne zdjęcia! Ja też uwielbiam wyprawy do lasu o tej porze roku,,kiedy drzewa mienią się kolorami jesieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to na pewno pierwsza, ale nie ostatnia wyprawa do lasu tej jesieni - polecam!

      Usuń
  8. Mam całkiem niedaleko do lasu, niekoniecznie grzybowego ... ale się boję sama chodzić :( Podziwiam Cię! Ale za to w czwartek poszaleję od świtu :)))
    P.S. Z atlasu to lepiej grzybów nie zbieraj ... pozostań przy tych, które znasz dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja właśnie doskonale czułam się sama. Spotkałam jednego biegacza i jednego rowerzystę, ale szybko skręciłam w inną, bardziej bezludną część. Znam tę okolice więc się nie boję.

      Usuń
  9. :DDD
    Przypomnij mi, jeśli kiedyś uda mi się z Tobą rowerowa wyprawa do lasu, żebym wzięła pompkę oraz przygotowała Ci listę rzeczy niezbędnych do bezpiecznej wyprawy w las ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, bo to taki spontan był ;))) a mini warsztat rowerowy to mój mężulek zawsze przy sobie wozi i jakoś nie pomyślałam, że na samotną wyprawę należy się lepiej wyposażyć - oprócz pompki zestaw łatek, itp. :)

      Usuń
    2. No wiesz, jeszcze kalosze na przykład ;D
      Da się w nich pedałować, zapewniam!

      Usuń
    3. kaloszy u mnie niet ;( muszę sobie koniecznie w końcu jakieś stylowe walonki sprawić! wyobrażam sobie, że miny ludzi mijanych na ulicy będą bezcenne :))))

      Usuń
  10. Ojej...ale mialas atrakcji... :) Ale czytajac opowiesc i ogladajac sliczne fotoski mam wrazenie, ze wycieczke i tak uwazasz za udana :))) Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda! jak stwierdziłam, że rower zdechł, to się nawet bardzo nie zmartwiłam, bo zawsze to dodatkowy czas w lesie ;)

      Usuń
  11. Jak to mówia wszystko co dobre szybko się kończy...wspaniała wyprawa ze wspaniałymi zdjęciami;) uwielbiam las jesienią;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę to koniecznie powtórzyć, ale wezmę pompkę i łatki ;)

      Usuń
  12. Dzięki za wizytę u mnie i miłe słowa!Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczne zdjęcia:) I fajna wyprawa, mimo tylu niespodzianek:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajne zdjęcia, numer jeden zajmuje wg mnie żaba :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki żabie pojawiło się trochę życia w tej martwej naturze :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...