Oj, troszkę mnie tu nie było. Wszystko przez urlopowe lenistwo i lekkie oderwanie od rzeczywistości. Większość z Was pewnie już się zorientowała, że konformizm to raczej nie jest słowo, które mogłoby nas określić. Dotyczy to również wyboru miejsc wypoczynku. Tym sposobem zamiast smażyć tyłek na zatłoczone egipskiej plaży lub oddawać się w ręce tajskich masażystek, znowu wylądowaliśmy w górskiej dziczy. Padło na Beskid Sądecki i schronisko na Hali Łabowskiej. Cudowne miejsce! Byliśmy jedynymi gośćmi. Wyobraźcie to sobie - my, pan prowadzący schronisko, trzy psy, trzy koty i góry dookoła :)
Udało nam się załapać na ostatnie dwa dni zimy, a potem już tylko wiosna, słońce, śpiew ptaków i piękne widoki. Pogoda idealna na dalekie wycieczki pustymi szlakami. Przez ten czas spotkaliśmy zaledwie kilka osób, ale las z całą pewnością nie był pusty. Sądząc po ilości przeróżnych tropów pozostawionych na śniegu, mieszkają tam całe stada jelonków, zajączków, a przypuszczam, że i wilki by się znalazły.
Niesamowicie było patrzeć, jak na naszych oczach w ciągu kilkudziesięciu godzin zmieniły się pory roku. Z magicznej, mglistej krainy królowej zimy wskoczyliśmy w środek lata i opalaliśmy się na górskiej łące ;) Gdy wyjeżdżaliśmy po śniegu nie było już śladu, a termos z gorącą herbatą poszedł w odstawkę.
Zrobiłam prawie pół tysiąca zdjęć, ale nie martwcie się, nie pokażę tu wszystkich. Będzie tylko malutka fotorelacja:
Jedna z zabawnych rzeczy w schronisku, to brak prądu. Jest on tylko przed dwie godziny wieczorem, o ile pan włączy agregat. Czasem włączał, czasem nie i wiecie co - było mi z tym cudownie. Zero maili, zero okropnych newsów ze świata. Ale niestety również zero lektury blogów. Dziś wieczorem zamierzam nadrobić. Coś ważnego mnie ominęło?
Tradycyjnie spędziliśmy też trochę czasu w Krakowie, ale o tym może innym razem.
Miłego dnia!
Marta
No ładnie tak znikać bez słowa? Zdjęcia piękne, ach brakuje mi takich widoków i wycieczek.
OdpowiedzUsuńnieładnie, wiem ;( przed urlopem długo siedziałam w pracy i zwyczajnie nie zdążyłam przygotować żadnych postów "na zapas".
UsuńMoja wina, moja wina... ale obiecuję poprawę :)
ale mieliście cudownie !!!! Widoki idealne i ten brak prądu ... super !!! a blogi nadrobisz ;))) Buziaki wielkie !!!
OdpowiedzUsuńbrak prądu zdecydowanie sprzyja związkom - romantyczne kolacje przy świecach, wcześniejsze chodzenie spać ;))) polecam!
Usuńściskam mocno Moniś i zaraz wpadam do Ciebie w odwiedziny.
Piękne zdjęcia! Zazdroszczę takiego resetowania się:)
OdpowiedzUsuńdzięki za komplement na temat zdjęć, jest on dla mnie bardzo cenny.
Usuńpozdrawiam
Ale śliczne zdjęcia i miejsce! Witaj blogowej rzeczywistości ;p
OdpowiedzUsuńja myślę, że zdjęcia niestety nawet w części nie są w stanie oddać urody tych miejsc. Zdecydowanie trzeba to zobaczyć na własne oczy, polecam :)
Usuńpozdrowionka
Piękne zdjęcia!!! Pozdrawiam i zapraszam na Candy http://blogdreamhome.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdzięki :) zaraz wpadam w odwiedziny
UsuńUuu zazdroszczę :D Cudownie, Polskie góry to Bajka! Miałam pisać, że do nadrobienia masz mój ostatni post, ale widzę, że już byłaś ;) Co półek to chyba jednak będą na wymiar, podasz nr do tego stolarza co wspominałaś?
OdpowiedzUsuńŚciski!
bo ja jestem szybka w lekturze ulubionych blogów ;)
Usuńnamiary podesłałam mailem - dostałaś?
buziaki
wspaniale kadry -szczegolnie te oszronione drzewa mi sie podobaja.piekne widoki! nie dziwne,ze Cie nie bylo ; )
OdpowiedzUsuńte drzewa wyglądały naprawdę niesamowicie - "igiełki" szadzi miały ok 5 cm! Chyba nigdy czegoś takiego nie widziałam. Oj chętnie zostałabym tam dłużej ;)
Usuńojej jak pięknie! wspaniały czas za Wami..i wiesz co czasami ten brak prądu jest zbawienny jak dla mnie;) na wakacjach nie liczy się internet ani blogi, wtedy się odpoczywa;)
OdpowiedzUsuńcudnie, że obserwowaliście te same miejsce w dwóch porach roku...:) uściski!
ja bardzo lubię takie dzikie miejsca, z dala od cywilizacji i bez prądu. Starzeję się więc łazienka z ciepłą wodą musi być, ale reszta nie jest mi do szczęścia potrzebna. Wspaniałe miejsce na reset i ładowanie akumulatorów.
UsuńBuziaki :)
Ależ Ci zazdroszczę. Fotki cudowne a jeszcze piekniejszy Twój opis. Na chwile przeniosłam się w nasze cudowne góry:-) Pozdr i czekam na więcej fotorelacji:-) K.
OdpowiedzUsuńOj tak, góry były naprawdę magiczne! bukowy las, długie wędrówki, trochę zimy, trochę lata - wspaniale się wypoczywało :)
UsuńCudnie!!! Mam nadzieję, że bardzo naładowaliście się pozytywną energią! ;)
OdpowiedzUsuńja bardzo, a Adam jeszcze ładuje akumulatorki - pojechał w Tatry na zimowe wspinanie. Takiemu to dobrze ;)
Usuńjak pieknie :)
OdpowiedzUsuńbo góry są piękne o każdej porze roku :)
Usuńno proszę musiałaś nieźle odpocząć :D czekam też na relację jak w Krk fajnie,że znów "mnie odwiedziłaś" ;)
OdpowiedzUsuńa wiesz, że jak przyjechaliśmy do Krk to myślałam o Tobie i o tym, że odwiedzam Twoje miasto ;)
UsuńMoje ukochane znajome tereny, ale odkad mieszkam za granica mam mniej czasu na takie wedrowki :)))
OdpowiedzUsuńale byłoby fajnie zorganizować jakiś zjazd polskich blogerek z różnych stron świata w naszych górach ;)))
UsuńPrzepięknie! <33
OdpowiedzUsuńprzyroda potrafi zachwycać ;)
UsuńDziękuję za fotorelację! Pięknie.. i to świeże powietrze, które niemalże czuję czytając posta i oglądając fotki :)
OdpowiedzUsuńAch. Tak w ogóle. Tutaj Asia :). Podjęłam decyzję zniknięcia z Facebooka na jakiś czas, więc komentuję o tak :)
Asiula fajnie, że tu jesteś! domyśliłam się, że to Ty ;)
Usuńbuuuuuziaki
O rany, ale wyprawa, piękne zdjęcia. Szczerze zazdroszczę takiego wypadu, aż czuję zapach tego wspaniałego, świeżego powietrza :)
OdpowiedzUsuńsłonecznej niedzieli,
Marta
było fantastycznie! szkoda, że tak krótko, ale i tak wystarczyło na podładowanie akumulatorów. Bardzo polecam to miejsce na wypady, nawet weekendowe.
Usuńpozdrowionka
"Idziemy na Łabowską" - hasło często powtarzane było lata temu, jestem przecież Sądeczanką:), decyzja podejmowana w Rytrze: raz się szło w lewo- na Łabowską, innym razem skręcaliśmy w prawo- na Prehybę. I piszesz, że tam pusto, ludzi nie ma... chyba wiem jakie hasło rzucę na kolejny weekend, dawno nas tam nie było.
OdpowiedzUsuńPodziwiam bajeczne zdjęcia:)
och jak ja Ci zazdroszczę bliskości tego miejsca! Ode mnie to prawdziwa wyprawa, zwłaszcza odkąd nie jeździ już ekspres Ernest Malinowski do Krynicy ;( ale warto było! pozdrów ode mnie w weekend góry i podrap za uszkiem młodego koteczka mieszkającego w schronisku ;)
UsuńDla mnie to chyba dobrze, że Cię tu nie było, bo miałam awarię laptopa, a w pracy wolnych chwil brak, żeby napisać kilka słów. Ale cieszę się, że już jesteś :) I wróciłaś z cudownymi zdjęciami, zazdroszczę takiego urlopu! Oh, marzy mi się wypad w góry! :)
OdpowiedzUsuńMartuś zawsze bardzo się cieszę, że zostawiasz po sobie tutaj ślad! cieszę się, że laptop już zreanimowany :) pakuj się i ruszaj w weekend na wyprawę :)))
Usuńbuziaki