sobota, 31 marca 2012

Jabłko - pokusa nie tylko dla Adama

Dziś miał być post wnętrzarski, ale zrobiłam pyszny deser i koncepcja się zmieniła. No bo wiadomo, że słodkości zawsze wygrają z wierceniem dziur.


Podczas robienia obiadu przyplątał mi się pomysł, że może by tak coś upiec, np. tartę z jabłkami. Ale ponieważ jestem strasznym leniem, szybciutko odegnałam tę myśl. Nie chciało mi się ciasta zagniatać, wałkować, itd. No a najgorsze to sprzątanie po całej akcji. Postanowiłam obejść się bez ciasta i upiec same jabłka.


Jabłka obrałam, pokroiłam, posypałam odrobiną cukru trzcinowego i wstawiłam na chwilę do rozgrzanego piekarnika. Gdy były miękkie wyciągnęłam i posypałam startą gorzką czekoladą i suszona żurawiną. Zdecydowanie przydałyby się jeszcze płatki migdałów, ale zostały zeżarte ostatnio w sałatce brokułowej, więc chwilowo migdałów niet.





W starej butelce po mleku udającej wazon stoją kolejne wiosenne badyle. Jak łatwo można się domyślić, znowu ogołociłam jedno z drzew pod blokiem. Pąki są coraz większe i mam nadzieję, że gałęzie wkrótce się zazielenią. Pewnie nastąpi to szybciej niż na zewnątrz biorąc pod uwagę panującą aurę. U mnie właśnie przeszło gradobicie i wszędzie jest biało.




Na szczęście czasem spomiędzy deszczowych chmur wyjrzy słońce. I wtedy jedyny problem, to jak zrobić zdjęcie, żeby w ramie nie odbijała się cała kuchnia ;)

Miłego dnia!
Marta

sobota, 24 marca 2012

Wiosenne zawirowania i wyniki candy

Wiem, wiem... wszyscy niecierpliwie czekają na wyniki losowania. A ja jak zwykle jestem spóźnialska. No ale musicie mi wybaczyć. Wszystko przez to, że w tym roku była zmyłka i okazało się, że pierwszy dzień wiosny astronomicznie wypadał 20 marca. No sami przyznajcie, że to może nieco zaburzyć postrzeganie świata. Przecież wszyscy wiemy, że pierwszy dzień wiosny w naszej strefie czasowej przypadał zawsze 21 marca - w dniu topienia marzanny, wagarów i takich tam. A tu się okazuje, że wszystko się poprzestawiało i aż do 2102 roku będziemy mieć wiosnę dzień wcześniej.
Zbiło mnie to z tropu tak bardzo, że spóźniłam się z tym postem aż trzy dni:)



No i mamy już 4 dzień wiosny (albo nawet piąty), a nasze mieszkanie niestety nie doczekało się jeszcze wiosennych porządków. Zeszłotygodniowy plan umycia okien zrealizowałam połowicznie. Do tego postanowiłam zrobić przemeblowanie gratów w szafach, żeby mieć więcej miejsca do przechowywania. Skończyło się tym, że wszystko wala się teraz w salonie i nie da się tam ruszyć. Wiadomo: lepsze jest wrogiem dobrego, ale mam nadzieję, że nadchodzące święta jakoś nas zmobilizują i uporamy się z tym bajzlem.
A na razie pojawiają się drobne świąteczne akcenty dekoracyjne, takie jak te urocze kurki. To solniczka i pieprzniczka.


A teraz to, co dzisiaj najważniejsze i na co niecierpliwie czekacie- wyniki candy.
Miło mi, że tak licznie wzięliście udział w zabawie. Niestety zwycięzca może być tylko jeden. Tym razem najwięcej szczęścia w losowaniu miała



Do Magdy wędruje ceramiczna gruszka i nieprzyzwoite "cyckowe" gałki. Gratuluję:)
Teraz tylko muszę obmyślić, jak je zapakować, żeby dotarły do nowego domu w jednym kawałku.


Miłego dnia!
Marta

poniedziałek, 19 marca 2012

Jest Venflon, jest moc!

Dziś na blogu prywata, ale z innej serii. Nie będzie o naszym mieszkaniu. Nie będzie o tym, co jemy. Nie będzie o naszych podróżach i nie będzie moich zdjęć.
Dziś prywata obejmuje kręgi rodzinno-przyjacielskie. I niezłą dawkę mocy:)


Nie wiem czy oglądacie programy z rodzaju "talent show". Ja nie oglądam. Przede wszystkim dlatego, że nie mam telewizora. Ale tym razem robię wyjątek i Was też zachęcam. A wszystko dlatego, że na Polsacie w programie Must Be The Music daje czadu Venflon - kapela w której odgłosy paszczą wydaje mój szwagier:)
Jeśli nie oglądaliście programu w ostatnią niedzielę, to zapraszam do obejrzenia występu chłopaków TUTAJ. Przeróbka hitu króla popu na mocniejsze granie wyszła rewelacyjnie! Na pewno spodoba się nie tylko fanom ostrego rocka:) Jest energia, a nie jakieś tam sia la la:)

Chciałam Was również zachęcić do głosowania na Venflon zarówno w programie, jak i do wparcia ich swoimi głosami na portalu facebook.pl Głosując na Venflon w specjalnej aplikacji na profilu programu must-be-the-music pomagamy chłopakom wygrać realne pieniądze. To ważne, bo przecież każdy młody zespół pełen marzeń, potrzebuje kasy na ich realizację. Dziennie każdy może oddać 10 głosów więc jest się czym dzielić:)


Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o zespole i posłuchać hitów skomponowanych i nagranych przez chłopaków wystarczy, że odwiedzicie ich stronę www.venflon.pl. Można też za darmo ściągnąć trochę ich muzyki:)

A teraz z innej beczki. Przypominam o trwającym na tym blogu CANDY. Losowanie już za chwileczkę, już za momencik. Można się zapisywać do pierwszego dnia wiosny, czyli 21 marca! Do wygrania ceramiczne gałki i gruszka, widoczne na pasku bocznym po prawej stronie bloga.

Miłego dnia i miłego słuchania!
Marta

piątek, 16 marca 2012

Motto na dziś

Jestem zmarźluchem. Zimą ubieram się na cebulkę i ważniejsze od tego, żeby jako tako wyglądać jest dla mnie to, żeby było mi ciepło. Zwłaszcza, że do pracy jadę ok. 45 minut komunikacją miejską. Z przesiadką. Ja wiem, że trzeba cierpieć, żeby być piękną, ale bez przesady. Wbijające się w obojczyki korale, wplątujące w szalik kolczyki i bransoletki pod grubymi rękawicami jakoś mnie nie przekonują.
Ale na szczęście....


Dlatego pora już obudzić się z zimowego snu i zadbać nieco o garderobę. W związku z tym motto na dziś brzmi:


A żeby nie było tak ponuro, to wrzucam jeszcze trochę wiosennego różu:)))


U mnie słonko świeci, ptaszki ćwierkają i zapowiada się ciepły weekend.
Mam nadzieję, że nie utknę przy szorowaniu okien i uda mi się zaliczyć jakiś wiosenny spacer. A może rower?

Miłego dnia!
Marta

środa, 14 marca 2012

Szparagi (jak) na lekarstwo

Niestety dopadły mnie wczoraj żołądkowe rewolucje i wszystko, co zjadłam lub wypiłam chciało natychmiast wydostać się na zewnątrz tą samą drogą, którą dotarło do żołądka:(
Tak więc po dniu przymusowej głodówki postanowiłam dzisiaj zjeść coś lekkiego i ugotowałam krem ze szparagów. Tak, tak - nie przywidziało wam się - krem ze szparagów!
Wiosna coraz bliżej, ale na lato i sezon szparagowy musimy jeszcze trochę poczekać. Na szczęście w zamrażalniku zwykle mam zakamuflowane porcje różnych owoców i warzyw, które można wyciągnąć w dowolnym momencie. Gdy na zewnątrz były mrozy -20 stopni, my popijaliśmy koktajl truskawkowo-malinowy. Dzisiaj w menu zupa szparagowa, a w kwietniu pewnie przyjdzie pora na dynię:)



Wiosenna aranżacja na dowód tego, że zdjęcia nie były robione w zeszłe lato;)





Nie będę podawać przepisu, bo dużo ciekawych propozycji znajdziecie w internecie. Zresztą ja zwykle za każdym razem robię krem trochę inaczej, w zależności od nastroju i ochoty na jakieś konkretne smaki.
A co u Was dzisiaj na obiad?

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 11 marca 2012

Sieje je

Ostatnio wcinamy zieleninę niczym króliki. Tęsknimy za nowalijkami i szukamy zastępczych sposobów na dostarczenie witamin. Kiełki rzodkiewki właśnie się skończyły i pora wyhodować nowe, ale za to jest rzeżucha i szczypiorek.
Poza tym na naszym kuchennym blacie zawsze królują świeże zioła. Postanowiłam, że w tym roku spróbuję wyhodować je od nasionka i w zeszłym tygodniu posadziłam tymianek, bazylię i miętę. Pierwsze pędy już nieśmiało wyciągają się do słońca.





Do oznaczenia doniczek postanowiłam wykorzystać tabliczki, które wpadły mi w ręce już dawno temu. Niestety jak zwykle okazało się, że jestem trochę nieogarnięta i zabrakło mi kredy, żeby podpisać sadzonki. No więc od kilku dni próbuję znaleźć ją w jakimś sklepie, ale jak na złość, nigdzie nie ma. Na szczęście doniczek nie ma póki co strasznie dużo, a roślinki różnią się od siebie więc na razie rozróżniam co, gdzie rośnie:)





Wysiałam też lawendę, ale jest jakaś oporna i nie chce zacząć kiełkować. Coś czuję, że nic z tego nie będzie i skończy się na zakupie już wyrośniętych krzaczków. A może ktoś ma jakiś sprawdzony sposób na sadzenie lawendy?
W planach mam jeszcze wysianie innych ziół i tylko mam nadzieję, że wolnego miejsca na parapetach mi nie zabraknie. A jak się zrobi cieplej wyeksmituję zielsko na balkon. Już się nie mogę doczekać, kiedy będę popijać poranną kawkę na balkonie otoczona zapachem tymianku i lawendy;)

Miłego dnia!
Marta

czwartek, 8 marca 2012

Wszystkim babkom w dniu ich święta...

...życzę, żeby były radosne


żeby zawsze czuły się piękne


żeby umiały cieszyć się drobiazgami


żeby zawsze miały co na siebie włożyć


żeby były pewne siebie


żeby nie brakowało im czasu na kawę z przyjaciółką


i na wymarzone podróże


żeby cieszyły się miłością bliskich


żeby zawsze czuły się młode


żeby nie brakowało im dystansu do siebie


i żeby miały zawsze pod ręką odpowiednie pudełeczko


A chłopakom, życzymy tego samego!

I jeszcze coś zamiast goździka i rajstop:)


Miłego dnia!
Marta

niedziela, 4 marca 2012

Nasycona forsycja i skarby po pradziadkach

Zrobiłam sobie wiosnę. Właśnie tak - zrobiłam. I teraz mam w salonie bukiet kwitnącej forsycji, pięknie nasycony kolorem. Żółty nie jest moją ulubioną barwą. Nie mam żadnych ciuchów w tym kolorze i żadnych dodatków w domu. Ale bardzo lubię żółte kwiaty np. słoneczniki, tulipany. No i oczywiście forsycję - bo jako jedna z pierwszych zwiastuje wiosnę.





Nie wiem jak u was, ale u mnie, mimo że już pięknie świeci słońce, to forsycja jeszcze na dworze nie kwitnie. Ten krzew ma jednak taką ciekawą właściwość, że jak wstawi się gołe gałęzie do wazonu, to po kilku dniach obsypuje się kwiatkami. Metoda sprawdza się nawet w najstraszniejsze styczniowe mrozy, kiedy do wiosny jest jeszcze bardzo daleko.
Tak więc tydzień temu, w ponury i wietrzny dzień postanowiłam ogołocić krzak, który stanął mi na drodze i teraz mam prawdziwą wiosnę w domu. Też możecie w taki łatwy sposób zrobić sobie wiosnę:)


Nasze mieszkanie stanowi niezłą mieszankę staroci i całkiem współczesnych mebli i gadżetów. Gdy wstawiłam dzisiaj bukiet do zabytkowego kufla na piwo, pomyślałam sobie, że skoro już go obfotografowałam, to może pokażę wam jeszcze inne odziedziczone starocie. Ale na początek kufel:



Moda raz jest, a potem na jakiś czas odchodzi, żeby po latach znowu wrócić do łask. Obecnie moda na szydełkowanie kwadracików trwa w najlepsze. Jednak jeśli o mnie chodzi, to zdecydowanie nie mam tyle cierpliwości. Że już o umiejętnościach nie wspomnę:) Na szczęście kilkadziesiąt lat temu panowała ta sama moda i dzięki temu mam kwadracikową chustę wydzierganą na szydełku przez moją prababcię. Kolory na maksa wiosenne:)





I ostatni staroć w tym poście (bo przecież coś musi zostać na kiedy indziej). Razem z przedwojennymi szafami odziedziczyliśmy starą walizkę. Wreszcie ogarnęliśmy się trochę i walizka znalazła się w swoim docelowym miejscu. Teraz stanowi komplet z jedną z szaf.



Poczuliśmy wiosnę na całego i w ramach wiosennych porządków postanowiliśmy przemeblować salon. Dokupiliśmy kolejny regał na książki (okazało się, że trzy to za mało), a szafa i kanapa wylądowały na innej ścianie. Padło też na zmianę kolorystyki na bardziej pastelową i zamiast bordowej kanapy mamy błękitną.




No i stary singer znów się nie załapał:) Może pokażę go innym razem, z kolejną porcją naszych staroci.
Wszystkim niecierpliwie oczekującym wiosny przypominam, że do końca kalendarzowej zimy, czyli do 21 marca trwa na tym blogu zabawa, w której można wylosować ceramiczną gruszkę i pastelowe, ceramiczne gałki. Zapraszam do udziału w losowaniu. Szczegóły znajdziecie w tym poście.

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...