Byłam wczoraj w Teatrze Kamienica na doskonałym spektaklu dotyczącym relacji damsko męskich i różnych stereotypów na temat płci. Bawiłam się naprawdę dobrze, ale po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że ani ja nie jestem typową kobietą, ani mój chłop na szczęście nie ma w sobie tyle z genów jaskiniowca, ile przeciętny facet. Przykład? Proszę bardzo.
Stereotypowi mężczyźni robią swoim kobietom prezenty w rodzaju: biżuteria, bielizna, czekoladki, kwiatki... i właściwie niewiele więcej. No może jeszcze jakieś kosmetyki lub perfumy, które pomoże im wybrać miła pani w drogerii. Dobrze jest, jeśli kobieta nie musi się upominać, rzucając na prawo i lewo aluzje przez dwa tygodnie przed "specjalnym dniem", aby ze 2 razy w roku coś dostać ;) Ale sama pamięć to nie wszystko, bo przecież prezent powinien spełniać pewne babskie wymagania. Jak perfumy - to koniecznie Chanel, jak kwiaty - to wielki bukiet, a nie jakieś tam stokrotki. Ma być widać, że mu zależy, a to najlepiej okazać ceną.
A u nas? No cóż, poniżej widzicie jaki prezent sprawił mi kilka dni temu mój chłop. Spontanicznie, bez okazji, ale z myślą specjalnie o mnie przytachał do domu kilka kilo złomu. A ja zachwycona jestem co najmniej tak, jakby to była droga biżuteria. Ot, świry ;)
Kochany mężu, wiem, że to przeczytasz, dlatego na wszelki wypadek od razu zaznaczam, że gdyby naszła Cię nagła ochota, żeby kupić mi diamentowe kolczyki, absolutnie się nie ograniczaj ;)
Miłego dnia!
Marta
Po tym można poznać nas blogerki :D Też tak mam haha, mój ostatnio przyniósł piękne krzesło ze śmietnika :D Ale nie powiem żebym kwiatów i biżuterii tez nie lubiła ;) Cudna lampa i skrzynia też!!!
OdpowiedzUsuńnie dość, że same kręcimy się przy śmietnikach w poszukiwaniu "perełek", to jeszcze tak wytrenowałyśmy mężów, że i im się to zdarza :))) czy my sprowadzamy ich na złą drogę?
Usuń:) po 1 to bardzo się cieszę, że właśnie odkryłam Twój blog, po 2 to właśnie uswiadomiłaś mi, że też nie mam typowego chłopa, a z takiego złomu też bym się bardziej ucieszyła niż z kwiatów itp. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńi ja się cieszę, że tu trafiłaś, wpadaj częściej :)
UsuńCudny wpis!Wszystkiego naj dla Was!
OdpowiedzUsuńbuziaki Kochana A.!
Usuńcóż, mój popada w skrajności, perfumy to mu się maja moje podobać a nie mi ;)))) che che... na szczęście w miarę trafia, i kwiat przytarga i stare krzesło ze śmietnika też, nie nudzę się w każdym razie a urozmaicenie jest spore jeśli chodzi o kaliber prezentów ;))
OdpowiedzUsuńbuziaki!
i tacy faceci są najlepsi! przyjemnie jest być tak pozytywnie zaskakiwaną :) a Twój Mąż jest wytrenowany przez 4 kobiety więc nie dziwię się, że umie prezenty wybierać.
UsuńŚciskam!
świetny wpis !
OdpowiedzUsuń:)
Usuń:)))) dobry maz:)
OdpowiedzUsuńcałkiem niezły ;)))
Usuńdziwaki tak mają ;-)
OdpowiedzUsuńhahaha ;)
UsuńHa ha, dobre! A więc jednak jakieś ziarenko prawdy w tych stereotypach jest, bo która z nas nie chciałaby jednak diamentów czy brylantów?!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co zrobisz z tą lampką. Działa?
Pozdrawiam. Viola.
o ja głupia! tak się zachwycam, że zapomniałam sprawdzić, czy działa ;)))))))
Usuńale jak nie działa, to nie szkodzi - zdolny mąż w prezencie naprawi ;)
Ależ się uśmiałam czytając tego posta :)) Też jestem ciekawa, jak będzie wyglądała lampka po metamorfozie - domyślam się, że będzie? :>
OdpowiedzUsuńno chyba będzie, ale zupełnie nie wiem na co się zdecydować. Też jestem ciekawa jak będzie wyglądała ;) jakieś sugestie?
Usuńchciałabym ją powiesić na ścianie nad biurkiem (w tym miejscu, gdzie teraz jest tablica okulistyczna) więc na pewno muszę przerobić strasznie ciężką okrągłą podstawę na coś innego. Malować? Ale jak?
Marta haha ubawiłam się tym postem i zakończeniem posta o kolczykach;)
OdpowiedzUsuńna pewno kupi, zobaczysz!
lampa świetna i jaka walizka:) no no no!
ja bym tą lampę na czarno pomalowała:)))
buziaki
już jedne kiedyś kupił, a je je zgubiłam - aż wstyd się przyznać ;)
UsuńWaham się z tym malowaniem. Pierwszą myśl miałam taką jak ty - na czarno. Potem pomyślałam o kolorze pasującym do krzesła (rozbielony turkus), a teraz myślę, żeby ją po prostu odszorować i zostawić taką starą. Pewnie wizja zmieni mi się jeszcze z pięć razy :)))
:)
OdpowiedzUsuńa ja dzisiaj dostałam od mojego Ukochanego długi-ma prawie 70 cm, gruby i całkowicie zardzewiały gwóżdż...leży sobie na parapecie obok dwóch równie zardzewiałych śrub, które zostały wydobyte z drewnianych desek...oczyściłam je na tyle,żeby rdza z nich nie spadała i zdobią mój dom...
bardzo lubię takie przedmioty...a najbardziej podoba się mi iskra w oku odwiedzających nas gości i stwierdzenie: "ładnie tu pasują, idę poszukać takich czadowych śrub dla siebie!".
Zawsze się wtedy uśmiecham i po jakimś czasie faktycznie-mają kawał jakiegoś żelastwa u siebie i są z faktu jego posiadania bardzo dumne.
Pozdrawiam Panią bardzo ciepło i życzę wielu pięknych znalezisk!
A z drugiej strony-jakie to wspaniałe, że coś co ktoś uznaje za śmieć, komuś innemu sprawia tak wiele radości.
Katarzyna
Hello jestem Jowitka ,
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze czyta się twoje teksty, zapewne odwiedze twojego bloga także nie raz, a tymczasem pozdrawiam także zapraszam na moją strone www