sobota, 28 kwietnia 2012

Wehikuł czasu

 Dzisiaj zapraszam Was na małą podróż w czasie. 28 kwietnia (czyli już prawie dwa tygodnie temu) napisałam poniższego posta. Niestety z różnych przyczyn nie udało mi się go wtedy opublikować. Miałam go wywalić, bo stracił na swej aktualności. Pomyślałam jednak, że ciekawa jestem jak spędziliście majówkę więc opublikuję i chętnie poczytam Wasze komentarze. A w kolejnych postach spodziewajcie się relacji z naszego wyjazdu i zaległej dokumentacji kolejnych zmian w mieszkaniu:)

 ***
Jesteśmy w drodze na majówkę. Wi-fi w autokarze ledwo zipie, ale lepsze to niż nic. Zwłaszcza, że nie mogłam wstawić wczoraj posta, bo w domu mamy właśnie owo NIC. Po kolejnych nerwowych przejściach z firmą na literkę N, postanowiliśmy definitywnie rozwiązać umowę i od wczoraj nie mamy w domu internetu.

W tym tygodniu nie będzie nam to jakoś szczególnie przeszkadzać, ponieważ jedziemy się wczasować:) Bardzo się z tego cieszę, bo właściwie do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy dostanę urlop. Kierunek - góry. Na początek niższe skały i trochę wspinaczki, spacerów, opalania, a potem się zobaczy. Mam nadzieję, że uda się też wpaść  na kilka dni w Tatry. I wcale się nie przejmujemy tym, że leży tam jeszcze śnieg. Dobre buty są, kijki są, kurtki są - damy radę. Jak dostęp do internetu też będzie, to pewnie wrzucę tu jakieś fotki. A na razie tylko jedna, która doskonale obrazuje to, o czym obecnie myśli mój mąż ;)



Mam nadzieję, że niezależnie gdzie trafimy, pogoda będzie nam sprzyjać. Wam też tego życzę. A jakie są Wasze plany na nadchodzący tydzień?

Miłego dnia!
Marta

czwartek, 26 kwietnia 2012

Głębia spojrzenia

Cały czas chodzi mi po głowie, żeby jednak na ścianie w toalecie zamiast galerii powiesić fototapetę. Przede wszystkim dlatego, że chciałabym, aby wydawała się większa. Myślę też, że fajnie byłoby przełamać konwencję tego pomieszczenia, tak żeby nastrajało do myślenia o sprawach zupełnie niezwiązanych z fizjologią.
Jeszcze nie wiem, czy się zdecydujemy na to rozwiązanie, ale zaczęłam poszukiwania ciekawych zdjęć, które ewentualnie moglibyśmy wykorzystać. Wszystkie łączy jedno - przestrzeń. Myślę, że za ich pomocą można by uzyskać optyczne wrażenie głębi. To lubię:

Drogi:




Mosty:

  

 Ulice:


Pomosty:



 Z pewnością minie jeszcze dużo czasu zanim coś wybierzemy i zanim zdecydujemy, że to na pewno ma być fototapeta. Ale inspiracji nigdy dość.
A póki co Adam wczoraj powiesił półki w sypialni. Kupiliśmy je już ponad miesiąc temu, ale stały w kącie i nabierały mocy urzędowej:) Jak uda mi się wrócić do domu o przyzwoitej porze, tak, żeby złapać jeszcze trochę światła do robienia zdjęć, to pokażę.

Miłego dnia!
Marta

sobota, 21 kwietnia 2012

Co ma wisieć...

Sroką nie jestem, ale jak większość kobiet lubię dodatki w postaci biżuterii. Korale, łańcuszki, kolczyki, bransoletki, pierścionki - niby takie nic, ale jak zebrać to do kupy, to okazuje się, że te niby drobiazgi trochę miejsca zajmują. No i trzeba wymyślić jakiś sposób na ich przechowywanie. Najlepiej taki, żebym jak jestem już spóźniona, mogła rzucić okiem na to co mam, jednym ruchem sięgnąć po coś pasującego i wybiec z domu. Jak pewnie większość z was wie, to zupełnie nie jest możliwe, kiedy przechowuje się biżuterię w jakimś pudełku. Wtedy zawsze jak na złość korale się poplączą, a kolczyki zgubią parę.


Dlatego już w poprzednim mieszkaniu opatentowałam wieszak na wisiorki. Doskonale się sprawdził, dlatego w tym postanowiłam powtórzyć ten sposób. Wieszaczki już jakiś czas temu zawisły w łazience, ale dopiero teraz załapały się na bloga. Przepraszam za jakość zdjęć, ale zupełnie nie radzę sobie z fotografowaniem przy tych szarych ścianach.



Kolekcję licznych bransoletek przechowuję w tym blaszanym pudełku z wieżą Eiffla. Teraz muszę jeszcze wymyślić coś na kolczyki i może wreszcie przestanę się spóźniać z powodu wiecznych poszukiwań "tego drugiego" :) Muszę poszukać jakiś inspiracji. A póki co popatrzcie na te pomysłowe wieszaczki:













Oswajam nowy wygląd blogera. Bardzo to irytujące, ale mam nadzieję, że niczego nie schrzanię i nie skasuję przypadkiem czegoś z bloga. Ale są też plusy - zdjęcia mogę wstawiać w 5 rozmiarach, a nie w 3 jak dotychczas i wreszcie chyba będą duże fotki.

Miłego dnia!
Marta

czwartek, 19 kwietnia 2012

Motto na dziś


U mnie dziś deszczowo. I dobrze, bo dzięki temu zaraz wszystko się zazieleni.
A jaka u Was pogoda?

Miłego dnia!
Marta

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Tu się "pracuje"

Pomalutku tworzy się nasza przestrzeń do pracy. Biurko stoi w docelowym miejscu, a nam pozostało zarzucić je papierzyskami i niezbędnymi biurowymi akcesoriami.
Problem jest taki, że biurko stoi w dużym pokoju i zamiast twórczego nieładu powinien panować na nim nieco bardziej salonowy porządek. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy pojawią się jacyś niespodziewani goście. A byłoby dobrze, żeby siedząc na kanapie nie mieli przed sobą gorszącego widoku.
W trakcie, gdy Adam usportawiał się wspinając się po jakiś ściankach, ja zabrałam się za ogarnianie przestrzeni. Jak można się było spodziewać, skutkiem tych działań jest totalnie babski dobór dodatków. Wszystkie "brzydkie" przydasie biurowe zostały ukryte. Np. białe, ceramiczne pudełeczko z różą skrywa spinacze, temperówkę, kolorowe fiszki, itp.


Biurko jest wielkie - ma 2 metry długości - ale doskonale się wkomponowało. Niebieski kosz zamienił się z Singerem na pokoje i odnalazł swoje nowe przeznaczenie. Fioletowe lampki, które wiszą w rogu przywiozłam 10 lat temu z Francji. Kto by pomyślał, że przez tyle lat mi się nie znudzą i że ciągle będą fajnie wyglądać. Na krzesło się nie patrzcie. Przywędrowało tu tylko na chwilę. Docelowo chciałabym coś bardziej nowoczesnego. A pod biurko chciałabym wstawić drewniane skrzynki-starowinki. Nawet jakieś już mam, tylko muszę je porządnie wyszorować i wyciągnąć wystające gwoździe. No i oczywiście brakuje lampki.




I tak sobie rozważam i planuję oglądając inspiracje i popijając pyszną zieloną herbatę z pigwą. I próbuję się nie udławić, widząc cenę wymarzonego krzesła:)



Powyżej pokój w całej okazałości. Oczywiście poza przepastną biblioteką, która się nie załapała, bo jest na przeciwległej ścianie. Wiem, wiem... łysa ta ściana na wprost wejścia. Główkuję ciągle, co na niej powiesić. Musi to być coś łatwo zdejmowalnego, bo ściana ta idealne nadaje się do oglądania zdjęć i filmów wyświetlanych z rzutnika. Jakieś sugestie?

Miłego dnia!
Marta

sobota, 14 kwietnia 2012

Do trzech razy szuka

Wczoraj przyleciały do mnie dwa cudnej urody ptaszorki. Wygrałam je w konkursie zorganizowanym przez Ewę z Minty House. Nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, bo ja nigdy nic nie wygrywam, ale tym razem przez "zielone pojęcie" mi się poszczęściło.
Ptaszki już się zadomowiły. Jak widać jeden wyeksmitował z gniazda kurę i tym sposobem zaginął wszelki ślad po wielkanocnych ozdobach.



Ponieważ w salonie zaszła mała reorganizacja przestrzeni (tak, tak - kolejna i z pewnością nie ostatnia) okazało się, że stary Singer musi się wyprowadzić. Pamiętacie, wspominałam już o nim kiedyś tutaj i tutaj, ale właściwie nigdy go nie pokazałam. Tak więc do trzech razy sztuka;)


Singera odziedziczyłam po babci i dość mocno go rozczłonkowałam. Wszystko dlatego, że w tym modelu maszyna nie chowała się pod spód, a mi bardzo zależało na tym, żeby mieć wolny blat. No cóż, jak się mieszkało na niecałych 19 metrach, to takie rzeczy nabierały ogromnego znaczenia. Tak więc maszyna wylądowała na półce jako dekoracja, a blat z dziurą w piwnicy. W zamian zamontowaliśmy inny, pobielony, który stworzył z nogami piękny stolik. I tak było aż do dziś. W związku z przemeblowaniem blat musiał nieco zmniejszyć swoje gabaryty i nie miał szans w starciu z piłą w rękach Adama. Singer mieszkał już w sypialni i w salonie więc teraz przyszła kolej na jadalnię.





Mam dziś ogromne problemy z internetem i nie mam siły z nim dłużej walczyć. Tak więc kończę ten post. Może jutro będzie lepiej.

Miłego dnia!
Marta

piątek, 13 kwietnia 2012

Biurowe inspiracje

Napisałam tytuł i pomyślałam, że wyszła mi zbitka słów prawie jak gorący lód, albo żonaty kawaler. Słowo "inspiracje" kojarzy mi się z czymś pięknym, przyjemnym, oryginalnym, bajecznym. Słowo "biuro" kojarzy mi się zupełnie inaczej. Może nie jakoś bardzo źle, ale na pewno określenia bajeczne i wymarzone do niego nie pasują. Może dlatego, że nie pracuję w domu?
Mimo tego, że codziennie gnamy do roboty, okazało się, że kącik do pracy w mieszkaniu też jest niezbędny. No i stało się. Kącik jest w trakcie urządzania, przez co nasz salon nieco odmieni swoje dotychczasowe oblicze. Jak będzie gotowy, to pokażę. A póki co trochę inspiracji. W końcu tytuł zobowiązuje;)

Na początek zdjęcia z biurkami ustawionymi przy oknie. Tak właśnie będzie wyglądało to w naszym domu.








Biurko będzie zrobione z długieeeego białego blatu i metalowych nóg. Gdyby nie to, że będzie stało przy oknie, to z pewnością miejsce do pracy wyglądałoby właśnie tak, jak na poniższym zdjęciu:


I jeszcze kilka inspiracji






Bardzo podoba mi się pomysł na regał z koszyków pod stołem na zdjęciu powyżej i kolorowa ściana poniżej.


Mam nadzieję, że u nas będzie chociaż w połowie tak ładnie jak na tych zdjęciach. Zastanawiam się tylko jak uda nam się utrzymać taki porządek?!

P.S. Czy możecie mi poradzić, co i gdzie powinnam zmienić w ustawieniach, żeby wstawiać na bloga duże zdjęcia? Jakoś nie mogę tego znaleźć, a mam już dość tych małych fotek.

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...