wtorek, 31 maja 2011

Słodkich snów

Wspominałam tutaj, że wizję nowej łazienki miałam od początku sprecyzowaną. Nieco inaczej przedstawia się sytuacja z pozostałymi pomieszczeniami. Chyba jest za dużo rozwiązań, które mi się podobają i trudno jest się zdecydować na jedno. Stosunkowo najłatwiej będzie pewnie z sypialnią, która jest malutka i raczej nie da się w niej za bardzo poszaleć. Poza łóżkiem niewiele się w niej zmieści. Łóżko też się ledwo wciśnie. A właściwie to się nie wciśnie, bo pokój ma niecałe 210 cm szerokości i rama nie wejdzie. Postanowiliśmy więc sami (tzn. rękami mojego nieocenionego męża) zbudować stelaż przykręcany do ścian, na którym położymy materac. Będzie to wyglądało mniej więcej tak:


Problem jest jednak taki, że nie da się zrobić podobnego zagłówka, bo się nie zmieści. A ja chciałabym jednak, żeby zagłówek był, bo po pierwsze: ładniej to wygląda, po drugie: ściana się mniej brudzi i po trzecie: wygodniej się siedzi z poranną kawą i czymś do czytania. Przejrzałam więc moje zbiory wyszperanych kiedyś z netu zdjęć i zastanawiam się nad kilkoma opcjami.

Podobają mi się zagłówki zmontowane ze starych dech, często wyciętych w "pałacowe" kształty.





Ciekawe są też bardzo proste, pojedyncze szerokie deski montowane poziomo. Są skromne, ale funkcjonalne i nie zajmują dużo miejsca.



Bardzo podobają mi się zagłówki zrobione np. ze starych parawanów lub drzwi.



Są też zagłówki, które nie mają wszystkich trzech cech, o których pisałam na początku, ale mimo to bardzo mi się podobają. Właściwie to nawet nie są zagłówki, ale elementy pełniące głównie funkcję dekoracyjną. Ale może dla efektu warto z czegoś zrezygnować. Przecież ściana nad łóżkiem też powinna ładnie wyglądać. Można wyeksponować jeden element, albo całą kolekcję.





No i jeszcze najprostszy i najtańszy sposób na udawaną ramę - naklejki i tapety. W tym przypadku ilość wzorów i kolorów jest właściwie nieograniczona.



Tyle fajnych pomysłów, że zupełnie nie wiem na co się zdecydować. Macie jakieś sugestie?

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 29 maja 2011

Łazienkowych inspiracji ciąg dalszy

Postanowiłam pozostać w temacie poprzedniego posta. Wszystko przez to, że wraz z przeprowadzką zamieniamy prysznic na wannę. Ja jestem zachwycona, ponieważ uwielbiam długie kąpiele w gorącej wodzie, ale Adam zdecydowanie woli szybki prysznic. Ma przy tym niesamowitą umiejętność zalewania całej łazienki, nawet przy zamykanej kabinie prysznicowej;) Obawiam się, że w nowym mieszkaniu nie zmieni swoich przyzwyczajeń więc muszę spróbować ograniczyć choć trochę ten potop i zamontować jakąś zasłonkę.
W sklepach jest pełno różnokolorowych, wzorzystych zasłon prysznicowych, ale to nie dla nas. Ja chciałabym zwykłą, białą - a to niespodzianka:) Usprawiedliwiam się tym, że przy tak ciemnych ścianach musi być akcent rozświetlający pomieszczenie. Ale żeby nie było za nudno, planuję ją troszkę urozmaicić. Podoba mi się coś takiego:




Nie widziałam w naszych sklepach takich zasłon, ale wydaje mi się, że spokojnie można je samodzielnie wyprodukować. W każdym razie zamierzam spróbować. Wiem, że te falbanki są strasznie babskie, ale nic na to nie poradzę. Mam nadzieję, że Adam da się do tego przekonać.
Ciekawe są też zasłony warstwowe, ale nie jestem pewna, czy nie są za grube. Myślę, że to raczej wynalazek do większych łazienek, w których miałyby większą szansę na wyschnięcie po kąpieli.




Zasłona to nie wszystko. Trzeba ją jeszcze na czymś powiesić. Strasznie nie podobają mi się plastikowe drążki, zaczepy i kółka. Musimy znaleźć coś innego. Może takie chromowane kółka jak na poprzedniej fotce? A może takie żabki jak poniżej? Ktoś wie, gdzie można takie kupić?


Zanim dojdziemy do etapu wieszania zasłony prysznicowej minie jeszcze trochę czasu, ale planowanie jest całkiem przyjemne:)

Miłego dnia!
Marta

sobota, 28 maja 2011

Rama poszukiwana

Chyba jedynym pomieszczeniem w nowym mieszkaniu, którego wizję miałam od początku bardzo sprecyzowaną, była łazienka. Miały być białe kafle cegiełki, szare ściany, drewniane blaty i lustro w dużej,białej, zdobionej, starej ramie. Pierwsze trzy elementy są gotowe. Teoretycznie, bo właśnie dzisiaj pan Zdzisław doniósł, że kolor farby, którą pomalował ściany, ma inny odcień, niż wcześniej kupiona próbka. Niby farba z mieszalnika zawsze powinna być taka sama, ale nie ma tak łatwo. W poniedziałek okaże się, czy zostawiamy tak jak jest, czy jednak malujemy kolejny raz.
No, ale miało być o ramie. Zainspirowały mnie m.in. te zdjęcia znalezione w sieci:




Ta ostatnia to mój zdecydowany faworyt. Jest ozdobna, przyciąga wzrok, ale dzięki białemu kolorowi nie przytłacza. Jakiś czas temu zaczęłam poszukiwania podobnej ramy na allegro, ale albo są one w bardzo kiepskim stanie, albo cena odstrasza. Pomyślałam więc, że może u kogoś z Was poniewiera się gdzieś w piwnicy lub na strychu jakiś stary brzydki obraz w podobnej, pewnie "złotej" ramie, którego chcielibyście się pozbyć. Ja chętnie przygarnę:) Złoty kolor mnie nie odstrasza - przemaluję.

Szukam też jakiejś fajnej ramy do wc. Tu nie mam aż tak sprecyzowanych oczekiwań, ale też chciałabym coś starego i oryginalnego.





Chyba muszę się wybrać na Koło albo na giełdę w Broniszach. Może tam znajdę to, czego szukam.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 22 maja 2011

Jeszcze więcej wiosny

Postanowiłam pozostać jeszcze chwilę w temacie wiosennej przyrody. W maju kwitną jedne z moich ulubionych kwiatów- konwalie. Są drobniutkie i skromne, ale pachną obłędnie. Szkoda, że sezon na nie jest taki krótki.



Zaczynają też już pojawiać się peonie, które również należą do moich faworytów. Te są zupełnie inne - duże, bogate, kolorowe, dominujące.




Prawda, że piękne? A jakie są Wasze ulubione, wiosenne kwiaty?

Miłego dnia!
Marta

sobota, 21 maja 2011

Jeszcze wiosna, czy już lato?

Temperatury zrobiły się letnie. Wokoło rozbuchana zieleń i kwiaty we wszystkich kolorach, odurzające zapachem. I pomyśleć, że dopiero co wiosna wkraczała nieśmiało. Wydaje mi się, że raptem kilka dni temu robiłam te zdjęcia, a one właściwie przestały być już aktualne.













Miłego dnia!
Marta

piątek, 20 maja 2011

Podłogowa niekończąca się opowieść

Jeszcze jakiś czas temu miałam nadzieję, że zrobienie podłogi zajmie panu Zdzisiowi kilka dni. Mieliśmy pojechać na urlop, a po powrocie zobaczyć nową, śliczną, gładką, pobieloną i zaolejowaną podłogę. Niestety prace trwają już trzy tygodnie i końca nie widać. Wszystko przez to, że było sporo fragmentów do zaszpachlowania, a szpachla nie chciała z panem Zdzisławem współpracować. Nie będę się na ten temat rozpisywać, bo sytuacja jest już podobno pod kontrolą, ale niestety jeszcze to trochę potrwa. Na razie wygląda tak:


Bez obaw, te plamy to po prostu mokre drewno - efekt sprzątania pyłu powstałego przy cyklinowaniu.
W kuchni piętrzą się na stertach graty: meble, narzędzia, itp. Wszystko pokrywa okropny pył. Ciekawa jestem ile czasu będziemy się go pozbywać z różnych zakamarków.


Podczas, gdy szpachla i podłogi schną, pan Zdzisio postanowił zająć się wycinaniem i montowaniem blatów pod umywalki i obudową wanny. Może uda się też pomalować ściany ostatnią warstwą farby. Trzymajcie kciuki, żeby sprawnie poszło, bo już nie mogę się doczekać przeprowadzki.

Są też dobre wiadomości. Po dwóch i pół miesiąca dostaliśmy wpis do hipoteki i zamknęliśmy załatwianie spraw bankowo-kredytowych. Ale żeby nie zabrakło nam rozrywki, zaczęłam załatwiać różne formalności w spółdzielni. Byłam tam już dwa razy. Odwiedziłam rożne panie w trzech pokojach, niektóre po dwa razy. U każdej pani musiałam zgłaszać inne sprawy, tak jakby nie można zrobić tego w "jednym okienku". Za każdym razem wypełniałam różne druczki, a kilka dostałam nawet na wynos. To oznacza, że muszę panie znowu odwiedzić w najbliższym czasie. Normalnie, aż się nie mogę doczekać :)

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...