niedziela, 30 sierpnia 2015

Drzwi nr 34

Od początku roku pokazuję wam co weekend zdjęcia ciekawych drzwi, które z różnych powodów przykuwają moją uwagę. I jakoś tak się złożyło, że do tej pory nie było tu ani jednych drzwi z mojego rodzinnego miasta. Najwyższa pora to nadrobić. I to najlepiej waląc od razu z grubej rury ;)
Dziś uraczę was "odrobiną" renesansu. I tak oto mamy monumentalne kolumny, parę archaniołów odgrywających jakiś hymn na złotych trąbach, podwójne, rzeźbione, drewniane skrzydła drzwi, a w bonusie zbliżenie na detal, czyli pałacową klamkę. 
Patrzę sobie na to wszystko i myślę, jakie by było ładne, gdyby nie było... żółte. Nie przepadam za tym kolorem, a już zwłaszcza tym odcieniem. Ale widać królowi Sobieskiemu się podobało ;)

pałac w Wilanowie / Warszawa / Polska



Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

czwartek, 27 sierpnia 2015

Ale to już było - kosze i koszyki w mieszkaniu

Kilka dni temu na instagramie pokazałam jeden z wielu koszy jakie mamy w domu. I to natchnęło mnie, żeby w serii "Ale to już było" przypomnieć mój artykuł z zamierzchłych czasów właśnie na ten temat.

 ---
Dawno temu, pewnie przed kilkoma tysiącami lat, jakiś nasz praprzodek wyplótł pierwszy koszyk. Okazało się, że wynalazł coś, bez czego ludzkość nie może się obejść po dziś dzień. I chociaż od tamtej pory wymyślono różne inne przedmioty o podobnym przeznaczeniu, to nadal nie rezygnujemy z koszy. I nic dziwnego, bo pozwalają przechowywać niezbędne graty, a ogromna ilość kształtów i materiałów z których są zrobione, gwarantuje, że każdy odnajdzie wzór dla siebie.
 
Klasyka gatunku to kosze wyplatane z materiałów naturalnych np. wikliny, trawy, liści palmowych. Pięknie wyglądają zarówno w naturalnych odcieniach, jak i kolorowo pomalowane. Od jakiegoś czasu dużą popularnością na salonach cieszą się również kosze metalowe. Widząc to ludzie, którzy jeszcze kilkadziesiąt lat temu przechowywali w takich koszach np. fajerki od pieca pewnie dziś popukaliby się w głowę. Ale jeszcze bardziej mogliby się zdziwić widząc kosze plecione z papieru lub pasków materiału. Takie też są coraz częściej spotykane, może dlatego, że łatwo zrobić je samodzielnie.
 
Przeznaczenie dla koszy znajdziemy łatwo właściwie w każdym pomieszczeniu w domu. W salonie świetnie się sprawdzą w roli pojemnika na gazety lub czytane akurat książki. Można do nich wrzucić koce i poduszki, które wyciągamy jedynie w chłodne wieczory. A szczęśliwi posiadacze kominków powinni je wykorzystać do miłego dla oka składowania szczapek drewna.
 
Ośmielę się stwierdzić, że kolorowe koszyki są wręcz niezbędne w pokoju dziecinnym. Nie tylko jako piękna dekoracja, ale przede wszystkim jako magazyn wszelkiego rodzaju zabawek, klocków i miśków. Do magazynowania warto wykorzystać kosze również w kąciku biurowym. Te duże przydadzą się do przechowywania rolek papieru, projektów, czy rysunków, a te małe można ustawić na blacie biurka i trzymać w nich długopisy i inne materiały biurowe.
Pojemny kosz można ustawić również w przedpokoju. Docenią go zapewne zwłaszcza kobiety, które nie mają gdzie trzymać licznych torebek lub apaszek. Ale w wysokim i wąskim koszu swoje miejsce odnajdą również męskie parasole. 
 
A co w kuchni? Na przykład koszyk na owoce lub na przyprawy. Ciekawe są również specjalne, metalowe koszyczki na butelki, do których możemy włożyć oliwę lub mleko. Nie zapominajmy też o łazience. I nie myślę tutaj o koszu na brudne ciuchy czekające na pranie. Można przecież użyć koszyków do przechowywania ręczników lub papieru toaletowego. A mniejsze koszyczki warto wykorzystać jako pojemniki na biżuterię lub kosmetyki.

A jak nie ma miejsca na koszyk w roli mebla, to może warto zaopatrzyć się chociaż w kosz piknikowy i korzystać z niego na łonie natury? 
---








Artykuł znajdziecie również tutaj.

Do źródeł zdjęć traficie poprzez mój pinterest. Mam tam zgromadzonych jeszcze więcej fotek pięknych stylizacji z koszami w roli głównej. Zajrzyjcie :)

Miłego dnia!
Marta 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Wakacyjne reminiscencje

Przed nami ostatni tydzień sierpnia, a dla mnie lato dopiero się zaczęło. No cóż... taka praca ;)
Ale udało nam się wyrwać pod koniec lipca na weekendowe wakacje do Szczawnicy (przymknijmy oko na to, że pojechałam z służbowym komputerem). Chyba rodzi się nowa tradycja, bo w zeszłym roku też tam byliśmy. A wszystko z okazji startu Adama w kolejnym rajdzie przygodowym. I tym sposobem, gdy mój chłop męczył się na kajaku, rowerze i górskich biegach w upale przekraczającym 30 stopni, ja miałam czas na spacer z aparatem w poszukiwaniu zabytków drewnianej architektury.

Jeśli dawno nie byliście w Szczawnicy, to zachęcam, żebyście odwiedzili to miejsce. W ostatnich latach miejscowość bardzo wypiękniała. Widać ogrom pracy i pieniędzy włożonych w ratowanie zabytków i parków. Jeśli jeszcze uda się uprzątnąć wstrętne, wszędobylskie reklamy, którymi oblepiona jest cala główna ulica, to będzie tu uroczo jak w jakimś alpejskim miasteczku. Kilka zabytków wciąż czeka na renowację, ale wiem, że są plany, żeby je odnowić. Będzie pięknie! Zresztą już jest... sami zobaczcie:














A na powyższym zdjęciu nasz widok z okna. Po upalnym dniu nadciągnęły burzowe chmury. Kolor nieba był niesamowity. Żałuję tylko, że podczas weekendu było tak potwornie gorąco. Starałam się chować w cieniu i nie poszłam na żadną górską wycieczkę :( Trzeba to będzie nadrobić.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 23 sierpnia 2015

Drzwi nr 33

Chcę wam dzisiaj pokazać drzwi, które są dla mnie przykładem zbrodni na zabytkowej architekturze. Długo się zastanawiałam, czy powinny się znaleźć w tym blogowym cyklu. Dlaczego? Dlatego, że same drzwi wcale nie są piękne. Nie są nawet ciekawe. Są zwyczajnie okropne!
Natomiast ich zabytkowa obudowa jest wręcz zjawiskowa. Jak dla mnie to małe dzieło sztuki. To chyba najpiękniejszy, rzeźbiony w kamieniu portal w mieszkalnej kamienicy (te kościelne, to osobna kategoria) jaki mam w swoich fotograficznych zbiorach. Nie mogę zrozumieć, jakim cudem ktoś mógł mieć pomysł, żeby podczas jakiegoś remontu zamurować część otworu i wstawić w niego TAKIE drzwi?! Gdzie był architekt? Gdzie był konserwator zabytków. Jak to w ogóle możliwe?
Ta zabytkowa, mieszczańska kamienica w holenderskim stylu zachwyca nie tylko portalem, ale również starą cegłą, łukami nad oknami, szprosami w oknach i kamiennymi schodkami. Z pewnością zasługuje na jakieś lepsze drzwi (i bardziej stylową tabliczkę z numerem budynku)!

Gdańsk / Polska


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 16 sierpnia 2015

Drzwi nr 32

Mało mnie tu, bo to dla mnie najbardziej intensywny zawodowo czas w roku i na nic poza pracą i spaniem nie starcza mi już czasu. Trzymajcie kciuki, żebym jakoś przetrwała jeszcze ten tydzień. No i za to, żeby za kilka dni, pół roku mojej pracy zostało zwieńczone sukcesem. Albo żeby chociaż nie było wielkiej wtopy ;) Jest szansa, że potem odzyskam trochę czasu na... życie. I na blogowanie oczywiście :)

Ale jedna rzecz nie może zostać zaniedbana - coweekendowy wpis ze zdjęciem pięknych drzwi. Dziś mam dla was perełkę z południowo-wschodniej Polski. Stare, drewniane, bogato rzeźbione, z pięknie kutymi kratkami w szybach, nadgryzione zębem czasu - takie jak lubię. Do tego kolumny i zwieńczenie niczym w antycznej świątyni, wielki rodowy herb rzeźbiony w kamieniu i wytarty przez lata próg. Te drzwi wydają mi się bardzo dostojne. Ciekawe kto był kiedyś właścicielem kamienicy, do której prowadzą? Pewnie jakiś strasznie ważny mieszkaniec miasta. Chętnie poznałabym jego historię.

Przemyśl / Polska


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 9 sierpnia 2015

Drzwi nr 31

... a właściwie zbliżenie na ich fragment.
Chyba żadne inne zwierze nie jest tak mocno eksploatowane przy ozdabianiu drzwi jak lew. Czasem pojawia się w postaci posągów stojących przy bramie wjazdowej na posesję. Czasem pilnuje schodów. A czasem służy za kołatkę umieszczoną na drzwiach. I właśnie takiego lwa upolowałam bezkrwawo przy pomocy mojego aparatu. Motyw ten pojawia się chyba w mojej serii postów o drzwiach po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Jakoś panoszą się te lwy strasznie, zauważyliście to?

Budapeszt / Węgry


Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta

sobota, 8 sierpnia 2015

Marzy mi się... basen

W taki upał jak dziś marzę o przydomowym basenie. Nie ważne, że żyjemy w klimacie niesprzyjającym takim fanaberiom. Nie ważne, że koszty utrzymania są raczej kosmiczne. Po pierwsze, podobno mamy ocieplenie klimatu. Pod drugie, może kiedyś wygram w totka i będę obrzydliwie bogata. Na wszelki wypadek lepiej być przygotowaną na taką ewentualność i już dziś zacząć zbierać inspiracje ;)
Ależ byłoby wspaniale moczyć się cały dzień w takim basenie! A potem zalec na leżaczku w cieniu pachnących, kwitnących krzewów hortensji i lawendy. Do tego coś chłodnego do picia i te nienormalne temperatury wcale nie wydawałyby się takie straszne. Marzę...











Źródła wszystkich zdjęć znajdziecie na moim pintereście.
I tylko mi nie mówcie, że gumowy basen może się z tym równać!

Miłego dnia!
Marta

wtorek, 4 sierpnia 2015

Szklana pułapka?

Gdy słyszę, że ktoś coś kolekcjonuje, od razu oczami wyobraźni widzę całą ścianę pokoju zastawioną porcelanowymi figurkami, puszkami po piwie, klaserami ze znaczkami, różnokolorowymi modelami resoraków, słoników z uniesioną trąbą... itp. Raczej nie są to pozytywne skojarzenia ;) 

Ale ostatnio uświadomiłam sobie, że ja też mam skłonności do zbieractwa. Tyle, że moje małe kolekcje tworzą się raczej przypadkowo. Przedmioty same wpadają mi w ręce. Nie szukam ich, nie poluję na rzadkie modele. Nie ustawiam zbiorów w reprezentacyjnym miejscu. Po prostu, gdyby się dokładniej rozejrzeć po naszym mieszkaniu, to można zauważyć, że mam słabość np. do starych butli. No nic nie poradzę, że nie umiem przejść obok nich obojętnie i jestem w stanie wyciągać je nawet ze śmietnika. Butle wędrują sobie po mieszkaniu i pełnią różne funkcje. Aktualnie stoją w salonie, sypialni i jadalni, choć nie wszystkie załapały się na zdjęcia.





Mam też spory zbiór starych kluczy, które ciągle czekają na jakieś kreatywne zagospodarowanie i kilka wiekowych aparatów fotograficznych. A jak by się głębiej zastanowić, to pewnie jeszcze jakaś mini kolekcja by się znalazła.

A jak to u was wygląda? Wpadacie w pułapkę zbieractwa? A może po prostu macie nieszkodliwą słabość do jakiś przedmiotów?

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 2 sierpnia 2015

Drzwi nr 30

Zdjęcia, które Wam dziś pokazuję nie są mojego autorstwa. Zrobiła je moja koleżanka Kasia, która błąkając się po Bieszczadach natknęła się na te piękne drzwi i postanowiła uwiecznić je specjalnie z myślą o mnie :) 
Jest to wejście do bardzo starej cerkwi greckokatolickiej, która oparła się różnym historycznym zawieruchom. Jeszcze nie tak dawno PGR wykorzystywał tę cerkiew jako swój magazyn, ale nawet to nie było w stanie zniszczyć drzwi. Chciałabym Wam zacytować, co Kasia napisała o nich, przesyłając mi zdjęcia:

"Dla mnie niesamowita jest siła i nieugiętość tych drzwiowych belek. Nie wiem, gdzie go widzę, ale również spokój tych drzwi mnie porusza... może jest ukryty w drewnie pachnącym żywicą, deszczem, słońcem i kadzidłami ziołowymi... "

 Liskowate / Polska



Więcej o cyklu przeczytacie tutaj.

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...