środa, 31 lipca 2013

Marzy mi się... lustro

 Już bardzo dawno nie było żadnego posta z serii marzy mi się..., ale to bynajmniej nie oznacza, że nie mam już żadnych wnętrzarskich pomysłów, które chciałabym zrealizować w swoim mieszkaniu ;)
Jeden z nich dotyczy lustra w wc. Póki co ściana nad umywalką świeci pustkami i choć planowałam umieścić na niej adekwatny napis, to jednak docelowo miało tam zawisnąć lustro. Żeby było ciekawiej, to prostokątne lustro było i czekało, tylko nie mogłam się zdecydować na ramę. Aż w końcu koncepcja mi się zmieniła i teraz jestem zdecydowana aż za bardzo ;)
Marzy mi się okrągłe lustro, najlepiej takie wiszące na pasku. Oto moje inspiracje:






Kiedy więc natrafiłam w klamociarni na okrągłe lustro w odpowiednim rozmiarze długo się nie zastanawiałam. Teraz pozostaje kwestia zrobienia samodzielnie ramy, kupienia pasków itd. Na razie pomysł nabiera mocy - jak to zwykle u nas ;) Jak będzie gotowe, to się pochwalę.
A poniżej jeszcze kilka inspiracji łazienkowych z okrągłym lustrem w roli głównej. Ciekawa jestem, które najbardziej wam się podoba.







 Miłego dnia!
Marta

poniedziałek, 29 lipca 2013

CANDY!

Weszło mi już trochę w nawyk, że jak mam jakieś swoje święto, to rozdaję na blogu prezenty :) Ale jestem zwolenniczką tezy, że jeśli coś dajemy (zarówno materialnie jak i niematerialnie), to zawsze to do nas w jakiś sposób powraca. Tak już po prostu jest, że dobro krąży. A więc skoro inni robią mi miłe niespodzianki i dostaję od nich prezenty, to dlaczego ja nie miałabym zrobić tego samego.
Dlatego dzisiaj, w moje imieniny, zaczynamy kolejną zabawę. Tym razem mam dla Was najpyszniejszą z pysznych, czyli czerwoną kawę Mojo. Mam nadzieję, że skoro mi ona tak bardzo smakuje, to obdarowanej osobie też przypadnie do gustu ;) Żeby jednak nie było tylko smakołykowo, ale również troszkę wnętrzarsko, dołączam do czerwonego kompletu serducho w groszki, które będzie pięknym elementem dekoracyjnym. Serducho ma sznureczek więc można je zawiesić w dowolnym miejscu i cieszyć nim oko.


Żeby wziąć udział w zabawie wystarczy zostawić komentarz pod tym postem i zamieścić powyższe zdjęcie jako baner na swoim blogu. Osoby, które nie prowadzą bloga też zapraszam do zabawy. Wystarczy, że w komentarzu podacie swój adres e-mail. Będzie mi miło jeśli dodacie mój blog do obserwowanych i informację o zabawie umieścicie na swoim profilu na facebooku. Zabawa trwa do 2 września.

A teraz bliższy rzut oka na prezenty :)




Zapraszam do zabawy :)

Miłego dnia!
Marta

piątek, 26 lipca 2013

Pędzle w dłoń!

Jak mówi powiedzenie "co się odwlecze..." itd. I w taki oto sposób po dwóch latach odkąd napisałam TEN POST udało mi się zrealizować jedno z wnętrzarskich marzeń. A wszystko oczywiście dzięki przypadkowemu zakupowi w ulubionej klamociarni. Ostatnio znowu miałam udane łowy. Kupiłam moją wymarzoną, wielką, rzeźbioną ramę (w którą oprawiony był wątpliwej urody obrazek naklejony na dykcie), okrągłe kryształowe lustro (o nim rozpiszę się innym razem) i piękną drewnianą podstawę lampy.
I tak sobie owe łupy cierpliwie czekały i nabierały mocy. Aż w końcu miałam trochę wolnego czasu i zabrałam się za przeróbki.
Zaczęłam oczywiście od wizyty w markecie budowlanym. Jak się okazało w godzinach przedpołudniowych jedynymi klientami takich miejsc są Zdziśki, Ryśki i Zbychy, czyli budowlańcy i złote rączki wszelkiej maści. Obowiązujący image owych panów to poplamione, kilka rozmiarów za duże, wiekowe jeansy, koszula w kratę i jakiś kapelutek na głowę. Do tego kilka brakujących zębów, co stanowi raczej zaletę niż wadę, bo można w tej dziurze wygodnie trzymać papierosa. No więc krążyli sobie po sklepie Ci panowie i ja - jedyna kobieta. Ich miny kiedy wybierałam pędzle i odpowiedni papier ścierny - bezcenne ;) Na dodatek przy wyborze farb okazało się, że "ta blondynka" to chyba jednak nie została wysłana przez męża, tylko dobrze wie czego chce. A mianowicie chciała farbę matową, której nie było i nie dała się przekonać do żadnej z wielu farb z połyskiem. W końcu zrezygnowana wzięłam półmat, wypytując wcześniej dokładnie na jaką ilość powierzchni starcza każda puszka. Normalnie same problemy z tymi babami ;)
A potem warsztat malarski na balkonie zaczął działać pełną parą i po dwóch dniach nakładania kolejnych i kolejnych warstw farby jestem jako tako zadowolona z efektu.



Rama była w stylu "złoty ząb". Nawet nie wyglądała źle, ale zupełnie nie pasowała do naszego wnętrza. No a poza tym już od dwóch lat było wiadomo, że jest skazana na biel. Póki co jeszcze bez lustra, ale mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła wam ją pokazać w miejscu docelowym, czyli w łazience.




A w przerwie pomiędzy nakładaniem kolejnych warstw farby umilałam sobie życie objadając się pysznymi babeczkami. Specjalną blachę do ich pieczenia również kupiłam za grosze w klamociarni ;)


A teraz ogłoszenie parafialne. Ponieważ zbliżają się moje imieniny, kolejny post będzie o prezentach. A właściwie to ja będę rozdawać prezenty, czyli już dziś zapraszam na smakowite candy.

Miłego dnia!
Marta

niedziela, 21 lipca 2013

Drobiazgi robią różnicę!

Naprawdę niewiele trzeba, żeby wokół było miło i przyjemnie... i ładnie :) Jak zawsze liczą się drobiazgi. Zwykle wystarczą drobne gesty i kilka odpowiednich słów, żeby stworzyć miłą atmosferę. I dokładnie tak samo jest z naszym otoczeniem. Ważne są te drobne, codzienne dekoracje, dzięki którym wokół nas robi się piękniej. 
Często słyszę od różnych osób zdziwione komentarze pod moim adresem, "że też ci się chce" i pytania "kiedy ty masz na to czas". Odpowiedź wydaje mi się oczywista. Skoro mam do wyboru mieszkać ładnie lub nieładnie, to chyba jasne, że wolę to pierwsze i w związku z tym "mi się chce". A czasu, wiadomo, każdy z nas ma zawsze za mało. Ale przecież takie drobne dekoracje właściwie nie zajmują czasu. To nie są jakieś mega stylizacyjne projekty, nad którymi ślęczę godzinami. Najczęściej wystarczy kilka minut, żeby uzyskać naprawdę fajny efekt. 
Dzisiejsze fotki są tego najlepszym przykładem. Kilka płatków wrzuconych do pojemnika - 30 sekund, zalanie płatków wodą - 10 sekund, wstawienie pojemnika do zamrażalnika - 10 sekund. Efekt - bezcenne ;)








Przepraszam za ilość zdjęć, ale nie mogłam się zdecydować ;) Właśnie zauważyłam, że ostatnio na blogu królują róże, błękity i fiolety. Właściwie nie wiem dlaczego. To efekt niezamierzony. Ale skoro został zidentyfikowany, to postaram się kolejnym postem przełamać konwencję :)

Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pochwalić się również efektami większego dekoracyjnego przedsięwzięcia. Mam teraz trochę więcej wolnego czasu i zabieram się za spore przeróbki moich nowych łupów z klamociarni. Oj, będzie się działo!

Miłego dnia!
Marta

środa, 17 lipca 2013

Lawendowe szaleństwo

W tym roku wyjątkowo udało mi się nie zasuszyć lawendowych krzaczków i bardzo długo i bujnie kwitły. A właściwie kwitną nadal. Można by nawet powiedzieć, że na balkonie mam lawendową klęskę urodzaju ;) Zapach lawendy mieszający się z zapachem różnych ziół, gdy się je trąca przy podlewaniu, jest niesamowity.  Można się poczuć jak w wiejskim ogródku, a nie w blokowisku w wielkim mieście. Pierwsze krzaczki pomału przekwitają, dlatego przyszła pora na lawendowe zbiory.









Ogołociłam póki co największy krzak. Reszta wciąż pięknie kwitnie więc jeszcze przyjdzie pora na kolejne zbiory. I dobrze, bo najwyższa pora wymienić lawendowe bukieciki w łazienkach. Te, które zdobiły je do tej pory, zamieniły się już w kurzołapy i jak można się domyślić, nie bardzo spełniają swoją funkcję;)

Miłego dnia!
Marta

poniedziałek, 15 lipca 2013

Owocowa rozpusta

Różne smaki, różne kolory, różne rozmiary... jedno łakomstwo :)
Objadamy się sezonowymi owocami.  Garściami, na surowo, w koktajlach, w muffinach... Mamy zafarbowane języki i paluchy ;) Nie mogę się zdecydować, co mi najbardziej smakuje. Może maliny, a może jagody, a może białe porzeczki? 
Ciekawa jestem jakie są Wasze ulubione letnie owoce? Wolicie te słodkie, czy te kwaśne?






A skoro o pysznościach mowa, to już dzisiaj zapowiadam, że szykuje się smakowite candy! Bądźcie czujni :)

Miłego dnia!
Marta

sobota, 13 lipca 2013

Róż i już

Przerabiam, mrożę, pakuję w słoiki, opisuję. Co? Lato ;)
Znowu przytaszczyłam z bazaru niezliczone ilości ciężkich toreb i teraz opychamy się sezonowymi owocami i młodymi warzywami. Część ląduje w brzuchu, a z części robię zapasy na zimę. Zastanawiam się tylko, czy zima w tym roku znowu będzie taka długa? Jeśli tak, to chyba mi się przetwory w spiżarni nie pomieszczą. Bo to, że się nie zmieszczą w zamrażalniku, jest niestety pewne :(

Dzisiaj na zdjęciach dominuje róż. Chyba tak na przekór ciemnym chmurom pędzącym po niebie. 





Jeśli u was też zrobiła się taka smętna pogoda, polecam koktajl jagodowo-malinowy. Skoro nie ma lata za oknem, to niech będzie chociaż na języku.  Niebo w gębie!

Miłego dnia!
Marta

piątek, 12 lipca 2013

Głosowanie na ekranie

Jedno z moich zdjęć, które pojawiło się w przedostatnim poście, bierze udział w konkursie magazynu Weranda. Tematem przewodnim konkursu są lenie przysmaki, a takim z całą pewnością jest tarta z owocami lasu. Jeśli podoba Wam się ta fotka i też lubicie takie desery, to zapraszam do oddawania głosów.
Można to zrobić tutaj: KONKURS



A teraz to, co najważniejsze, czyli przepis :)

Tarta jest bardzo prosta i szybka do wykonania. Składa się, jak widać, z trzech elementów: kruchego ciasta, kremu i owoców. 
Przepisu na kruche ciasto nie będę podawać, bo każdy ma jakiś swój wypróbowany. A jak nie ma, to może znaleźć w necie. Do ciasta można dodać odrobinę kakao. Wtedy będzie miało piękny, czekoladowy kolor, który fajnie kontrastuje z białym kremem i owocami.
Żeby zrobić krem, ukręcam 3 żółtka z cukrem na kogel-mogel, a następnie dodaję serek mascarpone i jeszcze chwilę miksuję. Wykładam masę na ostudzone ciasto, posypuję ulubionymi owocami i wkładam na kilka godzin go lodówki. Dzięki temu krem gęstnieje i nie spływa z ciasta. 
I gotowe :) Letni przysmak, że palce lizać!

Z góry dziękuję za głosy i życzę smacznego wszystkim tartożercom :)

Miłego dnia!
Marta

środa, 10 lipca 2013

Dwie namiętności

Pierwsza z nich - kawa - jest wam już doskonale znana. Śpieszę donieść, że odkąd ostatnio o niej pisałam, nic się nie zmieniło. Nadal wypijam hektolitry. Nadal zaczynam od niej dzień. Nadal uważam ją za boski napój. Nadal twierdzę, że jest zdrowa. 
 
 
Ale przyznaję, że jestem wybredna. Kawa nie może być kwaśna, ani za bardzo spalona. Nie jestem fanką czarnej, gęstej mazi, po wypiciu której nie można się uśmiechać, bo zęby mają fusiaste łaty, jak dalmatyńczyk. Nie jestem też jakimś kawowym ortodoksem i nie uważam, że jedyna prawdziwa kawa to espresso. Niech każdy pije jak lubi. 
Dla mnie kawa powinna mieć łagodny smak i mocny aromat. Zapach naprawdę ma ogromne znaczenie! Powinna być orzeźwiająca i dobrze smakować zarówno sama jak i z dodatkiem mleka i cukru. I myślę sobie, że mam farta, że pisząc te słowa, mogę się właśnie taką pyszną kawą delektować. Popijam sobie właśnie MOJO caffee w wersji Elegant Red i śmiało mogę polecić ją wszystkim kawowym nałogowcom :) Ta kawa ma jeszcze jedną zaletę. Aby wydobyć wszystkie jej walory wystarczy zwykła kawiarka lub tygielek. Nie trzeba mieć wypasionego ekspresu o gabarytach sporej szafy, który bucha parą i gwiżdże jak lokomotywa :)
Moja kawka została zmielona w ręcznym młynku z końca XIX wieku. Dobrze, że było w pobliżu pomocne męskie ramię, bo okazało się, że trzeba mieć niezłą krzepę do tej roboty ;)


 
Więcej informacji o kawie MOJO możecie znaleźć tutaj i tutaj. Są jeszcze inne wersje więc łatwo można znaleźć coś odpowiadającego własnemu gustowi. Dla każdego coś miłego :)

A teraz namiętność numer dwa, czyli książki. 
Jakiś czas temu Ania z Domu na ogrodowej obdarowała mnie wyróżnieniem. 
 
Pewnie już myślała, że zapomniałam, ale ja po prostu spóźniony zapłon mam i trochę mi zajęło zanim zabrałam się za odpowiadanie na zadane pytania (no tak, przyjemności zwykle wiążą się z jakimiś obowiązkami). Ale ponieważ większość pytań dotyczy książek, a ja jestem strasznym molem książkowym, to w końcu mi się udało:
 
1. Książka z dzieciństwa, której nie zapomnę ... "Kosmohikanie" Ewy Lach - książka, którą znalazłam na wakacjach za łóżkiem w letnim domku. Opowiadała o wakacyjnych przygodach bandy dzieciaków. Przeczytałam ją kilkanaście razy, aż wszystkie kartki zaczęły fruwać oddzielnie i w końcu część się pogubiła ;)
2. Pan Samochodzik czy Ania z Zielonego Wzgórza? Zdecydowanie wygrywa Pan Samochodzik chociaż przeczytałam z zapałem wszystkie części przygód obu bohaterów.
3. Ulubiona postać z Kubusia Puchatka? Ze skrajności w skrajność, czyli Kłapouchy i Tygrysek.
4. Książka papierowa, audiobook czy e-book? Papierowa! Mam zawsze jakąś przy sobie i czytam w komunikacji miejskiej.
5. Szkolna lektura, która była drogą przez mękę? wszystkie Żeromskiego
6. Poezja czy proza? proza, choć mam swoich ulubionych poetów.
7. Gdybym miała polecić jedną książkę nieznajomej osobie byłaby to... Nie umiem wybrać jednej. Mogą być trzy? Mogą, w końcu to mój blog i ja ustalam zasady ;) Chociaż trzy to też mało, ale niech będzie: "Mały Książę" A.de Saint-Exupéry'ego, "Spóźnieni kochankowie" W. Whartona i przeczytany przeze mnie niedawno "Ostatni wykład" R. Pausch'a.
8. Kryminały lubię, nie lubię bo... Uwielbiam. Bo zagadka, bo niepokój, bo dużo psychologii, bo inteligentna dedukcja, itd. Połykam zarówno kryminały A.Christie jak i H. Mankella
9. Ulubiona książka kucharska... mam ich sporo na półce, bo nie umiem się oprzeć i nie kupować, ale przepisy i tak zawsze wynajduję w necie, albo sama wymyślam. Nie mam ulubionej.
10. Gazety/czasopisma kupuję/nie kupuję bo... kupuję coraz mniej, bo coraz więcej czytam i oglądam w sieci.
11. Blogowy świat jest dla mnie... przyjemną odskocznią i kopalnią inspiracji.

Normalnie zasady przyznawania wyróżnienia mówią, że powinnam wskazać kolejne wyróżnione blogi i zadać własne pytania, ale ten post wydaje mi się już tak długi, że obawiam się, że więcej czytania nie zniosą nawet najwytrwalsi, którzy dotrwali do tego momentu. Dlatego zadam pytanie dla wszystkich chętnych, na które można odpowiadać w komentarzach:
 
Czy przeczytałaś/eś ostatnio jakąś ciekawą książkę, godną polecenia? Co Ci się w niej podobało?

Nie ukrywam, że chętnie poznam wasze opinie, bo urlop się zbliża i muszę go zaplanować również pod kątem czytelniczym ;) Liczę na wasze podpowiedzi.

Miłego dnia!
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...