Nie, nie wciągnęła mnie żadna czarna dziura. Wciągnął mnie za to wir przygotowań do świętowania diamentowych godów moich dziadków. No, ale sami rozumiecie - takie historie nie zdarzają się często więc było co świętować i co przygotowywać. I warto było ;)
Po tygodniowej nieobecności odkurzam bloga i od razu sama sobie zaprzeczę. Jeszcze niedawno zarzekałam się, że już nie mam miejsca na kolejne, jesienne dekoracje. Taaa... okazało się, że jeszcze da się coś wcisnąć tu, czy tam :)))
Postanowiłam nieco odmienić ususzone, kolorowe liście. W ruch poszły farbki. Najpierw bawiłam się stylistyką black and white, ale stwierdziłam, że nudno i że czegoś mi tu brakuje. Wyciągnęłam więc zakamuflowany gdzieś różowy brokat (tak, nie przywidziało wam się... różowy brokat!) i dodałam odrobinę tu i ówdzie. Oto efekt:
Stwierdziłam, że również piórkom przyda się nieco bardziej radosny look. Tak prezentują się po tuningu:
"Świecidełka" zamieszkały częściowo w skrzynce w salonie, a częściowo przyozdobią ścianę w sypialni. A może macie jakieś inne, ciekawe pomysły na wykorzystanie takich kolorowych listków?
I jeszcze małe ostrzeżenie dla tych, którzy chcieliby tak jak ja, pobawić się sypkim brokatem. Nieważne jak bardzo będziecie uważać, żeby nic się nie rozsypało - świecące drobinki i tak będą wyłazić z różnych zakamarków jeszcze przez jakiś czas ;)
Marta
Hehe, niezłe malunki :) Ciekawa dekoracja jesienna :) Można z nich zrobić girlandę jesienno-malowniczą :) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńno właśnie girlanda jest w planie do sypialni
UsuńNo, bardzo ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńHaha! Dlatego lepsze są brokaty w żelu :D
OdpowiedzUsuńLiście wyszły świetnie :)
niestety nie miałam w żelu, a potrzeba zrobienia czegoś JUŻ była silniejsza ;) a poza tym te żelowe nie są tak "nasycone" brokatem.
UsuńŚwietny pomysł! Można je wykorzystać do wszelkich dekoracji-nawet tych w szklanych pojemnikach:-)
OdpowiedzUsuńa wiesz, że to dobry pomysł! chyba pora na wymianę suszonych różyczek na kolorowe liście ;)
Usuńbardzo podobają mi się piórka po tuningu :D:D
OdpowiedzUsuńmi też, jakieś takie mniej ponure się zrobiły :)
UsuńA zastanawiałam się wczoraj,co cię tak pochłania bez reszty,że cię Tu nie widać?! Nie uwierzysz ale ja dzisiaj także złapałam za zasuszone liście i je własnie pomalowałam :) A co do inspiracji listkowych-zapraszam do mnie:http://karmelowakraina.blogspot.com/2013/10/leaves-are-fallingczyli-lisciaste.html
OdpowiedzUsuńCałuski :)
P.s.Gratuluję wygranej podusi :)
Usuńale fajne te inspiracje u Ciebie! na pewno coś wykorzystam;)
Usuńwygrałam poduchę?! co, gdzie, kiedy???
Genialne! Widziałam podobne inspiracje na pintereście i sama zamierzałam ubarwić moje liście, tylko wciąż brak czasu :)
OdpowiedzUsuńpolecam - malowanie nie zabiera dużo czasu, a jest bardzo relaksujące - w sam raz na przerywnik w ciężkiej pracy;)
Usuńfajnie to sobie wymysliłaś :))
OdpowiedzUsuńpotrzebowałam się na chwilę oderwać od pracy i zająć czymś innym. I samo tak jakoś wyszło ;)
UsuńTakich pięknych liści, to ja jeszcze nie widziałam! :)
OdpowiedzUsuńihihihihi piękne są !!! Chyba muszę spróbować z dziewczynkami :)) Choć myślę , że wtedy brokat będę wytrzepywać z ubrań przez kilka miesięcy ;))) Pozdrowionka Martuś, a o czarnych dziurach to cosik wiem i ja :))))
OdpowiedzUsuńmożesz spróbować z kolorowymi farbkami lub brokatem w żelu.
Usuńjak to dobrze, że ktoś mnie rozumie! te czarne dziura jakoś tak ni stąd ni zowąd atakują:)))
haha jakie cudne listki! czegoś takiego jeszcze nie widziałam!:)
OdpowiedzUsuńja podpatrzyłam już ze dwa lata temu coś w podobnym stylu na pintereście, ale oczywiście zrobiłam po swojemu, czyli z brokatem;) dwa lata od znalezienia inspiracji - niezłe mam tempo :)))
UsuńPięknie wyglądają te liście
OdpowiedzUsuń