Jeszcze niedawno marudziłam, że przyszła jesień, a teraz niespodziewana zmiana aury sprawiła, że z rozrzewnieniem myślę "jesień - wróć!!!". Dziś rano, jak jechałam do pracy, śnieg i lód chrzęściły pod stopami, liście z drzew spadały na potęgę, zupełnie jakby ktoś energicznie tymi drzewami potrząsał, a wiewiórki (tak, tak! prawie w centrum Warszawy!) próbowały wykopać spod śniegu jakieś zapasy. Świeciło słonko i byłoby naprawdę sielsko, gdybym sobie niechcący nie przypomniała, że jest poniedziałkowy poranek.
Jak wracałam do domu, na drzewach ostały się tylko nieliczne, samotne listki. Pomyślałam więc, że to ostatni moment, żeby opublikować moje jesienne zdjęcia. Potem będą już zupełnie nieaktualne :)
Sezon zimowy chyba można uznać za rozpoczęty. Popijam herbatę z pomarańczą i goździkami, grzeję się pod kocem, a dziś rano pierwszy raz w tym półroczu spytałam Adama: "kiedy będzie wiosna?"
A tymczasem znowu pada śnieg.
Miłego dnia!
Marta
Ach, jesień wróć! Pięnie zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńKażdy chyba dziś tak zaskoczony był jak Ty :)
OdpowiedzUsuńLato wróć!
Ja tez sobie taką zimową herbatę zaserwowałam.Mniam.
OdpowiedzUsuńNo tak, z raką ilością barw jesieni już nie będzie, co najwyżej szarobura. Ale każda pora roku ma swoje uroki. Ja już myślę o świętach. Wczoraj nawet kupiłam bibułę na świąteczne bibeloty :)))))
OdpowiedzUsuńŚciski wciąż jesienne, mimo zimowej aury:))
Tak, tak zima zaskoczyła Nas wszystkich. Mam nadzieję, że jesień jeszcze wróci :)
OdpowiedzUsuńoo tak w tej chwili marzę o takiej jesieni.. jak patrzę za okno, to chce mi się płakać ;c
OdpowiedzUsuń