piątek, 7 września 2012

Lepiej późno niż wcale

Za oknem zimno i leje deszcz. Siedzę w łóżku zakopana w pościeli i rozgrzewam się popijając gorącą herbatkę i objadając się na zmianę kruchymi ciasteczkami i słonymi paluszkami. To dość przerażające, bo mamy dziś dopiero 7 września, a ja już robię wszystko, żeby zawiązać zapas sadełka na zimę :(
Wmawiam sobie, że to skutek tęsknoty. Za słońcem, za latem, za wakacjami. I za moim chłopem okropnym, który porzucił mnie na cały weekend i pojechał w Tatry się wspinać. A ja bidulka zostałam sama w domu z planem odsypiania męczącego tygodnia i robienia kolejnych przetworów na zimę. Relaks przy garach - chyba zwariowałam do reszty!
Ale przetwory muszą poczekać do jutra, bo dziś ja i leń, który zawładnął mną totalnie, siedzimy sobie w łóżku i pocieszamy się przeglądając zdjęcia z wakacji, z Tatr właśnie. I przypomniałam sobie, że obiecałam Wam kiedyś fotki z wyjazdu, a do tej pory nic nie pokazałam. Skruszona bardzo nadrabiam zaległości.
Będzie mydło i powidło. Troszkę przyrody, troszkę dolinek, sporo stawów i duuuużo skał, grani, przepaści i wysokich szczytów. Bo się nie opieprzaliśmy i właziliśmy tam, gdzie normalni ludzie, mający odrobinę instynktu zachowawczego się nie pakują ;) Ale przynajmniej było luźno na szlakach. A my zyskaliśmy dużo siniaków, zakwasów i ogromnej satysfakcji.
























Ktoś mógłby powiedzieć, że jak nie ma zdjęcia Giewontu, to wyjazd się nie liczy. No więc proszę, jest i Giewont, ale od tyłu i z oddali. Za to o zachodzie słońca:) Widzicie? Taki widok z przełączy Krzyżne czeka jako nagroda dla tych, którzy dali radę przejść Orlą Perć.


I zachciało mi się znowu jechać w góry. Teraz nawet Zakopane mogłoby być znośne, bez tych trylionów turystów i sprzedawców chińskich pamiątek...ech, rozmarzyłam się :)

Miłego weekendu!
Marta

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam Tatry i kiedyś spędzałam tam każde wakacje pokonując te szlaki :) Teraz rzadko i zatęskniłam już za nimi :) Widzę, że i Rysy były, i Zawrat i dolinki ze stawami - moje ulubione miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rysy odpuściliśmy tym razem, ale był Kozi Wierch, Granaty, Szpiglasowy, Świstówka... Mieszkaliśmy kilka dni w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów więc się nałaziliśmy po okolicy. A potem przenieśliśmy się do Zakopanego i łaziliśmy po niższych rejonach;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, rewelacyjne miejsce i zdjęcia cudowne :) Pozdrawiam, Monika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie! Ja też jakbym tylko mogła zwiałabym w góry raz dwa. A tak zostaje tylko oglądać zdjęcia i zazdrościć tym którzy teraz sobie wędrują po Tatrach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne fotografie! aż mam "gęsiową" skórkę ;p
    Pozdrawiam cieplutko =}

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...