To lato było zdecydowanie za krótkie! Tylu rzeczy nie zdążyłam zrobić!
Nad jeziorami nie byłam. Na łódce nie pływałam. W wodzie się nie pluskałam. Nie oglądałam z pomostu zachodów słońca, ani spadających gwiazd. Nie śpiewałam przy ognisku. Nie spałam pod namiotem w lesie. Nie walczyłam z komarami i nie okadzałam się zielonymi spiralkami. Nie polowałam na łące z aparatem na dziwaczne owady i polne kwiaty. Nie podglądałam bocianów w trakcie ich posiłku. Nie spacerowałam po polu zarośniętym łanami złotego zboża. Nie zebrałam do suszenia rumianku. Nie leżałam na łące i nie wymyślałam, co przypominają mi kształty przepływających obłoków. Nie otrzepywałam koca, który oblazły mrówki. Nie chodziłam boso po trawie mokrej od rosy. Nie wąchałam obornika zalatującego z pola. Nie rozdeptałam niechcący żadnego ślimaka, który wylazł na ścieżkę po burzy. Z premedytacją też nie rozdeptałam. Nie zbierałam bukietów z dzikich kwiatów. Nie opalałam się. Nie grałam w bule, ani w badmintona. W siatkówkę też nie grałam. Nie kupiłam kostiumu kąpielowego. Nie jadłam arbuza. Nie łowiłam ryb na żyłkę i kulkę chleba. Nie łaziłam po nocy z latarką. Nie byłam na żadnym seansie plenerowego kina letniego, ani na koncertach jazzowych na starówce. Nie zrywałam poziomek prosto z krzaczka. Nie jadłam grzanek pieczonych na płycie pieca. Nie pływałam kajakiem...
Lato wracaj!!! Mam tyle do nadrobienia. Tyle cudownych chwil, które przecież nie mogą czekać cały rok :(
Jak się domyślacie, tych zdjęć nie zdobiłam w trakcie tegorocznych wakacji. Kolejna rzecz, której w to lato nie zdążyłam zrobić...
Miłego dnia!
Marta
jeziora jesienią tez piękne, a nadal szansa na babie lato jest :)
OdpowiedzUsuń..i pomyśleć, ile z tego załatwiłyby krótkie odwiedziny obozowe :-D (też stęskniona za tym klimatem EM)
OdpowiedzUsuńihihihhi ja też nie robiłam wielu rzeczy z Twojej listy ale uwielbiam wszystkie pory roku z całym ich dobrodziejstwem dlatego z równie wielkim entuzjazmem powitam Panią Jesień :)))) pozdrawiam wrzosowo :)))
OdpowiedzUsuńEM - no właśnie, tylko na obóz jakoś było daleko, nie po drodze i w nieodpowiednim terminie:( ale można by to też częściowo załatwić odwiedzinami u szwagierki;) może nadrobię jesienią spacerem po lesie i nad stawami oraz ogniskiem w ogrodzie?
OdpowiedzUsuńJa tez tylu rzeczy nie zrobiłam.
OdpowiedzUsuńNa Mazury zaś warto się wybrać jesienią. My jeździliśmy zawsze w ost. tygodniu września. Pustki na jeziorach i w portach i cudny, cudny czas!
Starość...
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńTak to prawda lato zdecydowanie jest za krótkie, może dlatego tak do niego tęsknimy i czekamy, bo jest go tak mało... krótko... szkoda...
Noż ledwie się wygramoliłam z pierwszego tej jesieni dołka, a tu proszę...
OdpowiedzUsuńMhmmm, nie zrobiłam prawie żadnych przetworów, nie złapałam lata w słoiczki.
I za mało rowerowałam.
Ale jest jeszcze dynia, no i rower nie ucieknie i za rok lato będzie trwało 6 miesięcy, o! ;)))
Też pływam co roku. Zapraszam na mojego bloga. Zamieściłam foty z tegorocznego wyjazdu.
OdpowiedzUsuń