piątek, 6 maja 2016

Bateria kuchenna jako wymarzony męski gadżet

Nie tylko moja mała zachcianka ostatnio się spełniła. Uwierzycie, że faceci też mają wnętrzarskie marzenia? Jedno z nich Adam pielęgnował w sobie jeszcze z czasów poprzedniego mieszkania i niedawno je spełniliśmy. Pewnie nikogo by to nie zdziwiło, gdyby owo marzenie dotyczyło zbudowania w mieszkaniu ścianki wspinaczkowej (na szczęście nie mamy na to miejsca) zawieszenia ulubionego roweru na środku ściany w salonie (ciągle bawię się w Rejtana i stawiam opór) lub wyeksponowania gitary wraz ze wzmacniaczem na środku salonu (cholera, tutaj okazałam słabość i uległam, ale połowicznie, bo stoją w sypialni). Otóż nie. 

W naszej poprzedniej, maleńkiej kawalerce, była maleńka kuchnia, a w niej maleńki zlew. Natomiast w zlewie wcale nie maleńkie góry brudnych naczyń, bo przy takich gabarytach dwa kubki i dwa talerze, to już góra. I wtedy Adam zaczął coś przebąkiwać o baterii przemysłowej, która jest wyższa i ma wyciągany wąż. Potem, gdy zmienialiśmy mieszkanie na obecne, ten pomysł znowu się pojawił. Ale nie zrealizowaliśmy go, bo tego rodzaju baterie były wtedy dość drogie, wybór dość mały, a ja nie do końca byłam przekonana o potrzebie posiadania takiej baterii. Skoro staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami zmywarki i góry w zlewie pojawiają się okazjonalnie, to po co przepłacać.

Aż tu nagle po pięciu latach nasza dotychczasowa bateria kuchenna zaczęła przeciekać i stanęliśmy przed koniecznością wymiany. Zrobiliśmy szybką inwentaryzację alledrogo i okazało się, że przez tych kilka lat ceny spadły, pojawili się polscy producenci i właściwie nie ma już wymówek, żeby nie spełnić marzenia mężulka. No i jest.




To może jeszcze rzut oka na drugą stronę kuchni.


Bateria dobrze się komponuje ze srebrną loftową lampką i zakrętkami pojemników na zioła. Poza oczywistą zaletą jaką jest fajny wygląd, ma jeszcze drugą - jest wysoka. To daje możliwość wygodnego nalewania wody do czajnika, konewki, itp. nawet, gdy w zlewie coś leży. 
Ma też wadę - jest wysoka. Tak tak, nie pomyliłam się. Niestety woda spadając z większej wysokości pryska bardziej na boki i zachlapuje nasz drewniany blat. A to powoduje, że wzrosła moja obsesja latania ze ścierką i wycierania go do sucha. Adam niestety nie podziela tej obsesji i niewątpliwie jest to jeden z argumentów rozwodowych ;)
Mimo że zamontowaliśmy baterię ponad miesiąc temu, jeszcze nie zdarzyło mi się skorzystać z opcji wyciąganego węża. Po prostu przy naszym raczej małym zlewie nie widzę póki co takiej potrzeby.

TUTAJ możecie zobaczyć kuchnię w wersji z zupełnie nijaką, poprzednią baterią. Moim zdaniem zmiana wizualnie na plus. A co Wy sądzicie?

Miłego dnia!
Marta

10 komentarzy:

  1. Ja też miałam ochotę na podobną... w końcu został kształt ale wygląd jest trochę inny.
    U Ciebie świetnie pasuje do wnętrza taka bateria :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten kształt podoba mi się o wiele bardziej niż poprzedni

      Usuń
  2. Bateria jest naprawdę super, ale podobają mi się też kafle przy zlewie.Z daleka wyglądają jak metalowa krata co potęguje loftowe skojarzenia.Jest mega;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szukałam innych kafli niż wszechobecne białe cegiełki. Jestem całkiem zadowolona z efektu

      Usuń
  3. Jak się urządzałam też taką rozważałam, a dokładnie mąż był za tą którą widzę u Ciebie, a ja za baterią o podobnym kształcie, ale bez wysuwanego węża. Stanęło na moim:), ale coś ci mężczyźni widzę podobne upodobania mają. Może gdybym zdecydowała się na tą z wysuwanym wężem, dzisiaj nie musiałabym go zmuszać do umycia garów:) ps. bardzo ciekawe płytki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ta opcja z wysuwaniem zupełnie nie przeszkadza. Adam z tego korzysta, a ja ni. I wszyscy są zadowoleni.

      Usuń
  4. No no.... szacun! Mój mąż w kwestii wnętrza jedynie honoruje gitary, wzmacniacze tudzież stojaki pod gitary. Reszta go zupełnie nie interesuje. A już taki detal jak bateria, wcale. Pewnie gdyby jej nie było nie zauważyłby ;-)

    Podobają mi się takie sterczące baterie, są do tego bardzo wygodne. Masz bardzo fajną kuchnię :)

    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to dobrze, że go wnętrzarskie tematy nie interesują. Jeśli daje Ci wolną rękę, to nawet zazdroszczę :)

      Usuń
  5. Hah. Mój mąż też marzy o takiej baterii ;) a ja protestować nie będę, bo też mi się podoba i marzy mi się wysuwana – dziwię się że jeszcze nie używałaś tej opcji ;) Pozdrawiam, Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu jakoś do tej pory nie miałam potrzeby, żeby z tego skorzystać. Raczej nie piętrzą się u mnie brudy w zlewie więc wystarcza, że bateria jest po prostu wyższa.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...