Dla większości ludzi lipiec to czas urlopów i wyjazdów. Dla mnie lato to najbardziej pracowity okres w roku i niestety o wakacjach mogę na razie tylko pomarzyć. Ale co się odwlecze...
A na razie jestem gościem we własnym domu, bo albo wracam bardzo późno z biura, albo staram się łapać krótkie chwile oddechu podczas weekendowych wypadów. Tylko ten weekend był jakiś nietypowy, domowy. Postanowiłam nacieszyć się wolnymi chwilami we własnym mieszkaniu i nabrać sił na kolejny miesiąc pracy na najwyższych obrotach. Leniwa niedziela zaowocowała takimi fotkami z jadalni.
Zioła w sezonie letnim zostały wyeksmitowane na balkon, ale na jesieni pewnie znowu wrócą do mieszkania (jak znam życie razem z jakimiś innymi balkonowymi kwiatkami). Jak widzicie jest u mnie całkiem zielono i już się zaczęłam zastanawiać, gdzie ja te wszystkie rośliny w październiku pomieszczę?
Miłego dnia!
Marta
Oj bidulo! Trudno jest spędzać lato w mieście głównie ze względu na upały, ale tak jak napisałaś, "co się odwlecze" pewnie sobie odbijesz w swoim czasie ;) Wiesz co, pięknie u Ciebie!!! Bardzo klimatycznie, uwielbiam takie wyszukane przedmioty! Ogromnie podoba mi się drugie zdjęcie! Buziaki!
OdpowiedzUsuńW upały siedzę w klimatyzowanym biurze i nawet czasem za nimi tęsknię :) Większość tych starociowych przedmiotów, to różne rodzinne pamiątki i ciężko mi się z nimi rozstać. Czasem się wściekam, że mam dom jak muzeum, a to nie do końca mój styl. No ale nie umiem ich oddać, a tym bardziej wyrzucić.
UsuńMmmm...uwielbiam Twój dom. Jest taki wysmakowany i nieprzeładowany. jak Ty to robisz? Mapy w ramach są niebanalną dekoracją, niby surowo, ale jednak przytulnie. Chciało by się posiedzieć z tobą przy tym stole :)
OdpowiedzUsuńNieprzeładowany powiadasz... hmm, chyba muszę otworzyć drzwi od tej niebieskiej szafy i pokazać wam jej wnętrze :))) Jak będziesz w Warszawie, to zapraszam na kawkę!
UsuńMarta, to co w szafach zostaje w szafach. Umiesz zachować umiar, a to dobra cecha, którą sama chciałabym mieć :)
UsuńMam nadzieję, że kiedyś skorzystam z zaproszenia :)
też mam taką nadzieję :) zaproszenie zawsze aktualne
UsuńBardzo ładne wnętrze, takie z duszą :) Też mam powoli problem z miejscem na kwiatki, a z tymi balkonowymi zupełnie jeszcze nie wiem, co zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
najgorsze jest to, że co chwila przybywają mi jakieś nowe kwiatki ;) Właśnie rozmnażam kolejne sukulenty. Jak tak dalej pójdzie, to w zimie będę miała w domu wielką dżunglę.
UsuńPieknie :-) :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo i zycze jak najwiecej chwil wytchnenia :-)
Dzięki, życzenia cenne i celne :)
UsuńJaka smaczna jadalnia! Posiłki tutaj muszą być naprawdę przyjemne... :) Bardzo podoba mi się pomysł na ścianę-tablicę (?) przy oknie. :) Pozdrawiam! Kaś
OdpowiedzUsuńTak, ta czarna ściana to tablicówka. Jakoś ostatnio podoba mi się taka czysta, ale chyba pora coś nowego na niej narysować.
UsuńMiło i przytulnie u Ciebie ja też często tak mam, że lubię poleniuchować w domu i poprzestawiać kilka drobiazgów :)
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, że za własnym domem można się stęsknić nawet jak się nigdzie daleko nie wyjeżdża. Ale już mi lepiej, dlatego na weekend planuję kolejny wypad w Polskę :)
UsuńPiękny jest ten kąt w Twoim mieszkaniu :)
OdpowiedzUsuńteż go lubię :)
Usuńładnie i z oddechem :) a jak to pamiątki, to dzięki nim jest u ciebie niepowtarzalnie! fajnie byłoby przy tym stole posiedzieć z lampką wina :)
OdpowiedzUsuńheh,chciałbym miec chociaż tyle miejsca na zielone, co ty (o balkonie nie wspomnę!)
Ula, jak na jesieni odzyskam własne życie, to zapraszam! Jakieś wino się zawsze u nas znajdzie ;)
UsuńNo koniecznie, bo juz sie tak prawie trzy lata umawiamy :)
UsuńCudowna jadalnia. Minimalistyczna i bardzo elegancka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
z drugiej strony jest zdecydowanie mniej minimalistyczna kuchnia więc się równoważy :)))
Usuńpięknie
OdpowiedzUsuń:)
Usuńjeśli w leniwą niedzielę wyszła sesja, tzn, że sobota była pracowita... hihi.
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoją jadalnią. taka ujmująca prostota mnie oczarowuje.
A właśnie, że nie bardzo. W sobotę spałam do południa, a potem poza sprzątaniem zdążyłam przeczytać prawie dwie książki i nadrobić zaległości na blogach :)
UsuńMiałam malować szafę na żółto, ale chyba zmienię kolor na niebieski :)
OdpowiedzUsuńto jest taki nieoczywisty kolor. W zależności od światła wydaje się albo niebieski, albo szary.
UsuńJestem pewna, że nadrobisz ten czas w sierpniu lub wrześniu. Będzie też ciepło, a może i lepiej bo nie tak gorąco jak w lipcu ;)
OdpowiedzUsuńPrzy Twoim stole wydaje się być tak przyjemnie... Chętnie posiedziałabym tam z kubkiem dobrej herbaty :)
Coś ma w sobie ta nasza jadalnia, bo jak zapraszam gości do salonu, żebyśmy "posiedzieli na miękkim", to zwykle nie chce im się ruszyć i zostajemy przy stole :)
UsuńNiestety ja do końca sierpnia jestem w zawodowym szale i amoku, ale mam nadzieję, że w drugiej połowie września uda mi się uciec na jakiś miły urlop i poszukać resztek lata w Europie. W zeszłym roku ten scenariusz świetnie się sprawdził.
Marta pięknie jest u Ciebie! Cudne kadry, aż napatrzeć się nie mogę:) Pozdrawiam słonecznie.
OdpowiedzUsuńdzięki za miłe słowa :)
Usuńbuziaki
Śliczne, bardzo przytulne mieszkanie. Takie przedmioty po przodkach tworzą niesamowity klimat, jest tak ciepło, rodzinnie... tak dobrze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Agness:)
pieknie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się stolik ze singerki, uwielbiam je.Ja z singerki mojej mamy mam stolik pod laptop tylko z szarym blatem można dojrzeć go tu http://thirdfloorno7.blogspot.com/2014/10/awa-sosnowa.html ,podoba mi się u Ciebie pomysł z wykorzystaniem tego dołu jako półki, , tylko chyba musiałaś go jakoś zablokować, bo ja juz próbowałam i ten dół zaczyna pedałować i wszystko mi z niego zlatuje :)
OdpowiedzUsuń