Dziś testuję chęć bloggera do współpracy. Jeśli czytacie ten post, to znaczy, że wszystko poszło zgodnie z planem i mimo że my leniuchujemy w górach, odcięci od świata i globalnej sieci, blog żyje własnym życiem i publikuje nowe wiadomości.
Mam nadzieję, że nasza nieobecność nie wpłynie za bardzo negatywnie na kondycję kwiatów i znajdzie się jakaś dobra dusza, która przyjdzie je podlać. A jak nie, to też powinny dać radę, bo musicie wiedzieć, że trzymamy w domu tylko najtwardsze jednostki, które potrafią przetrwać dwutygodniową suszę, a potem podlewanie co dwa dni (bo jak już mi się przypomni, to mam wyrzuty sumienia, że były takie zaniedbane i podlewam na potęgę).
W poprzednim poście na zdjęcia załapało się awokado, a dziś rzut oka na coś zupełnie innego: kaktus i drzewko szczęścia.
I który wolicie? Drzewko szczęścia, czy kaktusa? Ja nie umiem się zdecydować ;)
Jestem Wam jeszcze winna rozwiązanie mini konkursu z poprzedniego posta. Naszą ścianę w jadalni zdobi topo jednej z dróg wspinaczkowych na Zamarłej Turni w Tatrach. To taka mapka, która pokazuję którędy prowadzi trasa i jaki jest stopień trudności drogi. Podobno ci, którzy się wspinają, coś z tego rozumieją ;))) Asia zgadła bezbłędnie!
Miłego dnia!
Marta
fotki kaktusa superaste, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzdecydowanie gruboszek!!!!! ja kaktusów się boję :P
OdpowiedzUsuńxoxo
piekne kwiaty :) milego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńGłosuję na kaktusa, mam takiego malucha u siebie też.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zazdroszczę odpoczynku w górach.
Twój kaktus bardzo mi się podoba!!! Swoją drogą,u mnie przeżywają dłużej jedynie kaktusowate roślinki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
drzewko!
OdpowiedzUsuńW domu rodzinnym zawsze były u mnie tylko kaktusiki, inne niestety nie dawały rady:P teraz u siebie nie mam kaktusów- wszystkie zostały u mamy hihi a za to jest drzewko szczęścia:) cytrusek u mnie tez stoi jak i kawa i właśnie w tym kierunku chcę iść z moimi roślinkami:)
OdpowiedzUsuńWszystko jest na czas ;-) , więc życzę przyjemnego wypoczynku.
OdpowiedzUsuńdrzewko szczęścia, bo przy moim nieszczęściu co i raz wyciągałabym igły z łapek.
serdecznie pozdawiam
Ja mam drzewko szczęścia i je lubię, ale kaktusy tez maja to cos- zwłaszcza jak zakwitna :)
OdpowiedzUsuńwypoczywaj :)
Ja ostatnio stawiam na kwiaty cięte, coraz mniej mam doniczkowych...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pobyt w górach udany:-) pozdrawiam!
ja tam jestem za kaktusami:) Ale ze względu na wszędobylskie potomstwo:) teraz nie mam ani jednego w domu:)
OdpowiedzUsuńWiadomo lepiej dmuchać na zimne:)
Udanego wypoczynku:)
o super, że blogger jest taki bystry;) też kiedyś myślałam, aby tak ustawić posta, ale jakoś mu nie ufam;)
OdpowiedzUsuńkaktusa mam takiego samego i choć ogólnie wolę inne kwiaty to ten akurat mi się podoba:) To jedyny kwiat , który przetrwał podczas naszej wakacyjnej nieobecności . wypoczywajcie! buziaki:)
u nas drzewko szczęścia sztuk 2 więc stawiam na drzewko :)) Moje jedno jest takie duuuże , moja pamiątka po teściowej .. Mam nadzieję, że podróż udana , pozdrawiam cieplutko po dłuugiej przerwie :)
OdpowiedzUsuńhahaha, wygląda na to, że głosy rozkładają się pół na pół :)
OdpowiedzUsuńja nigdy fanką kaktusów nie byłam, ale ten (prezent) bardzo mi się spodobał. A drzewka mam dwa i pewnie będzie więcej, bo je rozmnażam z odłamanych gałązek.