W pewnym wieku niektóre kobiety zaczynają się zastanawiać, czy nie należałoby jakoś pomóc matce naturze i cofnąć nieco upływający czas. Zwłaszcza, że chirurdzy-celebryci kuszą z ekranu liftingami, botoxami i innymi cudami. Na szczęście ja od wielu już lat nie mam telewizora więc nie bardzo to do mnie dociera. Moje cycki póki co dzielnie wygrywają z grawitacją, a zmarszczka pomiędzy brwiami po prostu świadczy o tym, że intensywnie myślę nad istotą wszechświata ;) Nie muszę też inwestować w implanty pośladków - Jenifer Lopez na pewno zazdrościłaby mi ich rozmiaru. Mogłam więc ze spokojnym sercem zaoszczędzoną kasę zainwestować w odmłodzenie starego fotela. Jemu lifting był zdecydowanie bardziej potrzebny niż mi.
Fotel był w rodzinie Adama od lat. Nikt właściwie nie pamięta z jakiego pochodzi okresu, ale kształty art-deco i bebechy, które miał w środku sugerują okres raczej przedwojenny. Odkopaliśmy go spod sterty gratów w piwnicy naszej poprzedniej kawalerki i postanowiliśmy odratować. Ale od postanowienia do metamorfozy upłynęło prawie tyle czasu, co od debiutu Dody na gorących krzesłach do jej burzliwego rozstania z Nergalem. W kwestii wyglądu Dodzie znacznie się przez te lata polepszyło i czułam, że nasz fotel nie może być gorszy. Myślałam więc długo i intensywnie nad kolorami, wzorami i splotami tkanin. Zastanawiałam się, czy dam radę sama rozprawić się z zardzewiałymi sprężynami. Oczami wyobraźni widziałam sterty pyłu ze szlifowania, itp. I co? I skończyło się jak zwykle pełnym spontanem.
Pewnego
dnia w lipcu zrobiłam sobie przerwę w malowaniu mieszkania i
przespacerowałam do pobliskiego tapicera. Pogadałam, pokazałam zdjęcia i
dwie godziny później fotel już był w warsztacie. Trafiłam na
wspaniałych rzemieślników. Od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam
błysk w ich oczach wiedziałam, że oddałam staruszka w dobre ręce. Bo błysk ten nie wynikał z zaciągania się niezbyt legalnymi ziółkami, ale z pasji. Pani i pan
zbudowali nam praktycznie fotel od nowa. Odczyścili drewno, które na
szczęście było zdrowe, choć na pierwszy rzut oka nie wyglądało.
Wzmocnili pękniętą konstrukcję i strasznie namęczyli się z
zaszpachlowaniem setki dziurek po gwoździkach mocujących poprzednie
obicie. Wymienili sprężyny w siedzisku i wszystkie miękkie wnętrzności.
Ostały się jedynie sprężynki z oparcia. A tkanina? No cóż, zobaczyłam
piękną szarość na wzorniku i w 3 sekundy się na nią zdecydowałam.
Spontaniczne decyzje całkiem nieźle mi czasem wychodzą :)
Cudowne było to, że zostałam zaproszona do wpadania do warsztatu kiedy tylko mam ochotę i podglądania postępu prac. Takich zaproszeń się nie odrzuca, zwłaszcza gdy w mieszkaniu trwa remont, a warsztat tapicera jest przystanek od domu. Przy każdych odwiedzinach z jednej strony cieszyłam się, że mogę dużo zobaczyć, podpytać i nauczyć się a z drugiej gratulowałam sobie w duchu, że jednak nie postanowiłam robić tego sama. Z pewnością nie dałabym rady. Poniżej możecie podejrzeć zdjęcia przed i po. Zrobiłam też fotę w warsztacie na której widać odkryte "plecki" a w nich trawiastą sieczkę. Kto by pomyślał, że sienniczek może być taki wygodny ;)
Cudowne było to, że zostałam zaproszona do wpadania do warsztatu kiedy tylko mam ochotę i podglądania postępu prac. Takich zaproszeń się nie odrzuca, zwłaszcza gdy w mieszkaniu trwa remont, a warsztat tapicera jest przystanek od domu. Przy każdych odwiedzinach z jednej strony cieszyłam się, że mogę dużo zobaczyć, podpytać i nauczyć się a z drugiej gratulowałam sobie w duchu, że jednak nie postanowiłam robić tego sama. Z pewnością nie dałabym rady. Poniżej możecie podejrzeć zdjęcia przed i po. Zrobiłam też fotę w warsztacie na której widać odkryte "plecki" a w nich trawiastą sieczkę. Kto by pomyślał, że sienniczek może być taki wygodny ;)
Konstrukcja fotela zakłada zakrycie podłokietników, a mi zależało, żeby tego nie robić. Tapicerzy mieli nie lada zadanie, zarówno z doprowadzeniem drewna do schludnego wyglądu jak i zamontowania tkaniny na plecach i bokach fotela. Ale dali radę. A ja cieszę się z tych zaszpachlowanych śladów po gwoździach (zupełnie jak ze zmarszczek, które pojawiają mi się wokół oczu od uśmiechu), bo dzięki takim drobnym niedoskonałościom widać, że to mebel z duszą, który ma już swoje lata. I jestem pewna, że po tej udanej operacji kolejnych kilkadziesiąt lat życia przed nim.
Jak widzicie w końcu pozbyliśmy się z salonu poprzednich foteli i odnowiony staruszek znalazł godne miejsce. A na co wymieniliśmy drugi fotel? Myślę, że tego się nie spodziewaliście ;) Zajrzyjcie na blog jeszcze w tym tygodniu. Wszystko wyjaśni się w kolejnym wpisie.
Miłego dnia!
Marta
Wow, fotel był piękny w starej wersji, ale zniszczony bardzo. Ale teraz... teraz to mistrzostwo świata! Jest fantastyczny! :) Gratuluję i pozdrawiam! Kasia
OdpowiedzUsuńMi też się podobał w starej wersji. Nawet przez długi czas miałam ochotę obić go malinowa tkaniną, żeby nawiązać do oryginału. Ale nie pasowałby mi wtedy do wnętrza
UsuńNa łóżeczko niemowlęce?
OdpowiedzUsuńhaha, nieee :) to się u nas raczej nie wydarzy. A poza tym kiepsko się siedzi na łóżeczku niemowlęcym ;)
UsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńteż mi się podoba
UsuńMarta wyszło przepięknie i idealnie pasuje fo twoich wnętrz 😊 i nawet nie muszę sobie wyobrażać ile tam pracy tapicerkę włożyli. Sama odnawialM fotel wiec nie dziwię się twojej radości ze ni ty to robiłaś 😉
OdpowiedzUsuńDzięki Iza :) gdyby to była jakaś bardziej typowa konstrukcja, to może bym zaryzykowała. Nawet wymiana pasów i sprężyn mi nie straszna, ale przez konstrukcję łącząca oparcie z podłokietnikami na pewno nie poradziłabym sobie z sensownym obiciem pleców i boków siedziska.
UsuńFotel dostał drugie piękne życie !!
OdpowiedzUsuńczasem operacje plastyczne całkiem nieźle się udają ;)
UsuńExtra metamorfoza :)
OdpowiedzUsuńmiło mi, że Wam też się podoba :)
UsuńPięknie :) Dobra robota!
OdpowiedzUsuńRobota ciężka, ale dobra. Ja nie mogłam się nachwalić, gdy odbierałam fotel z warsztatu.
UsuńJest prześliczny.Teraz wnętrze nabrało indywidualności. Uwielbiam takie staruszki.Swego czasu odnawiałam kultowego Liska.Drewno zrobiłam sama ale tapicerkę powierzyłam fachowcowi.Bałam się zniszczyć tak zacny mebel :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wreszcie mogłam go ustawić w salonie. wnętrze bardzo zyskało dzięki niemu.
UsuńGratulacje! Ciekawie napisane i piękny efekt.
OdpowiedzUsuńJak mam czas i wenę to mi takie długie teksty wychodzą :) Fajnie, że efekt przypadł do gustu.
UsuńMarta, bajka!!! Dobra decyzja z odkryciem podłokietników, teraz fotel wyglada absolutnie cudownie 💕
OdpowiedzUsuńZupełnie zmienił charakter, ale z zakrytymi bokami byłoby za ciężko. Nie pasowałby do naszego wnętrza. Chciałam, żeby był jasny i trochę "odchudzony" dlatego odkryłam podłokietniki, zostawiłam naturalny kolor drewna i wybrałam dość jasną tkaninę.
UsuńObie wersje piękne! (Oczywiście jeśli wyobrazi się sobie, jak fotel wyglądał bez zniszczeń ;)) Strasznie lubię czytać posty o dawaniu nowego życia starym meblom. Mam nadzieję, że i ja kiedyś będę miała okazję przygotować taką metamorfozę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że fotel w wersji "przed" w okresie swojej świetności wyglądał obłędnie. Miał piękny kształt i był bardzo wygodny, a ten soczysty kolor - no bajka! Ale teraz też jest dobrze, tylko inaczej. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy się go pozbyć.
UsuńFantastyczny pomysł z tymi odsłoniętymi bokami :)
OdpowiedzUsuńPomysł, który pociągnął za sobą lawinę problemów przy tapicerowaniu, ale było warto!
UsuńTrzeba zakładać, że nie ma rzeczy niemożliwych i dążyć do swojego - jeśli już naprawdę się nie da zawsze można iść na ustępstwa, ale jeśli się da to klient zadowolony i wykonujący także - bo poznał swoje nowe możliwości :)
Usuńklient zadowolony na maxa :)))
Usuńgenialne ! Mój blog Ma i Bla
OdpowiedzUsuńto niestety nie moja zasługa, ale dziękuję :)
UsuńWow! Nie przypuszczałbym, że z tak zniszczonego fotela można zrobić naprawdę bardzo ładne siedzisko :)
OdpowiedzUsuńZ pierwotnej wersji ostała się tylko drewniana konstrukcja i sprężynki w oparciu więc fotel został zbudowany przynajmniej w połowie od nowa. Było warto.
UsuńGenialna metamorfoza (: Dzięki zdolnościom manualnym można tworzyć coś naprawdę wspaniałego.
OdpowiedzUsuńoj tak, niektórzy rzemieślnicy to prawdziwi artyści
UsuńPrzepiękne :)
OdpowiedzUsuńmiło mi, że podzielacie mój zachwyt
Usuńświetna metamorfoza, wow :)
OdpowiedzUsuńczyli, że warto było tyle na to czekać? ;)
UsuńOstatnie ujęcia..jak z kataologu...sam fotel - dobra robota :)
OdpowiedzUsuńhaha, to nie katalog, to samo życie :)
UsuńJest absolutnie obłędny! Wygląda jak nowy :) Oj, zazdroszczę takich rzemieślników, sama bym oddała kilka swoich mebli do takiego odnowienia.
OdpowiedzUsuńRzemieślnik nie tylko powinien znać się na tym co robi, ale jeszcze ten fach musi być jego pasją - wtedy od razu rzeczy, które tworzy są piękniejsze. I jeszcze miło jak jest uczciwy i nie zdziera z klienta. Ja długo szukałam właściwej osoby, ale się opłaciło
UsuńKurczę super wyszło...pewnie drogo?
OdpowiedzUsuńNie drożej niż kupienie nowego fotela
UsuńMarzy mi się taki fotel ale nie wiem czy finalnie nie zabraknie mi na niego miejsca :)
OdpowiedzUsuń