Tak, byliśmy w Tatrach w szczycie sezonu. Tak, podobno gdzieś były tłumy i kolejki na szczyt. Nie, nie przeszkadzało nam to zupełnie. Jak to możliwe, skoro lubimy być z dziką przyrodą sam na sam? Ano możliwe. Wystarczyło wybrać inne trasy niż Morskie Oko, Giewont i dolina Kościeliska ;)
W tym roku udało mi się tak poustawiać sprawy zawodowe, że pierwszy raz od trzech lat miałam urlop w lecie. Ponieważ kochamy wysokie góry, a ja zdążyłam się za nimi strasznie stęsknić, wybór nie mógł być inny. Polskie szlaki znamy dość dobrze, a poza tym chcieliśmy uniknąć widoku pań w klapeczkach, panów z reklamówkami w ręku, rozwrzeszczanych kolonii, itp., dlatego zdecydowaliśmy się uciec na tydzień w znacznie większe i mniej zaludnione Tatry słowackie. Zamieszkaliśmy w schronisku przy Popradzkim Plesie, które okazało się doskonałą bazą wypadową do wycieczek m.in. na szczyty Koprowego i Rysów. Byliśmy też na Krywaniu i Łomnicy.
Zwykle gdy jedziemy w Tatry i nastawiamy się na dłuższe wędrówki, śpimy w schroniskach. Pozwala nam to zaoszczędzić kilka godzin na włażeniu i złażeniu. Poza tym w schronisku zawsze można poznać fajnych ludzi, często z różnych stron świata. Nic nie może się równać z wieczorami pod rozgwieżdżonym niebem i mglistymi porankami pośród gór. Obserwowanie przy śniadaniu jedzonym na świeżym powietrzu jak chmury powoli unoszą się coraz wyżej, odsłaniając strome szczyty wokół - no bajka! Śpiąc na Słowacji mogliśmy dodatkowo degustować kulinarne specjały naszych sąsiadów. Nie zabrakło więc klasycznego wyprażanego sera i haluszków, ale moje serce podbiło domowej roboty wino z czarnej porzeczki.
Przez cały wyjazd dopisywała nam piękna pogoda. Nawet, gdy podczas wspinaczki szczyty pozostawały w chmurach, to gdy tylko wdrapywaliśmy się na sam wierzchołek, białe morze rozstępowało się i mogliśmy podziwiać niesamowite widoki. Wypatrywaliśmy też typowo tatrzańskich zwierzaków. O dziwo kozice tym razem miały nas gdzieś i nie pokazały się ani razu, ale za to pierwszy raz w życiu widziałam ogromnego orła zataczającego kręgi nad doliną oraz uroczego świstaka, który już był całkiem grubiutki, a przed zimą pewnie zgromadzi jeszcze drugie tyle sadełka.
Z Tatrami trudno się rozstać więc tydzień później wróciliśmy na długi weekend, ale tym razem mieszkaliśmy po polskiej stronie. Wszystko dlatego, że Adam startował w biegu Tatra Fest. Kiedy więc mój chłop męczył się na kolejnym podbiegu, ja wędrowałam dolinkami zapomnianymi przez turystów - tak, po polskiej stronie są takie! Następnego dnia byczyliśmy się na polanie Biały Potok kibicując zawodnikom biorącym udział w różnych konkurencjach Biegu Świstaka. Była to bardzo kameralna impreza organizowana przez klub Wysokogórski w Zakopanem. Czuliśmy się tam swojsko, jak w gronie przyjaciół. Było pyszne jedzenie, fajna atmosfera, dużo dobrej zabawy i śmiechu. A ja nawet jogę pod chmurką z widokiem na górskie szczyty zaliczyłam :) Za rok chętnie znowu się wybierzemy,może tym razem jako zawodnicy, kto wie ;)
Zdjęć jak zwykle zrobiłam bardzo dużo. Na wielu z nich możecie zobaczyć plecy Adama, który nauczył się ignorować moje przystawanie co 5 minut, żeby zrobić jakieś "niesamowite" ujęcie ;) A i ja tym razem załapałam się na kilka fotek. Więc dzisiaj nietypowo poza widoczkami będzie na blogu trochę więcej nas (lub naszych kończyn).
To widoczek z okna naszego pokoju w schronisku. Mogłabym się przyzwyczaić do takiego widoku na co dzień :)
Kto dostrzeże wagonik kolejki wjeżdżającej na szczyt Łomnicy?
A tam w oddali, na szczycie Wysokiej stoi grupka zdobywców - widzicie te mróweczki?
Te kilka dni w górach doładowało mi baterie na maxa. Było mi to bardzo potrzebne. Zmiana otoczenia, więcej ruchu, bliskość przyrody, obłędne widoki. Czas dla siebie. Czas dla nas. Dawno tak nie odpoczęłam.
A jak Wam minęły wakacje?
PS. Pamiętacie o KONKURSIE? Czasu coraz mniej więc zapraszam do komentowania i udostępniania.
Miłego dnia!
Marta
Haha skąd ja to znam z tym przystawaniem na zrobienie fotki :-D Dlatego zawsze chodzę na przodzie, żeby nikt w kadr nie właził ;-)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że Tatry Słowackie są dla mnie wciąż do odkrycia. I chyba niedługo się to stanie, bo po ostatnich wyprawach w nasze Tatry jestem zdegustowana tymi nieprzystosowanymi do otoczenia tłumami :-( To okropne, co się u nas dzieje - masa chuliganów i cwaniaczków, którzy nie zawahają się zadzwonić po TOPR, kiedy nogi ich rozbolą. Grr! Chociaż Tatry ciągną mnie jak magnes, ostatnio wybieramy Beskid Śląski i Żywiecki, też pięknie!
Fotki cudowne! Kto wie, może kiedyś spotkamy się na szlaku? Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-)
Beskidy też kocham i dobrze znam. I Bieszczady. I Gorce. I Pieniny... :)))
UsuńW tych górach można wspaniale wypocząć z dala od tłumów, co bardzo sobie cenię. Takie relaks na maksa z piękną przyrodą wokół i ciekawymi historiami ludzi, których tam poznaję. No uwielbiam!
Niesamowite zdjecia!
OdpowiedzUsuńBo Tatry są niesamowite ;)
UsuńMy też w tym roku wybraliśmy słowacką stronę Tatr. Wczoraj wróciliśmy. Bazą wypadową była dla nas Bukowina Tatrzańska, do której mamy słabość i sentyment. Ponieważ nasza skromna i wesoła ekipa obejmowała m.in. dzieci w wieku 3-8-13 lat oraz siedemdziesięcioletnią najukochańszą i najdzielniejszą Babcię, postawiliśmy raczej na wycieczki niż prawdziwe chodzenie po górach. Udało nam się "zaliczyć": Dolinę Białej Wody (no prawie), Szczyrbskie Jezioro, Stary Smokowiec i Hrebienok, Bielańską Jaskinię, Starą Lubowlę... A poza tym: termy, pikniki w Małem Cichem i ognicho w Bukowine, a nawet jakiś koncert na lokalnej imprezie. Słowacja traktowana przez nas do tej pory w zasadzie tylko jako kraj tranzytowy, okazała się piękna i gościnna... Pozdrawiam, Justyna
OdpowiedzUsuńW Starym Smokowcu i Szczyrbskim plesie też byliśmy. I w Popradzie i Kieżmarku. Pięknie tam, prawda? Ja chętnie będę tam wracać i może następnym razem też zabierzemy naszą sprawdzoną, wielopokoleniową ekipę ;)
UsuńAch, zapomniałam wyrazić zachwyt nad zdjęciami, co niniejszym czynię! Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć zdjęcia nawet w połowie nie oddają tych zapierających dech widoków.
UsuńKocham góry i tak miło obejrzeć takie piękne zdjęcia, bo w tym roku tych pięknych widoków na żywo u mnie niestety zbrakło...
OdpowiedzUsuńJa niestety przez dwa ostatnie lata nie mogłam odwiedzić Tatr, ale w tym roku nie odpuściłam. Mam nadzieję, że i Tobie uda się piękne, górskie widoki na żywo obejrzeć. Może po prostu w czasie innej pory roku?
Usuńsuper piękne ujęcia, jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podobają :)
UsuńPiękne klimaty :) Ahh idzie się zakochać w tych Tatrach po raz n-ty...
OdpowiedzUsuńTatry mają w sobie takie niesamowite coś, że niezależnie od pory roku wyglądają bajkowo. Można się zakochać bez pamięci
UsuńPiękna fotorelacja :) też uwielbiam Tatry :)
OdpowiedzUsuńa zatem może do zobaczenia kiedyś na szlaku?
UsuńSuper widoki!
OdpowiedzUsuńnie do podrobienia :)
UsuńJa w tym roku byłam dwa razy nad morzem ale w góry mam zdecydowanie bliżej więc może wybiorę się tam na weekend - do tego jak Ty zachęcasz zdjęciami :)
OdpowiedzUsuń