Dzisiaj znowu zostanę weekendową słomianą wdową. Adam jedzie z kolegami na zimowe wspinanie w Tatrach. Nie bardzo mi się ten pomysł podoba. Mam w sobie jakiś wewnętrzny niepokój, że coś złego może się wydarzyć. W końcu Tatry zimą, to jednak nie przelewki.
Staram się jednak myśleć pozytywnie i wmawiać sobie, że te kilometry lin i kilogramy żelastwa na coś się przydadzą. Kask, raki, czekany... na pewno będzie bezpiecznie. Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek wygra z pogonią za adrenaliną i cały wyjazd będzie fajną zabawą i przygodą...
Może jak powtórzę to sobie jeszcze z jakiś milion razy, to w to uwierzę i przestanę się denerwować :)
Marta
Eh... te męskie wyprawy!
OdpowiedzUsuńJa też będę weekendową słomianą....ale starą panną :p
chachacha :D :D :D dobre :)
OdpowiedzUsuń