Jeszcze jakiś czas temu miałam nadzieję, że zrobienie podłogi zajmie panu Zdzisiowi kilka dni. Mieliśmy pojechać na urlop, a po powrocie zobaczyć nową, śliczną, gładką, pobieloną i zaolejowaną podłogę. Niestety prace trwają już trzy tygodnie i końca nie widać. Wszystko przez to, że było sporo fragmentów do zaszpachlowania, a szpachla nie chciała z panem Zdzisławem współpracować. Nie będę się na ten temat rozpisywać, bo sytuacja jest już podobno pod kontrolą, ale niestety jeszcze to trochę potrwa. Na razie wygląda tak:
Bez obaw, te plamy to po prostu mokre drewno - efekt sprzątania pyłu powstałego przy cyklinowaniu.
W kuchni piętrzą się na stertach graty: meble, narzędzia, itp. Wszystko pokrywa okropny pył. Ciekawa jestem ile czasu będziemy się go pozbywać z różnych zakamarków.
Podczas, gdy szpachla i podłogi schną, pan Zdzisio postanowił zająć się wycinaniem i montowaniem blatów pod umywalki i obudową wanny. Może uda się też pomalować ściany ostatnią warstwą farby. Trzymajcie kciuki, żeby sprawnie poszło, bo już nie mogę się doczekać przeprowadzki.
Są też dobre wiadomości. Po dwóch i pół miesiąca dostaliśmy wpis do hipoteki i zamknęliśmy załatwianie spraw bankowo-kredytowych. Ale żeby nie zabrakło nam rozrywki, zaczęłam załatwiać różne formalności w spółdzielni. Byłam tam już dwa razy. Odwiedziłam rożne panie w trzech pokojach, niektóre po dwa razy. U każdej pani musiałam zgłaszać inne sprawy, tak jakby nie można zrobić tego w "jednym okienku". Za każdym razem wypełniałam różne druczki, a kilka dostałam nawet na wynos. To oznacza, że muszę panie znowu odwiedzić w najbliższym czasie. Normalnie, aż się nie mogę doczekać :)
Miłego dnia!
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.