piątek, 21 września 2018

Jeden dzień w Helsinkach

Od naszej wizyty w Helsinkach minął już rok. Chyba najwyższa pora, żeby wreszcie pokazać co nieco na blogu, opisać nasze subiektywne wrażenia i podpowiedzieć, co warto w tym mieście zobaczyć. Przygotujcie się więc na sporą porcję zdjęć i wrażeń.

Helsinki odwiedziliśmy dość spontanicznie. Wystarczył telefon od przyjaciół mieszkających w fińskiej miejscowości Rauma (pisałam o niej TU i TU) akurat, gdy siedzieliśmy w jednej z kawiarni w Talinie i już następnego dnia płynęliśmy promem do Finlandii. Postanowiliśmy, że poza wizytą u przyjaciół, przeznaczymy jeden dzień na to, żeby zwiedzić stolicę. I choć pewien niedosyt pozostał, to wydaje się, że udało nam się zobaczyć prawie wszystkie najważniejsze miejsca na turystycznej mapie miasta.


Najfajniejsze w wyprawie promem jest to, że port znajduje się praktycznie w samym centrum miasta. Dopływając do przystani mija się niezliczoną ilość skalistych wysepek. Można podziwiać typowo skandynawskie czerwone domki, a także jedną z atrakcji turystycznych - zbudowany na wyspach fort Suomenlinna.

Centrum Helsinek nie jest duże i wszystkie najciekawsze miejsca da się zobaczyć w jeden dzień, wykorzystując do tego celu własne nogi. Porzuciliśmy więc samochód na jednym z parkingów obok przystani promowej i po kilku minutach spaceru mieliśmy na wyciągnięcie ręki wszystkie najważniejsze punkty w mieście. Jest jeden haczyk. Jest tu sporo pagórków więc dla nas - ludzi z nizin, nieprzyzwyczajonych do łażenia w mieście pod górkę - było to pewne zaskoczenie.

SKY WHEEL 

Nad samym brzegiem przystani promowej wzrok przykuwa duży Diabelski Młyn, z którego wagoników można podziwiać panoramę miasta. Jest on ustawiony w centrum rekreacyjnym stanowiącym coś w rodzaju plaży miejskiej. Są tu leżaki, baseny, kawiarnie. Całość architektury genialnie nawiązuje do miejsca i swoim kształtem przypomina statek. Miejsce idealne na upalny dzień w mieście.



KAUPPATORI

Kawałeczek dalej znajduje się plac targowy. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć białe parasole, pod którymi ustawione są liczne stragany. To dość ciekawe miejsce. Można tu kupić zarówno świeże owoce i warzywa jak i skórę renifera, czy swetry w typowo skandynawskich wzorach. Trochę mydło i powidło. My polowaliśmy na dżem z morwy. Zauważyłam, że zakupy robi tu sporo lokalnych mieszkańców i ceny nie wydają się zbyt wygórowane.


TUOMIOKIRKKO

Centralny punkt tej części miasta stanowi luterańska katedra. Jej biała fasada z majestatycznymi kolumnami i miedzianymi kopułami przyciąga wzrok i góruje nad Helsinkami. Można do niej dojść małymi uliczkami prowadzącymi prosto z placu targowego. Lubię oglądać wnętrza kościołów, bo zwykle jest nich dużo ciekawych zabytków, malowideł, itp., ale tutaj na to nie liczcie. To kościół luterański, a więc wystrój jest bardzo prosty i skromny.
Katedra stoi na placu Senackim. W jej okolicach usytuowane są klasycystyczne budynki administracji rządowej, uniwersytetu i niewielkie, kolorowe kamieniczki. Ciekawostkę stanowi również stojący na placu pomnik rosyjskiego cara Aleksandra II (nie załapało się tutaj żadne zdjęcie). To pozostałość z czasów kiedy Finlandia była pod panowaniem rosyjskim. Podobno to jedyny pomnik cara poza Rosją.



ULICA ESPLANADI

Spod katedry wróciliśmy na ulicę Esplanadi. Doszliśmy nią aż do teatru Svenska stojącego u jej wylotu. To chyba najładniejsza ulica w mieście. Stoją przy niej wspaniale zdobione secesyjne kamienice z luksusowymi sklepami i licznymi ogródkami restauracyjnymi. Środkiem, pomiędzy alejami drzew, ciągnie się deptak, a na nim - jak to zwykle w takich miejscach - można spotkać ulicznych grajków, mimów, stylowych sprzedawców lodów, itp. Przy tej spacerowej alei stoi restauracja Kappeli - chyba najpiękniejsza restauracja jaką widziałam. Zachwycił mnie ażurowy budynek. Jego fasada wygląda jak koronka z miedzi i szkła. To jedna z najstarszych restauracji w Helsinkach i wieść gminna niesie, że również jedna z najdroższych ;)





ULICA ALEKSANTERINKATU

Spacerując pomiędzy przepięknymi kamienicami doszliśmy do głównej ulicy w mieście, czyli Aleksanterinkatu (zdjęcie z tramwajem). Co ciekawe, ona również nosi nazwę na cześć cara Aleksandra - tak, po stu latach od odzyskania przez Finlandię niepodległości nadal nazwy ulic pozostały niezmienione.
Przy tej ulicy znajduje się sporo ważnych i reprezentacyjnych budynków, w tym zabytkowy dom handlowy z lat 30-stych Storgatan. Cała okolica jest typowo handlowa. Znajdziecie tu dużo sklepów znanych marek. Nie brakuje również tych fińskich, jak np. Marimekko.




HELSINGIN PAARAUTATIEASEMA

I tak oto doszliśmy do jednego z najbardziej charakterystycznych zabytków w mieście - dworca kolejowego. Budynek ten stoi już sto lat. Został zbudowany w stylu secesyjnym. Powiedzieć o nim, że jest spektakularny, to nic nie powiedzieć. Już z daleka widać wysoką wieżę zegarową zwieńczoną zielona kopułą. Gdy podchodzimy bliżej wyłania się ogromna hala skrywająca wewnątrz perony. Przy głównym wejściu stoją cztery monumentalne posągi trzymające latarnie w kształcie kuli ziemskiej. Budynek zdecydowanie wyróżnia się spośród otoczenia. Myślę, że to ten rodzaj architektury, którą jedni kochają, a inni nienawidzą. Mnie się podoba.



ARCHITEKTURA

Obok dworca znajduje się spory plac, przy którym usytuowane są muzea i siedziby znanych banków. Podobno w zimie na tym placu jest duże lodowisko pod chmurką. Trzeba przyjechać i sprawdzić ;) W lecie też kręci się tu sporo ludzi. To jeden z głównych punktów przesiadkowych do metra, autobusów i tramwajów. A jak ktoś chce odpocząć, to może przysiąść na ławeczce obok pomnika pisarza Aleksisa Kivi. My nie odpoczywaliśmy, tylko ruszyliśmy dalej. Jak zwykle kręciliśmy się po uliczkach, zaglądaliśmy w bramy i podziwialiśmy dobrze zaplanowaną urbanistykę i piękną architekturę kamienic. Trzeba też pamiętać, że miasto było wielokrotnie niszczone podczas wojen szwedzko-rosyjskich więc nie ma co szukać tutaj czegoś w rodzaju starego miasta. Ale secesyjne kamienice wynagradzają z nawiązką brak małych, słodkich domków. Na poniższych zdjęciach widać, że Helsinki wcale nie są takie płaskie, jak to się na pierwszy rzut oka wydaje ;)





PORT

Spacerując, zatoczyliśmy koło i z powrotem dotarliśmy nad wybrzeże Zatoki Fińskiej. Północne wybrzeże Bałtyku bardzo różni się od dobrze nam znanego, południowego. Tutaj morze tworzy liczne zatoczki. Jest masa mniejszych i większych wysepek. Helsinki obejmują swoim zasięgiem nie tylko stały ląd, ale również część tych skalistych wysp. I to ma ogromny wpływ na architekturę miasta. Jest tutaj bardzo dużo mniejszych i większych marin. Wydaje się, że każdy szanujący się Fin ma swój jacht, motorówkę, albo chociaż łódkę z wiosłami. Część z tych małych porcików mijaliśmy, gdy przejeżdżaliśmy przez miasto w drodze do Raumy. Ale chyba najbardziej znanym jest port w centrum. Zaczyna się zaraz obok Diabelskiego Młynu, tylko trzeba pójść w przeciwną stronę niż na plac targowy i ulicę Esplanadi. W porcie stoją zarówno zabytkowe jak i całkiem współczesne jachty. Część z nich można wynająć i wyruszyć w rejs po wyspach archipelagu. Kamienice przy nabrzeżu portowym z pewnością należą do jednych z najładniejszych w mieście. Te wieżyczki, te wysokie okna, ten widok - no nie wzgardziłabym, gdyby ktoś zechciał mi podarować mieszkanie w jednej z nich.







USPENSKIN KATEDRAALI

Nad centrum Helsinek góruje tak naprawdę nie jedna, a dwie świątynie. Poza białą katedra luterańską jest jeszcze ceglasty sobór Zaśnięcia Bogurodzicy - kolejna pozostałość po czasach panowania rosyjskiego. Świątynię można zwiedzać, co bardzo wam polecam. Jest pięknie zdobiona, jest w niej wspaniałe światło i jak w każdym prawosławnym kościele - pięknie pachnie kadzidłem.




WYSPA KATAJANOKKA

Sobór Uspenskin znajduje się na wyspie Katajanokka. Warto spędzić na niej trochę czasu. Ciekawe są zwłaszcza ceglaste zabudowania portowe znajdujące się u podnóża świątyni. W starych dokach odnalazły swoje miejsce liczne kawiarenki i restauracje. Miłośnicy designu będą zachwyceni, bo każde z wnętrz jest świetnie urządzone i ma niepowtarzalny klimat. Warto zrobić tu sobie przerwę i przysiąść na kawę z widokiem na port.




Poniżej jeszcze kilka fotek z widokiem na budynki różnych urzędów i piękne kamienice. Zwróćcie uwagę na skały widoczne na jednym ze zdjęć. To taki typowo fiński obrazek. Takie skały można tu spotkać na każdym kroku. Są w mieście, są przy autostradach, są na morskim wybrzeżu. Podoba mi się jak Finowie wkomponowują swoją architekturę w zastaną przyrodę.






VANHA KAUPPAHALLI

Jak widać na zdjęciach w Helsinkach nie brakuje kawiarni i restauracji. Są też kawiarnie tematyczne nawiązujące do typowych fińskich tematów, jak np. ta poświęcona muminkom (połączona ze sklepem z muminkowymi akcesoriami) lub urządzone z wykorzystaniem jedynie fińskiego designu. Jeśli jednak chcielibyście zjeść coś konkretnego w przystępnej cenie, to polecam wam odwiedziny w zabytkowej hali targowej Vanha Kauppahalli, która stoi przy przystani promowej, dokładnie na przeciwko Diabelskiego Młyna. Wnętrze hali to ciąg stylowo urządzonych sklepików i restauracyjek. Można tu dostać przysmaki z całego świata, ale ja polecam szczególnie fińskie specjały. My kupiliśmy tutaj obiad na wynos i zjedliśmy go, siadając tak jak wiele innych osób, na schodkach przy nabrzeżu skąd mieliśmy widok na całą przystań.


DESIGNMUSEO

Jadąc do Helsinek miałam w tyle głowy nieśmiałe marzenie, żeby odwiedzić tamtejsze muzeum designu. Wyszłam jednak z założenia, że skoro mamy do dyspozycji jeden dzień, to lepiej wykorzystać czas wędrując po mieście i chłonąc jego klimat, niż zamykając się w czterech ścianach muzeum. Kiedy jednak późnym popołudniem wędrując artystyczną dzielnicą, pełną świetnych showroomów zawędrowaliśmy zupełnie przypadkiem pod drzwi muzeum, poczułam, że to jednak przeznaczenie. A ponieważ byliśmy już trochę zmęczeni wielogodzinnym spacerowaniem, Adam namówił mnie, żebyśmy obejrzeli wystawy. I to była bardzo dobra decyzja.

Jeśli lubicie fińskie wzornictwo, to nie będziecie zawiedzeni. W muzeum jest wystawa stała, prezentująca dzieła i sylwetki najsłynniejszych fińskich projektantów np. Alvara Aalto. Jest część interaktywna, gdzie samodzielnie można dobierać kolory do wzorów tekstyliów zaprojektowanych przez firmę Marimekko. Można też obejrzeć bardzo ciekawe przykłady wzornictwa przemysłowego - od nart, poprzez ceramikę, meble, aż po telefony nokia. Na piętrze jest miejsce na wystawy czasowe. My mieliśmy okazję obejrzeć m.in. współczesne projekty młodych twórców koncentrujące się na wykorzystaniu nietypowych surowców odnawialnych (jak np. kombucha), ciekawe przykłady małej architektury miejskiej oraz świetne, minimalistyczne przykłady projektów zastawy i szkła stołowego.

W muzeum znajduje się też sklepik, w którym można zbankrutować kupując wspaniałe przedmioty do użytku codziennego i kawiarnia z pyszną kawą, tradycyjnymi drożdżówkami z kardamonem i najmilszą obsługą na świecie. Nie wierzcie w to, że Finowie są introwertyczni i wiecznie naburmuszeni. My spotkaliśmy tylko miłych, otwartych, uprzejmych i pomocnych.

designmuseo

designmuseo

designmuseo

NIETYPOWY NOCLEG

Wracaliśmy do Talina również promem. Wybraliśmy ten, który odpływa jako ostatni ok godziny 22. I to nie tylko dlatego, żeby spędzić jak najwięcej czasu w Helsinkach, ale również dlatego, że na promie można przenocować i jest to chyba najtańszy sposób na nocleg. Prom płynie ok 2 godziny, ale na ostatni kurs można wykupić kajutę  na całą noc. Kiedy ostatni prom koło północy przybija do brzegu Helsinek lub Talina (to działa w obu miastach), większość samochodów i ludzi opuszcza pokład, ale jeśli wykupicie kajutę na całą noc, to możecie zostać na promie do 7 rano. Możecie się też załapać na nocną imprezkę, bo zwykle od 2 w nocy gra jakiś zespół albo DJ. Na szczęście w kajutach nie słychać muzyki więc jeśli zamiast tupnąć nóżką na parkiecie, wolelibyście się wyspać przed dalszą podróżą, to jest taka możliwość ;)

A poniżej widoczek z górnego pokładu promu na zachód słońca nad Helsinkami.


Są niestety w Helsinkach takie miejsca, do których nie dotarliśmy, np. współczesny kościół luterański wykuty w skale Temppeliaukio. Jeśli będziecie mieli okazję, to koniecznie go odwiedźcie, bo to kawał dobrej architektury. My przynajmniej mamy powód, żeby tu jeszcze wrócić ;)

Miłego dnia!
Marta

2 komentarze:

  1. Helisinki są cały czas na mojej liście podróżniczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego, choć były na mojej liście marzeń, wydawały się odległe, niedostępne i mitycznie drogie. A to wszystko nieprawda. Gdyby nie przypadek i spontaniczna decyzja, pewnie byśmy się nie wybrali, a wystarczy godzina lotu samolotem i udany wypad na weekend gwarantowany! Bardzo polecam

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...