Sformułowanie "odyseja" zobowiązuje, dlatego dziś zapraszam na kolejny wpis na temat fińskiej architektury mieszkaniowej. Tę współczesną mieliście okazję poznać w poprzednim odcinku, a dziś chciałam wam pokazać skąd to wszystko się wzięło. O tak, tradycja to w fińskim budownictwie zdecydowanie coś więcej niż „ładne imię dla dziewczynki”.
Drewniane domy, różnokolorowe elewacje, białe obramowania okien – tak tu się budowało, buduje i zapewne będzie budować. Nudno? O nie!
Zobaczcie jak wygląda zabytkowe centrum miasta Rauma. Zapewniam was, że jakaś mądra komisja, która zadecydowała o wpisaniu tego miejsca na listę światowego dziedzictwa UNESCO, nie pomyliła się i nie zrobiła tego w zamian za garść srebrników. Tu zdecydowanie jest co podziwiać.
Takiej zabudowy jeszcze nigdzie nie widziałam. Na pierwszy rzut oka ciąg kolorowych domków stojących jeden obok drugiego wzdłuż brukowanych uliczek – niby nic specjalnego. Ale drugi rzut oka pada na obramowanie okien i już wiesz, że na twojej karcie pamięci w aparacie może za chwilę zabraknąć miejsca. Każdy dom ma inne okna! Tyle pomysłów! Niby kilka listewek, a ilość rozwiązań nie do zliczenia. A w każdym oknie jakaś tematyczna wystawka z dekoracjami.
Przy trzecim dokładnym spojrzeniu orientujesz się, że wszystkie domy, naprawdę wszystkie, mają pod dachem malutkie kwadratowe okienka. I zaczynasz się zastanawiać, po co? Gdy już zerkasz w górę, dostrzegasz jeszcze piękną stolarkę, której jedyną funkcją jest dekorowanie domu. No i te industrialne lampy – takie same we wszystkich domach.
Co jakiś czas pomiędzy domami wyrastają piękne bramy prowadzące na niewielkie podwórka. Tutaj budowniczowie też zaszaleli. Chyba nie ma dwóch takich samych bram. Niektóre są skromne, inne bardzo bogato rzeźbione i zdobione. Niektóre monochromatyczne, inne wielokolorowe. Coś mi się zdaje, że jak ktoś chciał się wyróżnić spośród sąsiadów, to szalał z bramą 😉 U nas bywa podobnie, a jednak te złote lwy i kolumienki, które czasem spotykam w kraju nad Wisłą, toleruję jakby mniej.
Ponieważ starówka stanowi jednocześnie centrum miasta, jest tutaj obowiązkowo ratusz, plac targowy i kilka uliczek z różnymi sklepami i kawiarniami. Poza ładnymi wystawami i dużą ilością kwiatów ustawianych w donicach, uwagę przyciągają jeszcze ciekawe szyldy. Znajdziemy imbryczek wiszący nad wejściem do herbaciarni, precelka nad cukiernią, binokle nad optykiem, itd. Żadnych obciachowych, krzykliwych banerów.
A to najwęższa uliczka w mieście. Urocze są te kolorowe, krzywe domki o różnej wysokości. Jest tu nawet tabliczka, z której wynika, że to najwęższa uliczka... chyba... bo ja nie znam fińskiego ;)
Jeśli tak jak ja myśleliście, że tradycyjne fińskie domy muszą być w kolorze bordo z dodatkiem bieli, to chyba ten wpis rozwiał wszelkie złudzenia.
Jeśli tak jak ja myśleliście, że w przeszłości Finowie budowali prosto i ascetycznie, to już teraz wiecie, że mieli dużo więcej fantazji (niech dowodem będzie powyższa fotka).
Jeśli komuś Finlandia kojarzy się jedynie z reniferami biegającymi po ulicach, to uprzejmie donoszę, że w Raumie żadnego w centrum nie spotkałam. Jest za to zabytkowa kolejka (oczywiście przerobiona na elektryczną, żeby było bardziej eko), którą można się przejechać i zwiedzić okolicę.
W następnym wpisie planuję zabrać was wirtualnie w bardziej wielkomiejskie rejony. Co powiecie na Helsinki?
Miłego dnia!
Marta
W Finlandii spędziłam pół roku studiując, więc te zdjecia oglądam z prawdziwą przyjemnością.
OdpowiedzUsuńp.s. co prawda na moje studia przypadło prawie 5 miesięcy ostrej zimy i jakieś 2 tygodnie wiosny ale to nie ma większego znaczenia :)
Ja właśnie szykuję się do krótkiego, zimowego wypadu. Mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć coś poza wieczną nocą i śniegiem ;)
UsuńJa nigdy nie miałem okazji wyjechać jeszcze do Finlandii chociaż byłem już w Norwegii i Danii , w przyszłym roku na pewno odwiedzę ten piękny kraj.
OdpowiedzUsuńJa za to nie byłam jeszcze nigdy w Norwegii. Szwecja, Finlandia i Dania zaliczone ;) A tak naprawdę to marzy mi się jeszcze dalszy kierunek, czyli Islandia i Wyspy Owcze
UsuńMiałam okazję być na wymianie uczniów w liceum, przy okazji jakiegoś projektu, w Pristinie i Lahti. Mieszkaliśmy u rówieśników i korzystali z uroków fińskich domków. Potwierdzam, że jest tam cudnie, ale tak ślicznych, jak na Twoich zdjęciach nie widziałam. Wygląda na to, że do Finlandii trzeba będzie jeszcze wrócić :)
OdpowiedzUsuńNo bo to starówka i dlatego pewnie taka urocza. Ale współczesne domki też są świetne.
UsuńPięknie.... z niecierpliwością czekam na kolejny post :)
OdpowiedzUsuńach ta presja :))) A Helskinki, to już zupełnie inna historia.
UsuńPięknie to wszystko wygląda. Jak w bajce.
OdpowiedzUsuńTak się trochę czułam spacerując wśród tych uroczych, kolorowych domków.
UsuńArchitektura w tym kraju jest przepiękna. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zobaczyć to na żywo :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego :) Finowie mieszkają prosto, ale z klasą. To taka funkcjonalna elegancja z szacunkiem do tradycji. Świetna mieszanka.
UsuńBardzo ładne fotografie, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńŚwietny blog. Stronki tego typu bardzo mnie inspirują. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Super
OdpowiedzUsuńpolecam się na przyszłość :)
UsuńFajnie to wygląda :) chętnie bym odwiedziła to miejsce, bo ma swój urok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Piękna prostota.
OdpowiedzUsuńPodobnie do Szwecji :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne widoki. Chętnie bym się tam przejechała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Piękne zdjęcia. Miło było pooglądać. Chętnie wrócę przejrzeć kolejne wpisy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają te domy, cudowne!
OdpowiedzUsuńMiałam okazję być i widzieć na żywo fińską architketurę. Byłam zachwycona :)
OdpowiedzUsuń