wtorek, 7 sierpnia 2018

Jak urządzić małą sypialnię... i o tym co chemia ma wspólnego z wystrojem wnętrz

Siedzę sobie na kanapie. Pije kawę. Patrzę na to nasze mieszkanie, które lubię i w którym dobrze się czuję, i myślę: "ciasne, ale własne". I wtedy mój wzrok pada na stertę listów z banku z informacją o kolejnych ratach kredytu, które dostajemy co miesiąc. Szukam więc w głowie innego powiedzenia i dochodzę do wniosku, że stwierdzenie, że "czuję miętę" do naszego mieszkania byłoby całkiem na miejscu, gdyby nie fakt, że w domu nie ma nic miętowego, a ja nie jestem fanką ziołowych herbatek. Jest za to ściana w kolorze butelkowej zieleni. Przypadek? Nie sądzę ;) Ale nie znam chyba żadnego powiedzenia wyrażającego sympatię za pomocą porównania do mocniejszych trunków.

Pozostaje mi więc jedynie stwierdzić, że "jest między nami chemia". Dziwna to myśl, jak na kogoś, kto miał kiepskie stopnie z tego przedmiotu, ale nauczyłam się na nim co to jest reakcja łańcuchowa. I z całą stanowczością mogę stwierdzić, że podczas urządzania mieszkania zostałam takim ekspertem w tym temacie, że mogliby mnie zatrudnić w jakimś centrum badań jądrowych. U nas jedna mała zmiana inicjuje całą serię kolejnych. A wszystko dlatego, że nieustannie próbuję w jakiś sensowny sposób pomieścić nasz dobytek.


Już jakiś czas temu doszliśmy do tego, że to mieszkanie jest dla nas za małe. Wszystko przez nasze różne pasje. Nie umiemy żyć bez książek i choć część oddajemy, to i tak jest ich coraz więcej. Przyrasta ilość sprzętu turystycznego, fotograficznego i niezbędnego do uprawiania różnych sportów. Rozwój osobisty i zawodowy jest przyczyną gromadzenia kolejnych papierów, a zamiłowanie do majsterkowania skutkuje kolekcjonowaniem niezbędnych narzędzi. Zdecydowane przydałby się jeszcze jeden pokój. A jakby się tak mocniej rozmarzyć to i garaż, w którym oprócz samochodu dałoby się upchnąć kilka rowerów i kajak górski. 
Póki co marzenia pozostają marzeniami, a ja postanowiłam po prostu kupić nowe szafki i wcisnąć je do najmniejszego pokoju, czyli 12-sto metrowej sypialni, na dotychczasowe miejsce regału. A regał powędrował do salonu w miejsce lampy. A lampa do jadalni... teraz już rozumiecie o co chodzi z tą reakcją łańcuchową?

Sypialnia w ciągu ostatnich lat miała już kilka odsłon. Rok temu przeszła największa dotychczasową metamorfozę, po tym jak pomalowałam jedną ścianę na głęboki kolor morskiej zieleni. Minęło kilkanaście miesięcy, a mi się nadal nie znudziło. Dowiesiłam tylko dwa obrazki i kwiat i uważam, że wygląda to całkiem nieźle i dodatkowo poprawia proporcje pokoju. 




Największa nowość, czyli szafki, to  ikeowski model Ivar, który chociaż jest opisany na stronie i w katalogu, to  jest prawie nie do zdobycia. Polowałam na te szafki kilka miesięcy, aż w końcu pare sztuk pojawiło się w sklepie. Oczywiście, jak to u mnie zwykle bywa, nie obyło się bez przygód przy kupowaniu, ale ważne, że się udało. Zależało mi na tym modelu z trzech powodów: prostego designu, dobrej ceny i tego, że szafki są zrobione z litego drewna. Jednak nie byłabym sobą, gdybym ich choć trochę po swojemu nie przerobiła. 

Ług, biały olej i kilkanaście godzin spędzonych z pędzlem na balkonie dały efekt nie tylko wakacyjnej opalenizny na mojej skórze, ale również dopasowania kolorystycznego szafek, do wszystkich pozostałych drewnianych elementów w mieszkaniu. W ten sam sposób mamy pobielone drzwi, parapety, podłogę i blat w kuchni. Lubię ten efekt, bo drewno zachowuje swoją naturalną strukturę, widać wszystkie słoje, a jednocześnie jest rozbielone i nie żółknie pod wpływem światła. Ług ma również właściwości utwardzające drewno więc idealnie sprawdza się przy zabezpieczaniu miękkich, sosnowych desek.


 



W sypialni, tak samo jak w pozostałych pokojach, mamy sporo kwiatów. Trzymam tutaj głownie rośliny, które lubią mieć jasno, ale źle znoszą mocne, południowe słońce. Okna pokoju wychodzą na wschód więc teoretycznie popołudniu powinno tu być sporo cienia, ale mamy takie szczęście, że w słoneczne dni światło odbija się od okien bloku stojącego obok i nasza sypialnia tonie w ciepłych promieniach zachodzącego słońca. Widać ten efekt na niektórych zdjęciach w tym wpisie.









Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć ten sam kąt pokoju przed zmianami. Szafki powiesiliśmy w pewnej odległości nad ziemią, żeby dodać im trochę lekkości. Zależało mi, żeby nie zagraciły i nie przytłoczyły tego i tak malutkiego wnętrza. W planach jest również powieszenie gitary na ścianie, obok szafek. Marzyła mi się tam półka z kolekcji ypperling Ikea, ale jest niedostępna więc muszę inaczej zapełnić to miejsce. Nadal nie zamierzam wieszać niczego na ścianach nad łóżkiem. Ten pokój jest naprawdę mały i potrzebuje nieco oddechu i zachowania właściwych proporcji optycznych.

A co schowaliśmy w szafkach? Głównie papiery, różne dokumenty, gazety z którymi nie możemy się rozstać itp. W ten sposób odzyskaliśmy trochę miejsca na naszej biblioteczce w salonie. Dodatkowy regał przeniesiony z sypialni pozwolił na poprzestawianie książek, albumów ze zdjęciami i płyt z muzyką. Znalazło się miejsce na półce żeby wyeksponować stare aparaty fotograficzne, itd. No wiecie - reakcja łańcuchowa ;)


Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tej zmianie. 

Czy są tu jacyś "szczęśliwi posiadacze" pokojów tramwajów, klaustrofobicznych sypialni, nieustawnych mieszkań w bloku, itd? Może jakiś klub założymy? Pomyślę nad chwytająca za serce nazwą ;)

Miłego dnia!
Marta

9 komentarzy:

  1. Dokładnie taki klimat chciałabym uzyskać w mojej - tworzącej się właśnie na poddaszu - sypialni :) Dzięki za inspirację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był taki okres w moim życiu, gdy mieszkałam we Francji i miałam sypialnię na poddaszu niewielkiego pałacyku. Mam sentyment do takich pokojów. Twoja na pewno będzie piękna i klimatyczna.

      Usuń
  2. Fajnie, że jest urządzona tak po swojemu, a nie katalogowo. Ma bez wątpienia swój klimat. Fajowo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że metraż nie jest dwa razy większy. Wtedy dopiero bym zaszalała i byłoby naprawdę "po mojemu" ;)

      Usuń
  3. Ale pięknie zielono u Ciebie. Zresztą cały pokój wprowadza relax. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna sypialnia :) a powiedz jak zawiesiliscie szafki, na jakiejś szynie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się taki zielony kolor na ścianach, jak na jakiejś jednej się da to nie będzie za ciemno w pokoju właśnie. Brawo za pomysł, sypialnia śliczna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super artykuł. Zielona ściana wygląda świetnie. Idealnie pasuje do aranżacji sypialni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super pomysły oraz atrakcyjny blog!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...