Jestem jedną z tych nielicznych kobiet, które nie lubią kupowania ciuchów. Wyjście na takie zakupy zwykle kończy się totalną porażką, zepsutym humorem na kolejnych kilka dni i rozkwitem kompleksów. Zawsze mam problem ze znalezieniem ubrań, które mi się podobają, dobrze na mnie leżą, są uszyte z porządnych tkanin i nie staną się szmatą po dwóch praniach. Byłoby też dobrze, gdyby jeszcze ceny miały przystępne. Najczęściej nie mogę znaleźć nic, co spełniałoby wszystkie te warunki. Wtedy na pocieszenie kupuję sobie coś do mieszkania. Co tam, że nie mam się w co ubrać. Dobrze, że przynajmniej mogę się ładnymi przedmiotami otaczać. W tym tygodniu nabytkiem-pocieszajką jest duża taca. Kupiłam ją po tym jak kilkugodzinne przemierzanie centrum handlowego, wyszukiwanie, przymierzanie, itd. zakończyły się zupełnym niepowodzeniem.
Już jakiś czas rozglądałam się za tacą, która dużo pomieści i jednocześnie będzie miała wysoki brzeg, żeby nic z niej przypadkiem nie zjechało. I znalazłam, jak zwykle przypadkiem, w TK Maxx. Taca posłużyła mi za tło dzisiejszych zdjęć. Ale głównym punktem programu jest kryształowa szkatułka. To kolejny skarb po przodkach w naszej kolekcji staroci. Nie przepadam za kryształami. Zupełnie nie są w moim stylu. Ale to pudełeczko, dzięki swojej prostej formie, skradło moje serce.
Zdjęcia niestety robiłam bez filtra polaryzacyjnego, dlatego w szkle odbija się światło. Może kiedyś w końcu sobie kupię. Używacie czasem takiego filtra? Polecacie?
Dzięki dzisiejszej słonecznej pogodzie poczułam, że pora zabrać się za prace ogrodnicze. Zabrałam z balkonu mój krzak mięty. Ogołociłam go z suchych pędów, podlałam, postawiłam w ciepłym miejscu i czekam na zielone łodyżki. Mam nadzieję, że mięta nie przemarzła i wyrośnie tak obficie jak w zeszłym roku. Melisa niestety nie przetrwała więc się z nią dzisiaj pożegnałam. Posadziłam kiełki, zrobiłam przegląd w nasionach i doniczkach, wpisałam ziemię na listę zakupów. W tym tygodniu zamierzam zacząć sadzić. Na pierwszy rzut jak zwykle pójdą zioła. Ale może jakieś kwiatki też się trafią.
A jak Wam mija weekend? Pracowicie, czy leniuchujecie?
Przypominam, że trwa wiosenne candy. Wszystkich stęsknionych za wiosną, kolorami i kwiatami zapraszam do zabawy :)
Miłego dnia!
Marta
Weekend jest baaaardzo leniwy,no może coś tam porobiłam ale ogólnie leniuchuję-kiedyś trzeba;) filtr z chęcią używałabym ale zamiast niego wciąż kupuję inne rzeczy;) a co dociuchów to mam tak samo,szukam i szukam i nic:P
OdpowiedzUsuńTa kryształowa szkatułka rzeczywiście bardzo piekna.
OdpowiedzUsuńMyślę, że do wiele dekoracji może Ci sie przydać.
Pozdrawiam cieplo
Szkatułka prześliczna:-))
OdpowiedzUsuńTakie szkatułki kojarzą mi się z królewną śnieżką:) jest śliczna i te suszone różyczki pięknie w niej wyglądają.
OdpowiedzUsuńWeekend niestety b. pracowity:(
pozdrawiam i słonecznej niedzieli życzę,
Marta
och bardzo ładne te szkatułki troszkę baśniowe...:) Marta ma racje:) no i idealne na suszone kwiaty wszelakie:)))
OdpowiedzUsuńu mnie odpoczynek górą
trzeba zregenerować siły i przygotować się na intensywny tydzień
buziaki
Ja mam podobnie, idę do sklepu tylko wtedy kiedy muszę, a w dodatku tylko do tego, w którym wiem, że kupię. Nie lubię rozglądania się, przeszukiwania wieszaków. Wiem czego poszukuję, gdy nie rzuci mi się w oczy pytam sprzedawcę kupuję i wychodzę lub wychodzę od razu ;)
OdpowiedzUsuńPiękna ta szkatułka, a jeszcze piękniej prezentują się w niej te różyczki :)
Ta szkatułka to istne cudo!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń