piątek, 21 grudnia 2012

Ufff... jednak będą prezenty!

Mimo wielu zapowiedzi, katastroficznych przepowiedni, artykułów prasowych, a nawet wystąpień na forum ONZ, nie było dzisiaj końca świata. W ogóle nie bardzo rozumiem całe to zamieszanie z końcem kalendarza Majów. Mój się kończy co roku i jakoś nie robię wokół tego takiego wielkiego halo :)
Na szczęście koniec świata został tymczasowo przesunięty o jakieś kolejne sto lat, w związku z czym nie zmarnują się prezenty, które przygotowałam w tym roku na Święta. 


Nie lubię kupowania prezentów na ostatnią chwilę. Zwykle staram się ogarnąć temat jeszcze w listopadzie, a potem tylko dokupuję drobiazgi. Dobrze, że w tym roku też tak zrobiłam, bo nie wiem jak bym  zorganizowała poszukiwanie ponad 30 podarunków (nie ma to jak dwie duże rodziny) przy trwającej prawie 2 tygodnie chorobie. I w ten oto sposób większa część prezentów już od tygodnia zapakowana czeka na wigilijny wieczór.
A z pakowaniem jest u mnie tak, że dłuuuugo trwa, bo właściwie nie uznaję gotowych torebek. Toleruję je tylko kiedy prezent ma dziwaczny kształt i trudno go zapakować. W przeciwnym wypadku zawsze pakuję w papier i co roku robię różne etykietki. W zeszłym roku był szary papier i kolorowe etykietki zrobione z wzorników farb. Super to wyglądało. W tym roku miałam bardziej ozdobny papier więc etykietki zrobiłam skromniejsze. Wykorzystałam tekturki i taśmę dekoracyjną w kontrastujących z papierem odcieniach czerwieni. I jest tak:




Jutro mam zamiar kupić i ubrać choinkę, a potem lecę do mamy pomagać w przygotowaniach do wielkiej rodzinnej Wigilii. Mam nadzieję, że grafik będzie przewidywał dla mnie jakieś roboty kulinarne, a nie sprzątanie domu ;) Nastawiam się więc na lepienie setek uszek i pierogów. I na wyjadanie oczywiście! 
Lubię ten czas przygotowań. Wtedy czuję wreszcie atmosferę Świąt. Jest sporo śmiechu, przekomarzania się i takiego pozytywnego zamętu. Przedświąteczne przygotowania u babci, to jedne z milszych wspomnień z dzieciństwa. Pewnie dlatego, że można było hurtowo wyjadać surowe ciasto drożdżowe rosnące w wielkiej misie i czekające na przemianę w strucle z makiem. A musicie wiedzieć, że ja odkąd pamiętam, większość ciast wolałam wyjadać na surowo niż w wersji upieczonej. I może dlatego teraz, gdy coś piekę, ciągle mi zakalce wychodzą?
A jak Wasze przygotowania do Świąt? Gotujecie? Sprzątacie? Pakujecie prezenty?

Miłego dnia!
Marta

9 komentarzy:

  1. te tasiemki wyglądają uroczo :) uwielbiam jak prezenty są ładnie zapakowane, wtedy zawartość cieszy mnie 2x bardziej ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja poproszę taki jeden ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Papier do pakowania masz naprawdę piekny i bardzo fajnie wyglądają etykiety dołączone do niego:) jak byłam mała i mama piekła ciasto to zawsze dostawałam miskę do wylizania;) dzisiaj dalej wylizuję, a ciasto na kruche ciasteczka mogłabym kilogramami wyjadać;)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha to mówisz, że znowu koniec świata został przełożony?, no powariowali :P :P
    Żebym ja potrafiła tak się uwijać z prezentami jak Ty byłoby cudownie. Ale ja na swoje usprawiedliwienie, żeby nie było, że jestem śmierdzącym leniem mogę powiedzieć, że mam zrobione już uszka, zaczęłyśmy produkcję już jakieś 3 tygodnie temu :) mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Marta , piękne te etykietki, prezenty też prezentują się bardzo sympatycznie...u mnie post w podobnym temacie i klimacie. zapraszam Cię serdecznie na blog i do grona moich obserwatorów Gosia z http://homefocuss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie zapakowane :-) Cudne etykiety i taśmy. Ja również lubię pakować w papier, nawet te o nieregularnym kształcie :-)
    Z dziecińtwa pamiętam jak oblizywałam tłuczek od ciasta i mama mówiła, żeb panienki nie powinny tak robić, bo będą mieć łysego męża :-) Narazie się nie zapowiada... Pozdrawiam Marciu i wszystkiego dobrego na Święta życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobre, to co Staniszka napisała ;DDD
    Kochana pięknie już popakowałaś prezenty, widać dużo grzecznych duszyczek u Ciebie pomieszkuje ;))
    Nasze schowane głęboko w szafie, czekają teraz na dostawę pod choinkę ;) A ciasto zamawiam, nie ma co ryzykować ;P
    Ściski***

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że nie tylko ja jestem wielbicielką zapakowywania prezentów w papier, zamiast w te niezbyt oryginalne torebki :) Szkoda tylko, że jako jedyna w rodzinie jestem tego zdania i nigdy nie dostaję tak ładnie zapakowanych drobiazgów... A pomysł z etykietkami chyba od Ciebie ściągnę, bo wygląda to przecudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Łoooo, ale to pięknie przygotowałaś. Wybrałaś moje ulubione od jakiegoś czasu połączenie kolorystyczne (mięta/turkus + czerwień). Patrzę na to i oczy me się radują :-)
    Tak jak napisał ktoś wyżej - takie opakowanie to dodatkowa część składowa prezentu :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...