piątek, 14 grudnia 2012

Niedosyt

... to słowo idealnie opisuje moje odczucia po naszym weekendzie w Krakowie. Niestety nie mogę powiedzieć jak Julek "przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem". Bardziej zgodne z prawdą byłoby stwierdzenie "przybyłam, nie zobaczyłam, zwyciężyło mnie choróbsko" :(


Kiedy przyjechaliśmy do Krakowa, w nocy z piątku na sobotę, termometr pokazywał -14,5 stopnia. W dzień było pewnie odrobinę  cieplej, co jednak nadal nie stanowiło optymalnych warunków do szwendania się po mieście i zdjęć z wyjazdu właściwie brak.



Za to jako pamiątkę z podróży przywiozłam sobie potworne choróbsko. Przez 3 dni miałam gorączkę w granicach 39-40 stopni i kaszel jak gruźlik. Niestety dni mijają, a choroba zamiast się zwijać, to się rozwija. Wczoraj znów byłam u lekarza i do zapalenia górnego odcinka dróg oddechowych mogę dodać jeszcze zapalenie zatok. Producenci chusteczek powinni zdecydowanie dać mi jakiś rabat, ponieważ ilości jakie zużywam nie mieszczą się już nawet w określeniu "hurtowe". 

W Krakowie mieszkaliśmy w bardzo starej kamienicy. Dziś niestety wymaga ona remontu i prawdopodobnie ogromnych pieniędzy, ale w czasach swojej świetności musiała robić wrażenie. Wystarczyło spojrzeć na klatkę schodową, z kutymi balustradami i niesamowitym, ogromnym świetlikiem w suficie, żeby to sobie wyobrazić.



Jeśli ktoś z Was będzie miał okazję, to polecam odwiedziny na jarmarku bożonarodzeniowym. Można tam oprócz ozdób świątecznych, kupić przepiękne rękodzieło, w sam raz na prezenty oraz regionalne pyszności np. kozie sery, miody, wędzone wędliny, itp. Troszkę kiczu też się znalazło, ale byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że tak niewiele.

No dobra, wszystkie zdjęcia jakie miałam, pokazałam.  Jak widać, gdy tylko zrobi się cieplej, trzeba by znowu wybrać się do Krakowa i naprawdę poszaleć z aparatem. Ale plan na dziś, to wyzdrowieć przed Świętami, bo inaczej nie będzie prezentów, pierniczków, ani innych przyjemności.
Mam nadzieję, że Wy trzymacie się zdrowo!

Miłego dnia!
Marta

6 komentarzy:

  1. byłam w Krakowie w tym roku na wakacjach kilka dni i te kilka dni było za mało, aby zobaczyć wszystko co Kraków ma do zaoferowania:)
    szkoda , że zmogło Ciebie choróbsko , ale pewnie jeszcze będzie kiedyś okazja! a jarmark to sobie wyobrażam jaki pięknu musiał być:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten mroźny Kraków - też cudny:)))
    Zdrowiej Kochana !!!
    Panuje chyba jakaś epidemia- moja córka właśnie wróciła od lekarza z gigantycznym zapaleniem migdałków:(
    Antybiotyk i siedzenie w domu.
    Ja czuję że mnie łamie w kościach trzeba się wieczorem znieczulić:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie zaliczyłam żadnego jarmarku świątecznego większego od tego w moim mieście, może w końcu mi się uda;) Kraków w końcu nie jest tak daleko;) Mam nadzieję że uda Ci się wygrać z chorobą! Polecam ciepły rosołek, gorące herbatki no i tran;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak milo zobaczy moje miasto z innej perspektywy. Piekne zdjecia. Duzo zdrowka

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie chodziłaś przypadkiem bez czapki? Ja jak tylko przemarznę w głowę, albo mnie przewieje mam zaatakowane zatoki, katar, ból głowy, kaszel. Masakra, teraz już nie rozstaję się z czapką po ostatnim choróbsku.
    Zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...