Listopad w tym roku wyjątkowo nas oszczędza. Właściwie nie pada, jest całkiem ciepło, wichury nie próbują urwać głowy. I tylko te ciemne popołudnia i wieczory trochę mi przeszkadzają. Co prawda można sobie podśpiewywać: "Światło - nosisz je w sobie...", niemniej jednak mój wewnętrzny blask niestety nie jest tak jasny, żeby oświetlić pokój. Nie wiem jak Wy, ale ja muszę szukać zastępczych rozwiązań.
Zwykle świeci się u nas masa różnych lampek i lamp podłogowych. Górnego światła unikam, bo jakoś nie lubię. Nie czuję się dobrze w pomieszczeniu, w którym lampa dyndająca z sufitu, to jedyne źródło światła. No cóż, każdy ma jakieś swoje dziwactwa ;)
Za to bardzo lubię światełkowe girlandy. Swoją przywiozłam 10 lat temu z Francji, kiedy jeszcze u nas nikt o czymś takim nie słyszał, nie mówiąc już o możliwości znalezienia ich w sklepie. Natomiast tam były bardzo popularne. W co drugim francuskim domu widziałam takie światełka z klosikami w różnych kolorach i wzorach. Ja mam ciemnofioletowe, które dają piękne, ciepłe światło, gdy się je włączy.
To już trzecie mieszkanie, w którym wiszą te światełka. Kiedyś miały swoje miejsce w sypialni, potem w przedpokoju, a teraz zdobią salon. Tak wyglądają, jak nie świecą:
Od jakiegoś czasu podobają mi się coraz bardziej popularne cotton ball lights. Myślę, że doskonale pasowałyby do naszej sypialni. Ale jak zaczęłam zgłębiać temat, to znalazłam jeszcze kilka innych fajnych pomysłów i zastanawiam się, czy nie spróbować samodzielnie czegoś zmajstrować.Oto moje inspiracje (w większości pochodzą z bloga mokkasin:
Ten ostatni pomysł jest szczególnie uroczy, taki delikatny i prosty do zrobienia. Dobrze, że akurat mamy taki okres w roku, że łatwo kupić choinkowe lampki, żeby je przerobić. A pomysłów może być jeszcze więcej. Niestety zaginęło mi gdzieś w czeluściach komputera zdjęcie całej girlandy, ale pokażę Wam jeszcze sam pomysł na klosik zrobiony z... wytłoczki na jajka! I co Wy na to?
Miłego dnia!
Marta
Te ostatnie lampki są po prostu przeurocze! Kupiłabym od razu cały zapas! <3
OdpowiedzUsuńPiękne inspiracje...cotton ball bardzo lubię;)
OdpowiedzUsuńCotton balls też mi się podobają, zwłaszcza te intensywnie kolorowe - idealne do pokoju dziecięcego. Takie łańcuchy świetlne cudownie ocieplają wnętrze. Ja mam kule w niałym kolorze, ale mam chęć na kolejne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
śliczne, ale fakt, ostatnia tak eteryczna :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobają takie światełka. są niesamowitą ozdobą! :) uściski
OdpowiedzUsuńChyba wystarczyłoby przyczepić do lampek kawałki tiulu? W domu mam jedynie czarny, hmmm....
OdpowiedzUsuńfajny pomysł z tym tiulem! ja miałam jeszcze taki, żeby z jakiegoś ładnego, cienkiego papieru zrobić kwiatki origami i potraktować je jak klosiki...
OdpowiedzUsuńJa również nie lubię lamp sufitowych, na szczęście w moim domku i tak nie mogę takich mieć;) światełkowa girlanda śliczna:)
OdpowiedzUsuńPoczekaj lepiej z lampkami na przeceny poświąteczne i później wyczaruj jakieś cuda :)
OdpowiedzUsuńWszystkie są piękne. Widziałam na jednym z blogów cotton balls i mnie zachwyciły :) Te ostatnie są wyjątkowe ... Chyba i ja zacznę kombinować jak samemu zrobić takie lampioniki :)
OdpowiedzUsuńDzięki za inspiracje :))
Mnie też się podobają cotton balls ale jakoś u siebie ich chyba nie widzę...ale mam parę swoich światełek, już niedługo...:-) buziaki!
OdpowiedzUsuńwidziałam ostatnio cotton ball na giełdzie kwiatowej i się zakochalam, ale jak na razie cena odstraszyła :(
OdpowiedzUsuńpiękne lampki. Też myślałam o tym, by zrobić samodzielnie kule, ale nie wiem czy starczy mi czasu :)
OdpowiedzUsuń