Piątek jakoś się kręci (chociaż bez Pankracego), ale ja już nie mogę usiedzieć w pracy i niecierpliwie wyczekuję weekendu. Adam wyjeżdża z kolegami na męski wypad rowerowy w góry, a ja będę mieć czas tylko dla siebie :) Zamierzam się wyspać, poleniuchować z książką i złapać trochę słońca. W programie również obowiązkowa wizyta na bazarze, który o tej porze roku oszałamia bogactwem smaków, zapachów i kolorów. Jeśli nie dopadnie mnie leń-gigant, będę pakować lato do słoików, przesadzać kwiaty i pisać kolejne artykuły.
Mam tylko nadzieję, że w tym samym czasie mój kochany mąż będzie zachowywał resztki instynktu samozachowawczego i wróci do domu w jednym kawałku. Dobrze, że chociaz rower ma lepiej przystosowany, niż ci panowie ponad 100 lat temu ;)))
Wam też życzę udanego weekendu!
Marta
Mój też w ten weekend ma rowerowy męski wypad w góry!!!!!!!!!!!!!!!! ;)
OdpowiedzUsuńmoże się chłopaki spotkają :)))
OdpowiedzUsuńNajnowsza aktualizacja : jednak pognali w okolice Białegostoku ;)))) Miłego lenistwa weekendowego!
OdpowiedzUsuńto się raczej nie spotkają, bo u nas ostatnia wersja mówiła coś o Magurze Małastowskiej.
OdpowiedzUsuńA mi tak brakuje czasu dla siebie ... dziś mąż "kończy rok szkolny" (mam nadzieję, że sam siebie nie wykończy ;) ) i miałam nadzieję, że dzieciaki szybko pójdą spać po męczącym dniu. Niestety moje nadzieje okazały się płonne :(
OdpowiedzUsuńDzieciaki poczuły wakacje - nici z wcześniejszego chodzenia spać:)
OdpowiedzUsuńI co tam w słoikach słychać? Bo w moich dziś marynowane buraczki!
OdpowiedzUsuń