W liceum i na studiach kilkukrotnie zdarzało mi się spędzać sylwestra w Bieszczadach. Ładowaliśmy się z przyjaciółmi w "strzałę południa", czyli pociąg relacji Warszawa - Zagórz, który pokonywał tę trasę nocą w zawrotnym tempie 12-13 godzin. Następnie przesiadaliśmy się w kolejny pociąg lub pks i po kolejnych kilku godzinach lądowaliśmy pod samą granicą. Gdzieś na końcu świata, odcięci od rzeczywistości, zasypani śniegiem co najmniej po pas, urządzaliśmy zimowe wędrówki, budowaliśmy iglo, graliśmy w planszówki (zanim to było modne) i tropiliśmy dzikie zwierzęta.
W Bieszczadach zima zawsze była na całego. Czasem jak dobrze sypnęło, to Cisna bywała odcięta od świata przez kilka dni, zanim pługi się przedarły przez zaspy. I to nie było wcale tak dawno. I kiedy Adam na jesieni oznajmił, że zamierza startować w zimowym ultramaratonie bieszczadzkim, to ani chwili nie wahałam się jechać z nim, oczekując właśnie takiej zimowej przygody.
I co? I gówno. A właściwie błotno śnieżna breja. Ocieplenie klimatu widać także w górach. Gdy jechaliśmy najpierw przez pół Polski, a potem przez Bieszczady, to nie spotkaliśmy żadnych śladów zimy. Na szczęście w lesie w okolicach Cisnej i na połoninach została jeszcze odrobina śniegu (która po 3 dniach, gdy wyjeżdżaliśmy, spływała razem z padającym deszczem).
Trzeba przyznać, że mieliśmy jednak trochę szczęścia. Gdy w sobotni poranek wyjrzeliśmy przez okna bacówki pod Honem i zobaczyliśmy błękitne niebo i piękny wschód słońca, nie zastanawialiśmy się długo, bo prognozy na kolejne dni nie przedstawiały się najlepiej. Postanowiliśmy wykorzystać na maksa pogodę i ruszyć na wędrówkę na połoniny. Bo wiecie, ze mną to jest tak, że ja nie cierpię zimy w mieście. Ale w górach i to w taką pogodę... to zupełnie inna historia ;) Wybraliśmy żółty szlak z Wetliny na Smerek. Było bosko. W lesie było tak ciepło, że schowaliśmy kurtki do plecaków. Za to na połoninach wiatr chciał nam urwać głowy. Ale dzięki temu, że wiało i temperatura była trochę niższa, to utrzymywała się na górze resztka śniegu. Żadne tam imponujące zaspy, ale w sam raz, żeby wygodnie wędrować i podziwiać zimowe krajobrazy. Nie byłabym sobą, gdybym nie taszczyła aparatu i nie robiła zdjęć, dlatego podzielę się tu z wami paroma fotkami. Enjoy :)
Pamiętacie to miejsce z powyższego zdjęcia? Pokazywałam już ten widoczek w jesiennym wpisie. Niesamowite jak inaczej wyglądał ten szlak w październiku. I choć kolory liści były wtedy zachwycające, to błoto po kolana jakby mniej ;) Bieszczady są fajne o każdej porze roku. My już mamy zaklepany następny wyjazd na czerwiec. Tak, tak... jak łatwo się domyślić, mój chłop planuje start w kolejnym biegu :)
A jak u was? Mieliście choć trochę zimy w tym roku?
Miłego dnia!
Marta
Wspaniałe widoki, marzy mi się taki wypad w góry, zastanawiam się czy mój 4 letni syn, jest wstanie wytrzymać długą pieszą wędrówkę...
OdpowiedzUsuńZimę mięliśmy w pierwszym tygodniu grudnia, potem jesień/wiosna, w połowie stycznia "coś" spadło z nieba, na góra dwa dni...
Przeraża mnie momentami, brak zimy... takiej prawdziwej.
Pozdrawiam :)
Cudowna zima :) Słoneczna pogoda to idealne warunki na spacery w mroźny czas. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńPiękne krajobrazy.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się odwiedzenie tego miejsca ;D
OdpowiedzUsuńJak widać zima w Bieszczadach jest wyjątkowo piękna i malownicza :) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZima to piękna pora roku :) Góry zimą są jeszcze piękniejsze.
OdpowiedzUsuńZa dzieciaka zwiedziłam prawie całą Polskę i Bieszczady są jedynym nieodkrytym przeze mnie miejscem. Nie dlatego, że nie chciałam. Ppo prostu nie złożyło się. Jak tylko moje chłopaki trochę podrosną to właśnie tam wybierzemy się na urlop. Zdjęcia cudne - patrząc na nie mam ochotę spakować się od razu. Choć śniegu mi nie brakuje, bo leżał u nas ponad dwa tygodnie, a dziś znowu pada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Zimą w górach trzeba uważać podwójnie. O ładne widoki nie trudno - o wypadek również.
OdpowiedzUsuńPiękne te nasze Bieszczady :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Miałam okazję tam być latem i bardzo mi się spodobały te krajobrazy.
OdpowiedzUsuńPiękna ta zima! Nie byłam nigdy w Bieszczadach ale muszę nadrobić zaległosci i w koncu się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite widoki!
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji być w bieszczadach zimą, ale chyba czas nadrobić zaległości
OdpowiedzUsuńBieszczady to naprawdę bardzo klimatyczne miejsce :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i ciekawy blog. Jestem pod wrażeniem. Lubię blogi o takiej tematyce. Będę częściej tutaj zaglądać.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tematyka tego bloga. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńNiezła ta zima była ! Teraz wiosna nas zaszczyciła.. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńUrokliwe krajobrazy.
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis. Warto wybrać się tam zimą i podziwiać te krajobrazy.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kadry :) coś świetnego
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia i urokliwe miejsce. Chętnie spędziłbym tam przynajmniej tydzień na relaksie i spacerach.
OdpowiedzUsuńkiedyś to były zimy...
OdpowiedzUsuń