Podobno historia nieszczęśliwiej miłości Romea i Julii opisana w dramacie Szekspira wydarzyła się naprawdę. Podobno miała miejsce w Weronie - pięknym włoskim miasteczku na północy Włoch. Podobno młodzi kochankowie mieszkali w domach, które zachowały się do dziś. I nawet jeśli to wszystko niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, a przydomek miasta zakochanych został nadany Weronie na wyrost, to i tak warto je odwiedzić.
Historia Werony sięga tysiąca lat. Pomimo zniszczeń spowodowanych na przestrzeni dziejów przez trzęsienia ziemi i wojny, w tutejszej architekturze widać ślady przeszłych epok: od starożytnego Rzymu, poprzez średniowiecze, czasy panowania wielkiego rodu Della Scala, epokę wenecką i rządy austriackie. I kiedy już uda wam się oderwać od rzeki turystów zmierzających pod balkon Julii, to na pewno dostrzeżecie tę różnorodność.
A skoro o słynnym balkonie mowa, to miejmy to już za sobą. Ciach, poniżej tradycyjna foteczka strzelona ponad głowami tłumu i zabieram was na spacer kolorowymi uliczkami miasta.
W Weronie zachwyciła mnie różnorodność architektury. Są tu ruiny starożytnej areny i dwóch wielkich bram miejskich z czasów starożytnych, bogato zdobione pałace, kamienice malowane we freski z oknami o pięknych kształtach, balkony tonące w kwiatach, wąskie uliczki z kawiarenkami i skuterami oraz podwórka z arkadami. Ja jak zwykle uciekłam z tradycyjnych turystycznych szlaków. Kupiłam najpyszniejsze lody na świecie, porzuciłam resztę towarzystwa i poszłam sama zgubić się w tym przesyconym duchem słonecznej Italii mieście. Poniżej mała namiastka tego co widziałam.
Byliśmy w Weronie poza szczytem sezonu turystycznego, a i tak było miejscami tłoczno. Wolę sobie nawet nie wyobrażać co się tu dzieje w wakacje. Jeśli więc będziecie planować odwiedziny w tym pięknym mieście (warto!), to wybierzcie raczej wczesną wiosnę lub późną jesień.
Centrum miasta jest pełne wąskich uliczek i raczej wszyscy poruszają się tutaj na piechotę. Samochód można zostawić na jednym z licznych miejsc parkingowych wzdłuż rzeki.
Jeśli chodzi o jedzenie, to oczywiście polecam lokalne włoskie smaki. Lody były przepyszne! Makarony też wspaniałe. Pizza może nie urywała, ale nie mogę powiedzieć, że była niedobra. Za to kawa... najlepsza na świecie ;) W mieście jest dużo kawiarenek i restauracji, ale ceny w centrum są bardzo wysokie. Warto przejść na drugą stronę rzeki i zjeść nieco dalej od głównych turystycznych atrakcji.
Z Werony jest już całkiem niedaleko w Dolomity i nad jezioro Garda. Jeśli będziecie mieli czas, to koniecznie wybierzcie się tam na wycieczkę. Postaram się wkrótce pokazać więcej kadrów właśnie z tamtych okolic. Ale kolejny wpis na pewno będzie w temacie dekorowania i stylizacji stołu więc coś w sam raz dla wielbicieli postów wnętrzarskich ;) Póki co możecie co nieco podejrzeć na moim instagramie.
Miłego dnia!
Marta
Jedno z piękniejszych miejsc we Włoszech, które obowiązkowo trzeba zwiedzić.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia. Zdecydowanie warto się tam wybrać na krótki urlop.
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce. Wygląda przepięknie.
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo piękna okolica. Również zamierzam tam się wybrać.
OdpowiedzUsuńKlimat Włoch aż wylewa się ze zdjęć :)
OdpowiedzUsuń